Tendo x Semi || Nic się nie zmieniło

180 10 5
                                    

Biurokracja to jakieś porządnie popieprzone zjawisko, którego nikt na przestrzeni lat nie potrafił sprowadzić chociaż na względny poziom normalności. Przynajmniej zdaniem Tendo Satoriego. No bo jak inaczej wytłumaczyć to, że musiał wracać do Sendai aż z Paryża, gdzie pracował jako cukiernik, tylko po to, żeby podpisać jakiś świstek odnośnie jakiejś starej sprawy, o której zdążył już zapomnieć?

Tak naprawdę wyszło mu to nawet na dobre. Miał pretekst, żeby pierwszy raz od dłuższego czasu wziąć sobie wolne w pracy, a poza tym mógł odwiedzić dawno niewidzianą rodzinę. No i tęsknił za rodzinnym Miyagi. Miło było móc od czasu do czasu wrócić w te strony, chociaż na co dzień był zbyt zajęty, żeby o tym myśleć.

Mimo wszystko: biurokracja to jakieś zło piekielne.

Tendo postanowił do maksimum wykorzystać czas, który zamierzał spędzić w Japonii. Przede wszystkim przestał być takim synem marnotrawnym i odwiedził swoich rodziców. Tak właściwie to tam bywał najczęściej, bo wiedział, że nieprędko znowu będzie miał okazję ich zobaczyć. Poza tym spotkał się z kilkoma swoimi znajomymi. Prócz Wakatoshiego z innymi utrzymywał sporadyczny kontakt, więc chciał to naprawić.

Tylko do jednej osoby nie odważył się odezwać.

Tendo został jeszcze tylko tydzień pobytu w Japonii, a sprawy urzędowe miał załatwić w poniedziałek z samego rana. Dlatego w sobotni wieczór zdecydował się wyjść na miasto i zobaczyć, jak zmieniło się przez lata. Kiedyś dość często chodził do niektórych klubów, więc stwierdził, że wpadanie chociaż do swojego ulubionego na mały rekonesans.

Pierwszą myślą Tendo po kupieniu biletu, oddaniu kurtki do szatni i minięciu ochroniarzy na bramce było to, że popularność tego miejsca zdecydowanie wzrosła. Widział to przede wszystkim po cenie biletu oraz ilości osób wewnątrz. Teraz zdecydowanie było tu dużo bardziej tłoczno, niż kiedy bywał tu przed swoją przeprowadzką do Francji. Poza tym wystrój wnętrz też był bardziej wyszukany, a podświetlany bar robił wrażenie. Ktoś w ogóle zadbał o oświetlenie w tym miejscu, bo liczne, kolorowe światła pięknie się ze sobą komponowały.

Jednak najważniejsza rzecz dla Tendo pozostała bez zmian. Centralną część sali zajmowała duża scena, na której ustawione zostały instrumenty muzyczne. Kawałek dalej na podwyższeniu swoje miejsce miał DJ, ale to właśnie muzyka na żywo była największą zaletą tego klubu.

Tendo pamiętał, że kiedyś przeważnie grały tu amatorskie kapele, ale domyślał się, że wraz ze wzrostem standardu tego miejsca również poziom muzyczny poszedł w górę. Już nie mógł się doczekać tego, kto dziś wystąpi.

Poszedł do baru i zamówił sobie najbardziej wymyślnego drinka z menu. Później poszedł z nim nieco na bok sali, gdzie oparł się o jeden filar i w spokoju obserwował scenę. Muzycy na niej zaczęli się już przygotowywać, ale nie widział ich dobrze ze swojego miejsca. Nie przeszkadzało mu to jednak. Przyszedł ich posłuchać, a nie oglądać.

Wreszcie na scenie pojawił się ktoś, kto musiał być prowadzącym, bo zapowiedział pierwszy zepsuł tego wieczora. Tendo nie usłyszał dobrze jego nazwy z powodu jazgotu, który rozległ się zaraz po zapowiedzi. Wygląda na to, że owi muzycy zebrali już spore rzesze fanek. To dodatkowo nastawiało go na kawał dobrego widowiska.

Zespół wszedł na scenę, a ich lider przywitał się z publiką, za co zebrał gromkie brawa. Niedługo później zaczął grać swoją pierwszą piosenkę (autorską, jak poinformował wokalista), a Tendo w pełni skupił się na wsłuchaniu się w jej brzmienie.

Tie-break || Haikyu!! || One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz