Rozdział XII.

528 37 34
                                    


– Czekaj, co ty- – próbowałam bezskutecznie wyrwać Sunghoonowi telefon. Czułam, jak moja twarz robi się coraz bardziej ciepła i czerwona. Chłopak przełączył rozmowę na głośnik żebym mogła ją usłyszeć, chociaż w tamtej chwili nie byłam pewna, czy w ogóle chcę. Marzyłam tylko, żeby zapaść się pod ziemię.

– No nareszcie! Dlaczego nie chciałeś przed chwilą gadać?! – usłyszałam rozwścieczoną Jisoo.

– Chciałem – odpowiedział Sunghoon. – Y/N była po prostu zawstydzona i nie chciała mi oddać telefonu. Trochę nazmyślała, bo nasz związek to wciąż nowość i trudno jej otwarcie o nim mówić. Daj jej czas, wkrótce powinna zacząć czuć się z tym swobodniej.

– Akurat. Lepiej gadaj, jak się nazywasz, bo jak nie, to...

– Park Sunghoon – gdy to powiedział, zupełnie mnie zatkało. Nawet wampiry będące świadkiem tego wszystkiego wydawały się nie spodziewać takiej odpowiedzi. Mirai zasłoniła usta w geście szoku i spojrzała na mnie, a ja od razu wbiłam wzrok w ziemię.

– Sunghoon, ta? Posłuchaj mnie uważnie. Nie mam pojęcia kim jesteś, ale Y/N to moja najlepsza przyjaciółka i jeśli zrobisz cokolwiek, podkreślam - cokolwiek - wbrew jej woli albo sprawisz jej jakąś przykrość to będziesz miał do czynienia ze mną! Zgotuję ci takie piekło, że pożałujesz, że odważyłeś się odwalić jakieś świństwo i będziesz przepraszał na kolanach błagając o litość! 

– Spokojnie. Nie musisz się niczym martwić. Y/N jest dla mnie bardzo ważna i zależy mi na jej szczęściu.

– Nie wiem, co Y/N w tobie zobaczyła, ale ufam jej wyborom i ty sam powinieneś czuć się zaszczycony, że taka wspaniała dziewczyna wybrała ciebie, a wierz mi, mogła wybrać innego, bardzo konkretnego chłopaka. Nie myśl, że jesteś niezastąpiony!

– Oczywiście, jestem tego świadomy. Jej obecność w moim życiu to największa łaska, dlatego dołożę wszelkich starań, żeby udowodnić, że jestem jej godny.

– I słusznie, lepiej się postaraj! A spróbuj tylko coś zepsuć, to zobaczysz!

– Nie odważyłbym się nigdy skrzywdzić Y/N. Szczególnie, kiedy... ma taką przyjaciółkę.

– ...Mów dalej.

– Wiele o tobie słyszałem od Y/N.

– Serio? Na przykład co?

– Same dobre rzeczy. Jak miałbym ośmielić się popaść w niełaskę kobiety tak inteligentnej, lojalnej, wielkodusznej, szlachetnego postępku, poczciwej, kobiety z taką pasją do zniszczenia mojego życia... jak ty?

– Och. Sama nie wiem – zaśmiała się.

– Choćbym dopuścił się jakiegoś okropnego czynu, moje występki byłyby zduszone przez ciebie już w zarodku, a przed karą nie zdołałbym się uchronić. Wszak musiałbym być głupcem, żeby myśleć, że mam szansę mierzyć się z twoją... dobrocią.

– No, może trochę.

– Zaprawdę jesteś uosobieniem szczerej przyjaźni. Szczerej do bólu, rzekłbym nawet.

– Hm... Możliwe, że myliłam się co do ciebie. Gadasz jakoś dziwnie staroświecko, ale za to z jakim sensem!

Nie wierzę, że Jisoo kupiła tę gadkę! 

– Pochodzę z północy, z rodu z tradycjami. Czasem wymyka mi się nasz lokalny dialekt, dlatego mogę brzmieć inaczej.

To przecież żaden dialekt, tylko jakieś archaizmy! Czemu nagle zaczął tak mówić?!

The Invitation | ENHYPEN | Park SunghoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz