Rozdział 2 - Nienawidzę ogarów

127 10 3
                                    

PERCY POV

Minęły już dwa miesiące odkąd odszedłem z obozu. Jakoś sobie radzę, dużo podróżuję i nie przesiaduję zbyt długo w jednym miejscu. Czasami odwiedzałem miasteczka żeby uzupełnić zapasy, któregoś razu kiedy wracałem z takiej wyprawy do obozu usłyszałem szelest, postanowiłem to sprawdzić lecz nic tam nie było. Wróciłem do mojego obozowiska.

Zapadał już zmrok, ognisko zaczęło dogasać. Wszedłem do niewielkiego namiotu którym dysponowałem i położyłem się na legowisko. Dość szybko zapadłem w niespokojny sen dręczony wspomnieniami z przeszłości.

Obudziły mnie odgłosy warkotu i szelest liści. Dobyłem orkan i wyszedłem ostrożnie z namiotu. Na dworze było ciemno i... cicho. Obszedłem cały namiot oraz okolice w poszukiwaniu śladów, w końcu znalazłem złamaną gałązkę, postanowiłem udać się tym śladem motywowany przeczuciem iż jest to ślad potwora. Po przejściu kilkunastu metrów usłyszałem dźwięk, teraz to było ewidentnie warczenie - "piekielny ogar" - sama myśl o tym potworze wzbudziła we mnie nieopisaną złość, to ogar zabił Annabeth, teraz ją pomszczę. Niewiele myśląc wszedłem do rozpadliny w kierunku której prowadziły ślady potwora. 

Ścieżka prowadziła do wąskiego klifu, daleko pode mną płynęła rzeka, jedyną drogą ucieczki była ścieżka która właśnie przyszedłem.

-Dlaczego potwór tu przyszedł? przecież tu nic niema poza tym na pewno mnie wyczuł, mógł mnie zaatakować gdy spałem- powiedziałem na głos. Odpowiedź przyszła szybko, to była pułapka której na pewno nie wymyślił ogar, pies był tylko narzędziem.

Niestety kiedy ta myśl dotarła do mojej głowy było już za późno. Zza moich pleców doszedł mnie cichy warkot następnie wszystko potoczyło się szybko. Pies skoczył ja się obróciłem w próbie cięcia, niestety byłem zbyt wolny i zostałem powalony na ziemię. Obraz mi się zamazał, poczułem ból w niestety prawym ramieniu, miecz wypadł mi z ręki ale na szczęście podczas czasu spędzonego w samotności uznałem że posiadanie zapasowej broni byłby dobrym pomysłem. Kopnąłem potwora w pysk, szybko się odturlałem póki ogar był chwilowo zamroczony. Stanąłem plecami do krawędzi klifu ze sztyletem w ręku, wiedziałem że mam małe szanse powodzenia ale nie mogłem się poddać. Potworny zwierzak znowu skoczył, szybko odskoczyłem mając nadzieję że z rozpędu ogar wpadnie w przepaść, niestety znowu byłem za wolny "co się ze mną dzieje?" zdążyłem pomyśleć zanim spadłem razem z psem w stronę rzeki płynącej nisko pod nami "nienawidzę ogarów".


A/N

Wiem że rozdział nie jest wybitny ale myślę że jest lepszy niż wcześniejsze. Miałem to opublikować szybciej ale pierwotna wersja tego rozdziału chociaż była dłuższa to w ogóle mi się nie podobała więc musiałem napisać cały rozdział od nowa i teraz jestem zadowolony z efektu.

Dziękuję za czytanie mojej książki i proszę o udostępnienie jej znajomym aby więcej osób do niej dotarło i mogło ją skomentować.

Pozdrawiam (:

Percy Jackson i Tajemnica nowego życia [Pertemis]Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ