Ostatnie spotkanie

248 28 17
                                    

Chan stał na środku pomieszczenia, pomiędzy biurkami nauczycieli. Miał zamiar podejść do swojego chłopaka, ale tamten nadal był przyklejony do Jisunga, więc postanowił dać im jeszcze chwilę. W końcu to przez niego Felix zostawił jasnowłosego w klasie, ale gdyby Chan mógł cofnąć czas, wiedział, że postąpiłby tak samo. Musiał w tamtym momencie zadbać o bezpieczeństwo różowowłosego. Nie oznaczało to jednak, że także nie miał wątpliwości dotyczących jego działań. Nie zamierzał zostawiać swoich przyjaciół samych w sali, ale na korytarzu zrobiło się równie niebezpiecznie, dlatego nie miał innego wyjścia.

Na szczęście Minho i Jisung zdołali do nich dotrzeć i znowu wszyscy byli bezpieczni. Przez jakiś czas.

— Channie. — Usłyszał za sobą. Zaskoczony spojrzał na Yuri, która stanęła przed nim, a po chwili zarzuciła mu ręce na szyję, przytulając go. — Tak strasznie się bałam! Dobrze, że nic ci nie jest.

— Yuri — szepnął zaskoczony obecnością dziewczyny tutaj, nie mniej ucieszył się, że ktoś z jego znajomych nadal żyje. Oddał uścisk i odsunął się od blondwłosej. — Cieszę się, że nic ci nie jest. Jest z tobą ktoś jeszcze? — spytał, rozglądając się po pomieszczeniu, ale nie zauważył nikogo znajomego.

— Tylko mi się udało przeżyć — odparła na skraju płaczu i przylgnęła ponownie do ciała chłopaka. Chan niepewnie objął ją, gładząc uspokajająco. Odwrócił lekko głowę w stronę swoich przyjaciół, Felix wpatrywał się w tę dwójkę, ale gdy Chan na niego spojrzał, odwrócił szybko wzrok. Blondyn przygryzł lekko wargę i odsunął dziewczynę od siebie, kładąc dłonie na jej ramionach. Uśmiechnął się do niej pocieszająco.

— Nie martw się, teraz jesteś z nami. Razem uda nam się stąd wydostać.

Felix ukradkiem spoglądał na swojego chłopaka i jasnowłosą, widział jak Bang coś do niej mówi, a potem odchodzi i idzie w jego stronę. Spojrzał szybko na Jisunga, który stał kilka metrów od niego i bił się z myślami, czy podejść do Minho czy dać mu chwilę samotności. Przeniósł wzrok ponownie na jasnowłosego, który stanął przed nim, Chan wyciągnął rękę i splótł ich palce, ściskając je lekko. Piegowaty wpatrywał się w ich dłonie, a do jego oczu mimowolnie napłynęły łzy. W jego głowie odtwarzała się scena, gdy spotkali na swojej drodze Kim Hongjoonga, przypomniał sobie przeszywający strach, który okiełznał jego ciało do tego stopnia, że nie potrafił się ruszyć. Prawie został ugryziony, mógł również stracić swoich przyjaciół.

Jak długo jeszcze będą musieli walczyć o przetrwanie?

Wydarzenia w klasie także powracały do niego. Odtwarzał w swojej głowie moment, gdy dwumetrowe zombie znalazło się w środku wraz z nimi. Pamiętał ze szczegółami jak ugryzł jasnowłosego chłopaka, a potem pozbył się szybko Wooyounga. Pamiętał tę bezradność, kiedy okazało się, że nie może pomóc starszemu koledze. Zostawili go tam, samego w sali, tak samo jak zrobił to wcześniej, nie pomagając tamtym dziewczynom. Nikomu nie był w stanie pomóc, a ta myśl rozrywała powoli jego serce.

— Hyung... — szepnął cicho, powstrzymując się przed wybuchnięciem płaczem. Chan podniósł ich dłonie na wysokość twarzy, ale zanim zdążył przyłożyć dłoń młodszego do ust, tamten szybko ją opuścił. Miał ręce poplamione krwią Wooyounga. Pokręcił przecząco głową, ale Chan znowu uniósł ich ręce ku górze. Odnalazł czysty fragment na jego dłoni i ucałował go. Oczy młodszego wypełnione były łzami, na twarz jasnowłosego wleciał mały uśmiech, ale Felix widział, że również powstrzymuje swoje łzy przed wydostaniem się na zewnątrz. Pomrugał kilka razy, słona ciecz spłynęła po jego brudnych policzkach, na których zaraz znalazła się dłoń starszego.

Nie musieli nic mówić, znalezienie odpowiednich słów w tej sytuacji było niemożliwe i zbyt wycieńczające, a oni byli już zmęczeni tym wszystkim. Chan pociągnął młodszego i podeszli do kąta. Usiedli przy ścianie, różowowłosy oparł głowę na ramieniu starszego i przymknął oczy. Bang puścił na chwilkę jego dłoń, objął ciało młodszego, który wtulił się bardziej w jego klatkę piersiową. Felix spojrzał nagle na kostkę chłopaka, podniósł powoli głowę i przekręcił się lekko, by móc spojrzeć na jasnowłosego.

sᴜʀᴠɪᴠᴀʟ sᴄʜᴏᴏʟ | sᴋᴢ |Where stories live. Discover now