Rozdział 3 - Niezagojone rany

141 8 4
                                    

Wiatr mierzwił mi włosy, spadałem. Złapałem spadającego obok mnie ogara i wbiłem w niego mój sztylet, potwór rozwiał się w pył następnie uderzyłem w wodę i straciłem przytomność. 


~~~


Obudziłem się na jakiejś plaży. Sądząc po pozycji słońca minęło kilka godzin od mojej walki z ogarem. Spróbowałem wstać ale byłem cały obolały, ledwo mogłem się ruszyć a rana na mojej prawej ręce nie zagoiła się odpowiednio więc przy moim nagłym ruchu powtórnie się otworzyła co nie powinno mieć miejsca bo woda zawsze leczyła mnie ze wszystkich ran.

Rozejrzałem się dookoła, leżąc na ziemi miałem małe pole widzenia lecz zauważyłem że nadal jestem w lesie "ciekawe jak daleko zaniosła mnie rzeka" pomyślałem "później będę się o to martwił, teraz muszę opatrzyć swoją ranę bo zaraz się wykrwawię". Z  wysiłkiem oderwałem kawałek materiału który zawiązałem wokoło rany na ramieniu po czym położyłem się na piasku i zasnąłem.


~~~


Sen zaczął się jak wiele innych przed nim. Stałem na plaży i patrzyłem jak Annabeth umiera a ja nawet nie mogę się ruszyć by jej pomóc, widzę jak wycieka z niej życie. Potem obraz się zmienia. 

Siedzę w sali konferencyjnej obozu, wokół mnie są wszyscy moi przyjaciele.

- To nie twoja wina - ktoś powiedział.

"Moja" pomyślałem "moja bo mogłem ją uratować, wystarczyłoby nie być tak głupim" schowałem twarz w dłoniach i  sen znowu się zmienił.

Tym razem byłem w lesie. Promienie księżyca prześwitywały delikatnie pomiędzy koronami wysokich drzew. Wokoło nie było słychać żadnego dźwięku oprócz szumu liści gdy nagle usłyszałem coś za sobą. Odwróciłem się i ujrzałem wilka stojącego na środku polany skąpanej w srebrnej poświacie nocnego światła. Wilk był wielki, jego futro świeciło się w blasku nocy. 

- Podejdź bliżej Perseuszu - powiedział wilk. "Nie no świetnie, w całym moim życiu brakowało mi jeszcze tylko snów o wielkim wilku zwracającym się do mnie pełnym imieniem co nigdy nie wróżyło niczego dobrego"

- Podejdź bliżej Perseuszu - powtórzył wilk. Podszedłem.

- Chodź za mną  - wilk ruszył w las a ja za nim. Szliśmy przez około 10 minut chociaż nie jestem pewny czy dobrze liczyłem , nigdy nic nie wiadomo. Byliśmy na jakimś wzgórzu a w oddali widać było ogniska.

- To ogniska obozu łowczyń, szukają cię. Twoim przeznaczeniem nie jest  włóczenie się po polach i lasach do końca swoich dni, twoim przeznaczeniem jest bohaterstwo - nie wiedziałem co mam powiedzieć, zastanawiałem się jakie bohaterstwo ma być moim  przeznaczeniem? Nawet jeśli kiedyś dokonałem wielkich czynów to teraz byłem do niczego, nie potrafiłem nawet ochronić bliskiej mi osoby a co dopiero dokonywać bohaterskich czynów.

- Nie martw się - powiedział wilk - w tym obozie odzyskasz radość z życia i znajdziesz dla niego nowy cel - to powiedziawszy wilk trącił mnie pyskiem a ja obudziłem się na zimnym już piasku, słońce chyliło się ku zachodowi "Trzeba znaleźć kryjówkę na noc"  z trudem podniosłem się z ziemi nadal mając w głowie obraz tajemniczego wilka z mojego snu "ciekawe co miał na myśli mówiąc o moim nowym bohaterstwie, sensie życia i szczęściu?" pomyślałem i ruszyłem wzdłuż rzeki w poszukiwaniu jakiegoś schronienia.


~~~


Szedłem brzegiem rzeki wspierając się na kiju który znalazłem po drodze. Słońce już prawie całkowicie zniknęło za horyzontem, musiałem szybko znaleźć jakieś schronienie.

Po jakimś czasie zauważyłem jaskinię, "chyba nie mam wyboru" pomyślałem i wszedłem do środka. Jaskinia była dość przestronna, z " głównej sali " odchodził jakiś tunel lecz nie miałem ani  sił ani chęci by go zwiedzać więc położyłem się pod ścianą na wzgórku z ziemi i znowu zasnąłem.


~~~


Obudziłem się i usłyszałem szum deszczu... i jeszcze coś jakby... ludzi? Postanowiłem to sprawdzić więc wyszedłem z jaskini. Dobyłem Orkan, który wrócił do mojej kieszeni, lewą ręka gdyż prawa wciąż była na moje nieszczęście niesprawna i obwiązana prowizorycznym opatrunkiem. Na dworze nic nie dało się zobaczyć, był szary poranek a w dodatku padał deszcz co nie ułatwiało przeszukania terenu. Po chwili krążenia w okolicach jaskini poczułem się nagle znacznie gorzej, zatoczyłem się w stronę rzeki wpadając na drzewa. Ostatnim co zapamiętałem był mój mocno przeciekający bandaż oraz... namioty? i ludzie krzątający się pomiędzy nimi. Potem upadłem i straciłem przytomność, znowu...


A/N

Czym lub kim jest tajemnicza wilczyca nawiedzająca sny naszego bohatera? Jak potraktują i kim są ludzi w obozie który napotkał Percy pod koniec rozdziału? piszcie swoje pomysły w komentarzach.

No nieźle, to chyba najdłuższy rozdział jaki do tej pory napisałem. Od razu przepraszam że tak długo nic nie publikowałem ale nie miałem na to zbytnio czasu. Postaram się by czwarty rozdział rozdział pojawił się w ciągu następnych 2-3 dni ale nic nie obiecuję.

Dziękuję wszystkim za czytanie tej książki i liczę na waszą opinię.

Pozdrawiam (:

Percy Jackson i Tajemnica nowego życia [Pertemis]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz