10. Mózg - rozleglejszy jest niż niebo

83 11 0
                                    

Kolejny tydzień leciał Emily bardzo pracowicie, złapała ją nowa wena i całe dni spędzała w swoim pokoju pisząc i pogrążając się w świecie własnej wyobraźni, na przemian z szyciem swojej wymarzonej sukienki. Ten fakt nie podobał się Sue. Naiwnie myślała, że po wyjeździe Austina coś się zmieni i poetka znajdzie dla niej więcej czasu, ale teraz zrozumiała, że jej mąż był jedynie jedną z wymówek. W końcu dla Emily nie było nic ważniejszego od jej poezji.

Postanowiła, żę to najwyższy czas, aby wziąć sprawy w swoje ręce i złożyć jej wizytę. Wcięła więc syna, pod pretekstem złożenia wizyty dziadkom i udała się do domu na przeciwko. Tak szybko jak babcia zajęła się swoim wnukiem, Sue wymknęła się na górę, zupełnie niezauważona. Zapukała do pokoju poetki, ale odpowiedziała jej tylko cisza. Uznała to za zaproszenie do wejścia, więc uchyliła drzwi, zaglądając do środka.

- Emily...

- Sue, co ty tu robisz? - spytała, podnosząc się znad swojego biurka zaskoczona. Wyglądała na nieobecną, wyrwaną z transu.

- Uznałam, że muszę złożyć ci wizytę, skoro sama nie raczysz się u mnie pokazać od tygodnia.

- Och wybacz Sue, byłam bardzo zajęta - wytłumaczyła się.

- Ty zawsze jesteś zajęta Emily, a ja muszę siedzieć w tym wielkim domu całkiem sama i czekać, aż łaskawie znajdziesz chwilę.

- Sue... To nie fair, przecież znasz mnie nie od wczoraj - powiedziała Emily, wstając od swojego biurka i stając naprzeciw kobiety.

- Tak Emily, ale wydawało mi się, że ostatnio zrobiłyśmy jakiś krok do przodu, że zrozumiałaś, że cię potrzebuję, że chcesz być dla mnie częściej, a nie tylko poprzez wiersze, a tym czasem znowu tu jesteśmy, kłócąc się w kółko o to samo - zezłościła się Sue.

- Ciszej, bo rodzice mogą nas usłyszeć z dołu - zmartwiła się poetka. - Nie potrzebna nam jeszcze widownia.

- Uspokoję się, jeśli obiecasz poświęcać mi więcej czasu i tym razem naprawdę, Emily - odparła Sue, patrząc na nią z rozczarowaniem w oczach.

Emily westchnęła ciężko zbierając się na odpowiedź. Wiedziała, że Sue miała trochę racji, ale ona bardzo nie lubiła przyznawać się do własnych błędów. Chętnie zamiast rozmowy, napisała by dla niej wiersz, w który przelała by swoje wszystkie uczucia, ale czasami w życiu trzeba było szczerze porozmawiać, aby rozwiązać jakieś problemy, zamiast kryć się za słowami z kartki. Tak było łatwiej, ale życie nie zawsze było łatwe.

- Masz rację Sue, przepraszam - powiedziała w końcu, mrużąc oczy.

Te słowa nie przychodziły jej łatwo i Sue doskonale o tym wiedziała, dlatego tym bardziej je doceniała. Jej emocje natychmiast opadły, a złość zniknęła.

- Emily, jest taki piękny dzień - zaczęła Sue, chwytając jedną dłoń poetki i przyciągając ją bliżej siebie. - Może zamiast tkwić w czterech ścianach, zgodzisz się wyjść razem ze mną i Nedem na spacer?

- Faktycznie jest ładna pogoda - przytaknęła Emily.

- Możemy wziąć koc i zrobić sobie mały piknik w naszym sadzie, co ty na to? - zaproponowała Sue.

- To świetny pomysł. - Na twarzy Emily pojawił się uśmiech.

- To świetnie, teraz tylko pozostaje przekonać babcie, aby oddała mi syna - odparła Sue, poważniejąc.

Na twarzy Emily pojawił się uśmiech. Znała swoją mamę i wiedziała, że to dosyć istotny problem, jednak sposób w jaki Sue wypowiedziała te słowa, sprawiły, że nie umiała zachować całkowitej powagi.

Forevermore - Emisue ff [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now