Iwaizumi x Oikawa || Nasza wspólnie spędzona dekada

579 38 14
                                    

Swojego najlepszego przyjaciela poznałem w wieku ośmiu lat.

Nasza znajomość nie zaczęła się jednak tak prosto i miło, jak bym sobie tego życzył, czy jak to przeważnie bywa w tego typu historiach. Nasze matki wcale nie były przyjaciółkami i nas sobie nie przedstawiły. Nie wyglądało to też w ten sposób, że spotkaliśmy się w szkole, gdzie nasze ławki były obok siebie. To nie było też przypadkowe spotkanie na osiedlowym placu zabaw.

Miało to miejsce w szpitalu. W budynku, który nie powinien służyć nawiązywaniu pierwszych przyjaźni. To nie było miejsce, w którym powinien się znaleźć którykolwiek z nas, jednak stało się. Dziś myślę, że przyjaźń, którą wtedy zyskałem, to jedyne co mnie dobrego spotkało w tych jakże niesprzyjających okolicznościach.

Tak jak wspomniałem – miałem wtedy zaledwie osiem lat. W szpitalu przebywałem jednak już od szóstego roku życia, kiedy to stwierdzono u mnie raka. Początkowo nic z tego nie zrozumiałem. Bo co jakieś zwierzę ma do tego, że tak źle się czuję i nie mogę już spędzać czasu tak jak wcześniej lub do tego, że moi rodzice płaczą, kiedy myślą, że ich nie widzę?

Brutalna rzeczywistość jednak szybko sprowadziła mnie na ziemię. Stałem się sześciolatkiem, który doświadczył więcej cierpienia niż niejeden dorosły, a mury szpitala stały się moim domem, chociaż tak bardzo tego nienawidziłem. Nigdy jednak nie powiedziałem tego na głos. Przed moimi rodzicami i siostrą zawsze zgrywałem radosnego i nieco głupkowatego. Aby chociaż im ulżyć w cierpieniu. Byłem dość empatycznym dzieckiem, prawda? Pewnie wielu moich znajomych byłoby zaskoczonych, gdyby poznało prawdę. Może niektórzy nawet by mi w to nie uwierzyli.

Wróćmy jednak do tematu mojej pierwszej, dziecięcej przyjaźni. Jest to bowiem historia dzieci z oddziału onkologicznego. Dwójki chłopców, którzy spotkali się tam, gdzie nawet nie powinni trafić.

Miałem wtedy osiem lat (tak, wiem, powtarzam się) i do sali obok trafił chłopiec w moim wieku, u którego dopiero co wykryto raka. Od samego początku udawał on twardego i nieustraszonego, jednak ja doskonale widziałem, jak bardzo stresuje go ta cała sytuacja. Dlatego oprowadziłem go po szpitalu pod pretekstem nawiązania przyjaźni. Wprowadziłem go we wszystkie sekrety, które poznałem w ciągu tych dwóch lat pobytu na oddziale.

On zawsze twierdził, że jestem upierdliwy i niemożliwie męczący. Ale to nie szkodzi. Wiedziałem, że tak naprawdę nie myśli w ten sposób. Był mi wdzięczny i nie potrzebowałem żadnych słów, żeby to zrozumieć.

Od tamtego momentu moje dzieciństwo choć trochę zaczęło przypominać to, czym w rzeczywistości było. Wszystko dzięki Iwaizumiemu Hajime, który został moim pierwszym i najlepszym przyjacielem. To jemu zawdzięczam to, że nie oszalałem do reszty pomiędzy tymi białymi ścianami i wśród tego charakterystycznego zapachu, którego nie da się określić inaczej niż szpitalny.

Wspólne dni były lepsze i gorsze, ale po co wspominać momenty zaraz po chemioterapii, kiedy możemy się skupić na tych chwilach, kiedy oboje po prostu cieszyliśmy się życiem, mimo iż było gówniane? Ja na przykład jestem niepoprawnym optymistą i wolę myśleć tylko o tym, co dobre.

Pamiętam, jak w wieku dziewięciu lat urządziliśmy wyścigi wózkami. Zrobiliśmy to tylko dlatego, że zobaczyliśmy to w jakimś filmie o dzieciakach w szpitalu, a potem dostaliśmy za to porządny ochrzan, ale pewnie i tak bym o tym zapomniał, gdyby nie to, że Iwa-chan po dziś dzień kłóci się ze mną, kto wtedy wygrał. Jak dla mnie to moje zwycięstwo było oczywiste, co pewnie potwierdziłby monitoring szpitala, gdybyśmy oczywiście mieli do niego dostęp.

W wieku dziesięciu lat dostałem od Iwy-chan swój pierwszy prezent. Było to w dniu moich urodzin i czerwony na twarzy Iwa-chan wręczył mi pluszowego kosmitę ze słowami, że to jego mama wybierała i tak dalej. Mój Iwa wyglądał wtedy tak uroczo, że pamiętam to bardziej niż całego tego pluszaka. Tego dnia odkryłem, że wystarczy się nieco podroczyć z moim drogim przyjacielem, żeby uzyskać tak cudowny widok.

Tie-break || Haikyu!! || One ShotsWhere stories live. Discover now