Rozdział XIV.

549 41 36
                                    


– Na żadnym ze zdjęć ma Rikiego, ani Mirai... – zauważyłam, oglądając kolejne fotografie.

– Ich przeszłość jest trochę inna, niż nasza. Riki nie był podopiecznym sierocińca, mimo to znam go prawie tak samo długo, jak pozostałych. Jego dom znajdował się niedaleko naszego ośrodka. Pamiętam, że kiedy dzieciaki z sierocińca bawiły się na zewnątrz, Riki zawsze przychodził i przyłączał się. Chyba nie miał wtedy zbyt wielu przyjaciół. Pewnie dlatego, że był takim milczkiem. Nigdy nie mówił o sobie zbyt wiele. Kiedyś wyznał nam jedynie, że nienawidzi swojego przybranego ojca, ale jego córka jest dla niego bardzo ważna.

– Mirai... – wypowiedziałam imię dziewczyny.

– Podobno jej ojciec był jakimś pomyleńcem i paskudnie ich traktował. Riki chciał móc coś zrobić, żeby razem z Mirai odciąć się od ojca raz na zawsze. Do teraz nie wiem nic więcej o ich ludzkim życiu.

– Ale można uznać, że im się udało, prawda? Skoro stali się wampirami, na pewno przeżyli go o wiele lat... Jak do tego doszło?

– Ostatni raz widziałem Rikiego jako człowieka przed wybuchem epidemii. Przez panującą w ośrodku kwarantannę nikt z zewnątrz nie miał do niego wstępu. Sądziłem, że nigdy więcej go nie zobaczę. W dzień, gdy pozostali zostali przemienieni, Riki niespodziewanie pojawił się w sierocińcu. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom, kiedy zorientowałem się, że też był wampirem.  Do dziś nie rozumiem, dlaczego Sunoo przemienił również jego, ale chłopak był zupełnie gotów porzucić swoje dotychczasowe życie i podążać za nami. Od tamtego dnia zawsze wiernie nam towarzyszył. Tak jak nas, poddawali go eksperymentom. Udawał przed lekarzami jednego z podopiecznych sierocińca, chociaż pamiętam, że nie miał z nimi łatwo. Później służył z nami u Sunmi...

– A co z Mirai? Tak po prostu zostawił ją z ojcem?

– Sam się nad tym zastanawiałem, ale nikt nie zadawał mu pytań. Byliśmy zbyt skupieni, żeby przetrwać i przed nikim się nie zdradzić. Zawsze uważałem, że wcale o niej nie zapomniał i nie myliłem się. Kiedy opuściliśmy dwór Sunmi i zaczęliśmy żyć na odludziu, pewnego dnia przyprowadził ją do nas. Zaczęła ukrywać się z nami... bo była tym samym, co my. Wiedz, że poza Sunoo nikt z nas nigdy nie ośmielił się przemienić człowieka. Z wyjątkiem jednej osoby - Rikiego.

– To on ją przemienił...? – nie mogłam uwierzyć.

– Nie wiem nic o okolicznościach, w jakich do tego doszło. Wszystko zostało między nimi. Jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć, możesz spróbować zapytać u źródła. Zdaje się, że Mirai ma do ciebie słabość. Nie powinna ci odmówić.

– Może i masz rację, ale nie wiem, czy wypada ją o to pytać. To może być delikatny temat. A Riki... nigdy nie zamieniłam z nim słowa. On praktycznie wcale się nie odzywa!

– Do osób, które nie są Mirai, owszem. Ale jeśli kiedyś przyłapiesz ich na rozmowie między sobą, możesz być zaskoczona, jaki gadatliwy potrafi się zrobić. Nie wiem, o co z nim chodzi. Chyba po prostu taki już jest.

– Z Mirai udało mi się zaprzyjaźnić, ale jego, mam wrażenie, nigdy nie rozgryzę. Wiem jedynie, że jeśli widzę Mirai i Jay'a, to Riki zawsze będzie gdzieś w pobliżu. Tego mogę być pewna. Czy to nie jest kłopotliwe? Mają tamci chociaż trochę prywatności? Oni praktycznie ciągle chodzą w trójkę. Kiedy ich poznałam, pomyślałam sobie, że żyją w jakimś trójkącie!

Jungwon parsknął niepohamowanym śmiechem, ale szybko zakrył usta i doprowadził się do porządku.

– Nigdy wcześniej tak na to nie spojrzałem, ale jak teraz o tym myślę... coś mogłoby w tym być. Zapewniam cię jednak, że to wcale nie tak. To chyba coś jeszcze dziwniejszego, niż jakimś tam trójkąt. Jay darzy Rikiego... ogromnym szacunkiem. Dzięki niemu poznał swoją ukochaną, z którą najpewniej spędzi wieczność. I chociaż Riki oddał swoją siostrę innemu wampirowi, dziewczyna jest w pewnym sensie jego własnością. Dlatego zawsze ma na nią oko, a Jay nie ośmieli się nawet sprzeciwić. W końcu to nikt inny, tylko Riki przemienił ją w wampira.

The Invitation | ENHYPEN | Park SunghoonWhere stories live. Discover now