Rozdział II.

764 39 18
                                    


Nie pamiętam dokładnie wszystkiego, co działo się tej nocy. Wznieśliśmy któryś już toast z okazji urodzin Jungwona. Zanim się obejrzałam, szalałam na parkiecie z poznanymi dziś chłopakami. Miałam zostać tu tylko na chwilę. Załatwić, co trzeba i wracać do domu. A jednak zupełnie sobie odpuściłam.
Szybko znudziło mi się niewinne towarzystwo ciemnowłosej dziewczyny. Z nią nie było zabawy. Kolejna piosenka. Już któryś raz zmieniałam partnera do tańca. Nie miałam pojęcia, że wszyscy tak świetnie tańczą. Im dłużej to wszystko trwało, tym bardziej zmniejszałam dystans między nami. Powoli przestawałam nawet powstrzymywać swoje dłonie. W pewnym momencie wpadłam w czyjeś ramiona. Przestaliśmy się ruszać. Wyrwało mnie to z transu. Podniosłam do góry głowę, żeby zobaczyć, z kim mam tym razem do czynienia.
To Sunghoon.

— Hej, może już wystarczy? — zasugerował, widząc, w jakim jestem stanie. — Usiądźmy gdzieś.

Przytaknęłam tylko, nic nie odpowiadając. Poprowadził mnie do najbliższej kanapy. Po drodze straciłam równowagę. Pewnie upadłabym, gdyby nie przytrzymał mnie swoim ramieniem. Gdy już bezpiecznie usiadłam, zajął miejsce obok mnie. Po mojej drugiej stronie znikąd zjawiła się Mirai. Spojrzała na mnie zatroskanym wzrokiem. Nie myśląc zbyt wiele, objęłam ją i przytuliłam się do niej.

— Co z nią? — zapytała Sunghoona, nie ruszając się ani o milimetr.

— Wygląda na to, że po prostu ma słabą głowę — odpowiedział jej.

— No tak. Y/N, nie sądziłam, że taka z ciebie dusza imprezy — zwróciła się do mnie.

— No widzisz — wymamrotałam, opierając głowę o jej ramię.

— Nawet z Jay'em tańczyłaś.

— Nie zaczynaj — wtrącił Sunghoon.

— Oj, weź. — Przewróciła oczami. — Tylko sobie żartuję. — Zdjęła moją głowę ze swojego ramienia i wstała z kanapy. — Znowu chcą wznosić toast. Idziecie?

— Już dosyć — odpowiedział za mnie chłopak, co szybko mnie rozbudziło. Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.

— No ej, to tylko wino musujące — nalegałam.
Westchnął, widząc moją minę.

— Niech będzie — uległ. — Ale to już naprawdę twój ostatni.

— Tak, tak — mruknęłam pod nosem, wstając z nim z kanapy.
Tym razem to Sunghoon postanowił wznieść toast, mimo wcześniejszego marudzenia.

— Za zdrowie naszego Jungwona — powiedział, wznosząc do góry szklankę. Wszyscy zrobiliśmy to samo, wiwatując.
Znowu piłam do dna. A potem powrót do tańczenia bez myślenia o jutrze. Nie wiem, co się potem działo. Chyba zmęczenie wzięło nade mną górę. Albo to rzeczywiście to wino musujące mnie wykończyło.


─── ⋅ ∙ ∘ ☽ ༓ ☾ ∘ ⋅ ⋅ ───


— Widzieliście ich?

To znowu Mirai. Brzmi na zaniepokojoną. Nie wiem, o co jej chodzi. Cicho... Jestem zmęczona.


— To Euijoo i Kei. Co oni tu do cholery robią?!

To najpewniej Heeseung. Matko, dlaczego wszyscy się tak drą?


—Ktoś musiał ich jakoś wpuścić. Jake?

Jay wydaje się strasznie podejrzliwy.

The Invitation | ENHYPEN | Park SunghoonWhere stories live. Discover now