1. He's so pretty

500 34 39
                                    

Pov George

Słyszę ten okropny budzik już chyba czwarty raz. Biorę telefon do ręki, wyłączam alarm i patrzę na wyświetlacz telefonu. Już ósma dwadzieścia. Super. A ja mam na ósmą trzydzieści. Nie daje sobie żadnych szans na to, że zdążę, ale i tak zależy mi na tym by jak najmniej się spóźnić. Więc szybko biegnę do szafy i wybieram jakiekolwiek ubrania, po czym pędzę do łazienki. Myje dokładnie twarz oraz zęby. Następnie ubieram się i psikam delikatnymi męskimi perfumami. Wybiegam z pomieszczenia i z prędkością światła zbiegam na dół. Stawiam miskę na blacie, po czym wsypuje do niej płatki i wlewam zimne mleko. Szybko jem posiłek i przeglądam coś w telefonie. Nie mam już czasu robić sobie jedzenie do szkoły, więc szybko odstawiam miskę do zlewu, zakładam plecak na plecy, ubieram buty i opuszczam mieszkanie.

To takie upokarzające aby pierwszego dnia szkoły się do niej spóźnić. Nauczyciele od razu będą mieli o mnie złe zdanie. Tyle, że ja naprawdę nigdy się nie spóźniam i w miarę dobrze się uczę. Nie na tyle dobrze by zapisać się do szkolnego kółka naukowego- jeśli takie coś w ogóle istnieje- ale zazwyczaj na koniec roku mam czerwony pasek co uważam za osiągnięcie.

Kiedy dobiegam już pod budynek szkoły wchodzę do niego jak najszybciej i staje w miejscu. Uświadamiam sobie, że nie mam bladego pojęcia gdzie mam teraz lekcje. Panikuje z tego powodu. Jednak po chwili orientuje się, że mam ze sobą plan lekcji. Jestem idiotą. Zerkam na niego, sala 56 na drugim holu. Zrywam się do biegu. O mało nie wywalam się na schodach, ale udaje mi się dobiec tuż pod sale 56. Na szybko się poprawiam i uspokajam mimo, że moje serce bije jak oszalałe. I naciskam na klamkę.


Pov Clay

Siedzę na tej cholernie nudnej lekcji i słucham jak babka gada o jakiś stopach metalu, czy bóg wie czym. Tak naprawdę to nawet jej zbytnio nie słucham. Bujam w obłokach. Myślę o tym czy jak wrócę do domu mama zgodzi się zamówić pizzę i obmyślam wszystkie możliwe odpowiedzi jakie mogą paść z jej ust.

Z moich przemyśleń wyrywa mnie odgłos naciskania klamki, który słychać bardzo dobrze ze względu na niesamowitą ciszę w klasie. Po chwili drzwi się otwierają, a w nich staje niski, szczupły chłopak o czekoladowych włosach i ciemnych oczach. Jaki on jest piękny. Cholera. On naprawdę jest prześliczny. Jest ubrany w szare dresy i zwykłą czarną koszulkę na długi rękaw. Podejrzewam, że to nie jego popisowy outfit, ale i tak wygląda uroczo w tym prostym wydaniu.

Chłopak szybko wchodzi do klasy, przeprasza panią za spóźnienie na co ona się uśmiecha i mówi, że nic się nie stało. To jedyna miła nauczycielka, miał szczęście że akurat na jej lekcje się spóźnił. Brunet widząc, że wszystkie ławki są zajęte podchodzi do mnie.

-Mogę tu usiąść? - pyta niepewnie

-Pewnie, siadaj - uśmiecham się do niego

Niższy siada i wyciąga ze swojego plecaka niebieski piórnik i książki. Obserwuje każdy jego ruch. Jego dłonie wydają się takie delikatne i idealne. Jednak są lekko zaczerwienione na kostkach. Mam dokładnie tak samo kiedy mi odmarzają, ale nie rozumiem jakim cudem przy aktualnie dwudziestu pięciu stopniach mogły mu odmarznąć dłonie. Myślę chwilę i uświadamiam sobie, że skoro jest nowy to zapewne skądś się przeprowadził. Być może w jego poprzednim miejscu zamieszkania było zimno, a zaczerwienienia jeszcze nie zniknęły. Zauważam na jego dłoniach również kilka pierścionków, które wyglądają w porządku. Jego skóra jest blada, a sama sylwetka smukła i estetycznie wyglądająca. On naprawdę mi się podoba. Tak wiem, jest milion przystojnych chłopaków za którymi mógłbym się uganiać. Jednak ten już samym wyglądem do mnie przemawia i pragnę go bliżej poznać.

It's too much [Dnf]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz