Od mojej rozmowy z Artemidą minęło kilka dni, wciąż nie mogłem uwierzyć w to co się stało. Postanowiłem na razie o tym nie myśleć i zająć głowę innymi sprawami.
———
To już 5 miesięcy od śmierci Annabeth i 2 miesiące od mojej rozmowy z Artemidą po naszej potyczce z nieprzyjaznym lwem. Nasze relacje przez ten czas bardzo się polepszyły i spędzamy razem sporo czasu wykonując zwykłe myśliwskie obowiązki lub oddając się innym "przyjemnością".
Któregoś zimowego dnia (Annabeth umarła na przełomie lipca i sierpnia więc teraz jest końcówka grudnia) przechadzałem się po lesie w pobliżu obozowiska szukając jakiegoś chrustu na opał który nie jest całkowicie rozwilgotniony lub skuty lodem, co nie było łatwym zadaniem.
Po 2 godzinach poszukiwań w końcu uznałem że zebrany przeze mnie stosik, mimo iż nie był pokaźny, wystarczy na jakiś czas do karmienia głodnych płomieni obozowego ogniska.W drodze powrotnej zorientowałem się że podczas mojego zadania zawędrowałem dość daleko i teraz od obozowiska dzieliła mnie znaczna odległość i najpewniej kiedy tam dotrę, przedzierając się przez niemałe śnieżne zaspy, niebo zdąży już poszarzeć od braku słońca.
W połowie drogi natknąłem się na dziwne ślady, nigdy wcześniej nie widziałem takich odcisków w śniegu ani w żadnym innym materiale. Postanowiłem podążyć ich tropem, zbaczając lekko z trasy prowadzącej mniej więcej do czekających na mój powrót towarzyszek broni.
Okazało się że moja decyzja o śledzeniu śnieżnych odcisków nie była decyzją złą. Dotarłem do jaskini, całkiem podobnej do tej w której chciałem wypocząć 3 miesiące wcześniej po wyczołganiu się z rzeki. Ślad siłą rzeczy urywał się na progu jaskini gdyż w jej środku nie było śniegu.
Postanowiłem zbadać wnętrze groty i odkryłem że prócz drogi którą do niej wszedłem jest jeszcze jedna droga lecz zamiast prowadzić na powierzchnie prowadziła ona w głąb ziemi.
Podróż korytarzem trwała długo, już chciałem się poddać i zawracać ale wtedy mym oczom ukazało się wyjście z tunelu.
Na końcu tunelu była ukryta polana tak mocno ufortyfikowana przez naturę że podziemny tunel wydawał się być jedyną prowadzącą do niej drogą.
Na środku polany stał monolit wykonany z białego kamienia. W skale wyżłobione były różnorakie wzory i obrazy, wypełnione czarną farbą, których znaczenia nie rozumiałem. Postanowiłem, może niezbyt rozsądnie, podejść jak najbliżej dziwnego kamienia i zbadać go. Jak tylko dotknąłem powierzchni monolitu przekonałem się że jest on cały rozgrzany (co mogłoby tłumaczyć brak śniegu na polanie) i nim zdążyłem zarejestrować coś jeszcze... straciłem przytomność.———
Ocuciło mnie zimno śniegu. Zdziwiłem się bo na polanie śniegu nie było.
Wstałem otrzepałem się z resztek białego puchu, wtedy zacząłem się rozglądać dookoła, byłem w lesie lecz w pobliżu nie widziałem na śniegu żadnych odcisków stóp ani łap, po polanie i jaskini również skąd zaginął, tak samo jak po moim ciężko wyrwanym złap Chione drewnem na opał.
———
-Wróciłeś- powiedziała jedna z łowczyń która patrolowała teren przy obozie
-Twoja kuzynka i Lady Artemida się martwiły kiedy nie wracałeś przez tak długi czas, ale w końcu poszły spać--Ja też pójdę teraz spać jeśli pozwolisz- skinąłem na pożegnanie strażniczce i udałem się do mojego namiotu żeby wypocząć po bardzo męczącym dniu.
———
Sen przyszedł szybko, może nawet za szybko.
Stałem pośrodku polany z monolitem ale z wnętrza kamienia dochodziły mnie odgłosy chrobotania jakby ktoś lub coś było uwięzione w jego wnętrzu i tylko kamień wzmocniony symbolami utrzymywał to wewnątrz.
-Zaiste wielkie to szczęście że przybyłeś na me wezwanie- odezwał się głos z za moich pleców. Odwróciłem się i zobaczyłem znajomą już wilczyce która nawiedziła kiedyś mój sen.
-Czemu zawdzięczam to wezwanie?- spytałem myśląc tylko o tym że nie mam ochoty się przekonywać co jest w monolicie a jednocześnie wiedziałem że prędzej czy później się dowiem.
-Świat będzie ciebie potrzebował- stwierdziła jedynie wilczyca
-Patrz- powiedziała. Kamień monolitu zaczął pękać a niektóre z czarnych symboli zrobiły się czerwone jakby rowki zamiast farbą wypełnione były płynną lawą.
-Niedługo się zacznie- stwierdziła wilczyca po czym cofnęła się do tunelu i rozpłynęła w jego ciemnościach, monolit wybuchnął a ja się obudziłem.———
A/N
Witam wszystkich po długiej przerwie która była spowodowana brakiem konkretnwgo pomysłu (co nadal mi doskwiera) oraz brakiem chęci do pisania. Teraz w wyniku otrzymania komentarza od użytkowniczki LiderkaKlanuPiora (za co serdecznie dziękuję) postanowiłem po powrocie z wakacji zaktualizować tą opowieść. (Następny rozdział wrzucę szybciej niż za kilka miesięcy)Więc mimo że na końcu rozdziału to wcale nie najmniej ważna informacja:
Ten rozdział chciałbym dedykować użytkowniczce LiderkaKlanuPiora bo gdyby nie ona to motywacji do napisania tego rozdziału zapewne szukałbym do przyszłych wakacji (:
Dziękuję i pozdrawiam :DPs: Może trochę reklamowo ale prosiłbym o polubienie mojej historii oraz komentowanie bo to bardzo motywuje (zwłaszcza komentarze)
Pps: Piszę to o 5:30 więc dobranoc (:
YOU ARE READING
Percy Jackson i Tajemnica nowego życia [Pertemis]
FanfictionMotywowany smutkiem po stracie Annabeth, Percy opuszcza obóz. Po kilku miesiącach spędzonych na podróży spotyka w lesie pewne dziewczyny. Jak sobie poradzi w ich szeregach? Oraz jak poradzi sobie z nawiedzającą go w snach istotą i tajemniczym złem u...