4. Trudne czasy, nie wracajcie nigdy więcej...

116 10 0
                                    

Polecam tutaj oglądać zamieszczone poniżej filmiki z muzyką 😁

Kilka kolejnych dni Emily spędziła zamknięta w pokoju, skupiając się na poszerzaniu swoich horyzontów i robieniu tego co sprawiało jej największą radość, czyli pisaniu. Z pewną dozą niepokoju wyczekiwała też nadejścia odpowiedzi na list, który wysłała już kilka dni temu. Oczekiwanie dłużyło się niemiłosiernie, a najgorsza była myśl, że odpowiedź może nigdy nie nadejść. W końcu nie mogła mieć żadnej pewności, że pułkownik znajdzie czas na przeczytanie jej listu, nie mówiąc już o odpowiedzi.

W końcu kilka dni później otrzymała list. Z podekscytowaniem otworzyła go jeszcze na poczcie. Pułkownik napisał o jej pracy same pozytywne słowa, które wprawiły ją w ogromną radość.

Tego dnia w mieście zorganizowano targ, z którego dochody miały iść na pomoc żołnierzom Unii, jednak rodzina Dickinsonów nie była tam zbyt mile widziana. Ludzie plotkowali za ich plecami, a to wszystko za sprawą nieprzychylnego wobec ludzi Północy listu Edwarda Dickinsona, który ukazał się w gazecie.

Był to też dzień urodzin seniora rodu. Z tej okazji Emily wpadła na kolejny pomysł, który miał zjednoczyć ich rodzinę. Teraz wystarczyło tylko przekonać Sue i Austina, aby przyszli.

Po wejściu do domu Sue, Emily zastała ją siedzącą na łóżku i płaczącą.

- Sue, co się stało? - spytała, pochylając się nad nią.

- Dziecko nie spało całą noc i ciągle płakało, a ja jestem potwornie zmęczona. Szczerze mówiąc, nie myślałam, że można być, aż tak zmęczonym. Emily, chyba nie dam rady tego zrobić.

- Sue, przecież już to robisz. Świetnie opiekujesz się swoim dzieckiem - zapewniała ją Emily, rozglądając się po pokoju. - Sue, gdzie twoje dziecko?

- Jest z Clarą i Anną. Wiem, że to szalone piromaniaczki, ale po prostu nie mogłam dłużej słuchać tych krzyków. Potrzebuję przerwy. Czy to źle?

- Nie, nie. Oczywiście, że nie.

- Okej. - Sue spuściła głowę, dalej nie będąc przekonana.

- Sue, posłuchaj mnie... - zaczęła Emily, kucając przed nią i próbując dojrzeć jej pięknych oczu. - Kocham cię.

- Och, nie spodziewałam się tego - przyznała, uśmiechając się przez łzy.

- Kocham cię bardziej niż kogokolwiek czy cokolwiek innego na tej ziemi. I musisz być tego tak pewna, abyś nigdy w to nie zwątpiła. Musisz to czuć w głębi serca. A jeśli będzie trzeba, abym mówiła ci to każdego dnia, to tak będę robić. Bo jesteś dla mnie wszystkim, Sue.

- Emily... - Na twarzy Sue pojawił się szeroki uśmiech.

- Nie mogę bez ciebie żyć, nie mogę bez ciebie oddychać i nie mogę bez ciebie pisać.

- Skąd to się wzięło?

- Z głębi mojego nieprzyzwoitego serca. - Powiedziała Emily, natychmiast wywołując śmiech brunetki.

- Czuję się znacznie lepiej.

- Dobrze. Pielęgniarka Emily, do usług.

- Dziękuję, myślę, że właśnie uratowałaś mi życie.

- Organizujemy dzisiaj rodzinne śpiewy z okazji urodzin mojego ojca. Przyjdziesz? - spytała Em.

Forevermore - Emisue ff [ZAWIESZONE]Där berättelser lever. Upptäck nu