Rozdział 14

109 1 0
                                    

*Camila*

Po kilku dniach spędzonych w Madrycie nadszedł czas powrotu do domu. Pojechali rano na lotnisko, wsiedli do samolotu i polecieli do Nowego Jorku. Gdy dolecieli na miejsce, było po 10:00. Camila nie żałowała, że odwiedzili Ścianę Wymazanych z imieniem i nazwiskiem jej matki. Czuła ulgę, tak jakby to dało jej poczucie, że pożegnała się z mamą. Oczywiście nadal miała nadzieję, że uda się odwrócić pstryknięcie Thanosa, ale też nie chciała za bardzo na tej nadziei polegać. W końcu w ciągu prawie czterech lat nie posunęli się ani krok do przodu w tej sprawie. Co innego, gdyby mieli Kamienie Nieskończoności, ale Thanos użył ich, by je zniszczyć. Nie mieli jak ich odzyskać, a przynajmniej nie znali na to sposobu. Poza tym martwiła się o Tony'ego. Ciągle budował nowe zbroje. Rozumiała, że chciał być lepiej przygotowany niż ostatnim razem, ale miała wrażenie, że coś ukrywał. Nie chciała jednak na niego naciskać. No i mu ufała. Wiedziała że nie ukrywałby niczego przed nią bez powodu. Czasami pomagała mu z dziećmi w warsztacie. Trojaczki i mała to uwielbiali. Trenowała też swoje moce. Drugi raz nie zamierzała siedzieć bezczynnie w domu, gdy świat znowu znajdzie się w niebezpieczeństwie. Znajdowała się teraz w  sali treningowej, którą mieli w swoim domu, i ćwiczyła moce na robotach. Wyciągała rękę i kontrolowała jeden z nich, sprawiając że jeździł slalomem między innymi robotami. Żałowała że nie było przy niej Daisy. Wciąż nie miała żadnego kontaktu z przyjaciółką. Zapytałaby Fury'ego co się z nią dzieje, ale Fury rozpadł się po pstryknięciu Thanosa. W końcu znudził jej się trening i poszła zajrzeć do Tony'ego i dzieci, którzy siedzieli w warsztacie. Weszła tam i zastała ich skupionych na pracy. Uśmiechnęła się lekko, obserwując ich. 

- Mogę dołączyć? - zapytała po chwili. 

- Pewnie, nie musisz pytać - powiedział Tony.

Podeszła i usiadła obok niego. Kontynuowali pracę w szóstkę. Pracowali tak aż nadeszła pora obiadu. Poszli umyć ręce, a następnie do kuchni zjeść. Zjedli razem obiad, po czym dzieci pobiegły się bawić. Camila i Tony po posprzątaniu usiedli na kanapie w salonie i włączyli jakiś film. 

- Na pewno wszystko w porządku? - zapytała Camila. - Ciągle budujesz nowe zbroje. 

- Tak, chcę po prostu być lepiej przygotowanym następnym razem - powiedział Tony, obejmując ją ramieniem.

- Wiem, po prostu się o ciebie martwię - powiedziała, opierając głowę o jego ramię.

- Niepotrzebnie, nic mi nie jest - powiedział i pocałował ją lekko w skroń. 

Uśmiechnęła się lekko, starając się odgonić od siebie niepokój o męża. Oglądali razem film w ciszy.  Wieczorem położyli dzieci do łóżek. Sami poszli do sypialni i też położyli się do łóżka. Szybko zasnęli przytuleni do siebie. Camila początkowo spała spokojnie, ale potem przyśniło jej się, że Tony zginął, chociaż nie potrafiła określić jak. Obudziła się zlana potem. Spojrzała na męża, który spał spokojnie obok. Uznała że miała po prostu zły sen, nic wielkiego. Przytuliła się mocniej do niego i udało jej się ponownie zasnąć. Tym razem nic jej się nie śniło i spała spokojnie do rana. 

*Tony* 

Obudził się rano przed Camilą. Dzieci jeszcze spały, więc postanowił jeszcze raz spróbować znaleźć jakieś informacje o Księdze Cagliostro lub o samym Cagliostro,  mimo że od ponad trzech lat mu się to nie udało. Stephen nadal nie pojawił się ponownie w jego śnie, chociaż zawsze zasypiał z nadzieją, że znowu go zobaczy i będzie mógł go zapytać czym jest Księga Cagliostro. Mógł oczywiście pójść do Wonga i go o to zapytać, ale obawiał się, że niczego by się od niego nie dowiedział. Tak jak wtedy, gdy przyszedł zapytać go kim jest nauczycielka, o której mówił mu Strange. 

- Co robisz? - zapytała nagle Camila, uświadamiając go, że się obudziła.

- Nic takiego, tak po prostu przeglądam internet - powiedział, wchodząc szybko na stronę startową przeglądarki. Nie chciał, żeby jego żona dowiedziała się, że szukał informacji o Księdze Cagliostro. 

- Rozumiem, pójdę zrobić nam śniadanie - powiedziała, wstając i wsuwając szlafrok.

- Dobrze - powiedział. 

Camila poszła zrobić śniadanie, a w międzyczasie do ich sypialni przyszły dzieci. Ona wróciła po kilkunastu minutach z tostami, kawą dla niej i Tony'ego i herbatą dla dzieci. Wszyscy zaczęli jeść śniadanie. Po zjedzeniu Tony postanowił pójść do warsztatu, a reszta zdecydowała się pójść z nim. Kontynuował budowę zbroi z ich pomocą. Starał się nie myśleć o Księdze Cagliostro i tajemniczej nauczycielce, tylko cieszyć się czasem spędzanym z rodziną. Zwłaszcza że nie wiedział ile mu go zostało. Ostatecznie i tak się dowie czym jest Księga Cagliostro i kim jest nauczycielka, jeśli Stephen w jego snach mówił prawdę. A chyba jego świadomość nie skontaktowałaby się z nim tylko po to, żeby go okłamać. Skupił się na budowie nowych zbroi dla siebie i Camili. Nie chciał, żeby ona i dzieci zobaczyły po nim, że jest coś nie tak. Nie chodziło nawet o Księgę Cagliostro i o nauczycielkę. To znaczy nie tylko o to, głównie chodziło o świadomość, że prawdopodobnie będzie musiał umrzeć. Tego absolutnie nie zamierzał nikomu powiedzieć.  Spędzili w warsztacie czas do pory obiadowej. Po zjedzeniu obiadu poszli na spacer.

- Mamo, tato, możemy mieć psa? - zapytała nagle Morgan. 

- Tak, chcemy psa - poparł ją James.

- Będziemy z nim biegać - powiedział Bruce.

- I się bawić - dodał Peter.

- Zobaczymy, może kiedyś - powiedział Tony. Nie chciał odmawiać dzieciom, ale też nie chciał zgadzać się na psa, gdy nie miał pewności, czy przeżyje jutro. Nie chciał zostawiać Camili samej z czwórką dzieci i z psem. 

- A opiekowalibyście się tym psem? - zapytała Camila.

- Tak - powiedziały dzieci jednocześnie. 

Kontynuowali spacer. Doszli do placu zabaw, gdzie dzieci pobiegły się bawić z innymi dziećmi, a Tony i Camila usiedli na ławce. 

- Uważam że pies to dobry pomysł. Zawsze chciałam mieć doga niemieckiego, ale rodzice nie zgadali się na żadne zwierzę w domu. Teraz podejrzewam, że to ze względu na to kim był mój ojciec i kim jestem ja. No ale teraz panuję nad swoją mocą, więc moglibyśmy kupić szczeniaka - powiedziała Camila. 

- Może, nie śpieszmy się z tym - powiedział Tony, obejmując ją ramieniem. 

- No dobrze - powiedziała, kładąc głowę na jego ramieniu. 

Wiedza że jego żona zawsze chciała mieć doga niemieckiego nie poprawiła mu humoru. Chciał spełniać jej marzenia, ale nie chciał, żeby to marzenie po spełnieniu stało się jej utrapieniem. Camila była silna, ale nie był pewien czy dość silna, żeby dać sobie radę samej z czwórką dzieci i dogiem, który przecież jest olbrzymim psem. 

Inhuman: Wojna z Thanosem||T.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz