Rozdział 4

139 10 1
                                    

*Camila*

Nadszedł  12 tydzień i termin jej kolejnej wizyty u ginekologa. Oczywiście pojechała tam z Tonym. Chłopcy zostali z Happym. Dojechali do kliniki i poszli na ginekologię. Tym razem nie było kolejki, więc od razu weszli do gabinetu. Lekarz najpierw pobrał Camili krew do badań, a potem kazał jej położyć się na kozetce i odsłonić brzuch, który już nieznacznie wystawał. Gdy to zrobiła posmarował go żelem i zaczął badanie. 

- Dobrze, dziecko rozwija się prawidłowo. Chcą państwo poznać płeć? - zapytał lekarz. 

- Tak - powiedzieli jednocześnie. 

Ginekolog spojrzał na ekran USG.

- To dziewczynka - powiedział po chwili. 

Uśmiechnęła się lekko, gdy Tony chwycił jej dłoń. Będą mieli córkę. Następnie lekarz zrobi echo serca płodu i USG przezierności karkowej. Oczywiście posłuchali bicia serca dziecka. Potem pielęgniarka przyniosła wyniki badań krwi, które wyszły idealnie. Umówili się na następną wizytę i wyszli z gabinetu. Poszli do samochodu i pojechali do domu. W końcu wjechali do garażu i wysiedli. Poszli do salonu, gdzie Happy bawił się z trojaczkami. Pożegnali przyjaciela nic nie mówiąc o płci dziecka, bo chcieli zrobić wszystkim niespodziankę. Camila zamówiła tort z różowym kremem w środku oraz kolorowe balony z różowym konfetti, aby inni poznali płeć, gdy pokroją tort i przebiją balony. Tony zaprosił wszystkich znajomych na jutro po południu.

- No to chyba pora wybrać imię, skoro znamy już płeć - powiedziała, gdy usiedli na kanapie.

- Myślałem o Morgan. Śniło mi się, że mamy córkę o takim imieniu. Morgan Maria Stark, drugie po babci - powiedział.

- Podoba mi się, niech będzie Morgan Maria Stark - uśmiechnęła się.

Następnego dnia rano pojechał odebrać tort, a ona przygotowała stół. O 15:00 zaczęli się zjeżdżać goście, pierwsi przyjechali Rhodey i Happy.  W końcu pojawili się wszyscy zaproszeni. Camila zaczęła kroić pierwszy kawałek tortu, a Tony podsadził chłopców, żeby mogli przebić balony szpilkami. Zrobili to, a po chwili z balonów wypadło różowe konfetti, a ona ukroiła kawałek ciasta i oczom wszystkich ukazał się też różowy krem.

- Będziemy mieć siostrę? - zapytał James. 

- Tak - powiedziała i uśmiechnęła się lekko.

- Wybraliście już imię? - zapytał Rhodey.

- Tak, będzie miała na imię Morgan. Morgan Maria Stark dokładniej mówiąc - powiedział Tony. 

Camila ukroiła każdemu po kawałku tortu. Wszyscy usiedli i zaczęli jeść. Zaczęli rozmawiać, ale unikali tematu tych, których Thanos wymazał. Nie chcieli psuć sobie humoru w takich okolicznościach. Wieczorem goście wyszli, a Tony posprzątał ze stołu. Camila położyła chłopców spać. Każdy miał już swój pokój. Mieli miejsce, żeby każdy miał osobny, wiec James został w tym, który zajmowali razem gdy byli malutcy, a Bruce i Peter dostali pokoje obok. Uznali że tak będzie najlepiej, bo choć teraz trojaczki spędzają większość czasu razem, to jak będą dorastać będą chcieli mieć prywatność. Potem Camila usiadła z Tonym na kanapie w salonie. 

- No to chyba pora zacząć kompletować rzeczy dla Morgan. Łóżeczko już mamy, nawet trzy, więc po prostu jedno przyniesiesz - powiedziała. 

- Przyniosę jutro. Może jakieś ubranka po chłopcach będą pasować. Oczywiście kupimy też nowe, znaczy oczywiście nowe też kupimy, ale szkoda żeby ciuszki, których chłopcy nie zniszczyli, się zmarnowały. Pozostałe dwa łóżeczka i ubranka, które zostaną, możemy oddać potrzebującym - powiedział. 

- Prawda - powiedziała, kładąc dłoń na brzuchu. 

Zdążyła pokochać to dziecko, choć totalnie nieplanowane. Uśmiechnęła się, gdy Tony położył dłoń na jej dłoni. 

*Tony*

Nadal czuł się źle, że prawdopodobnie zostawi Camilę samą z czwórką dzieci, ale jednocześnie cieszył się, że będą mieli córkę. Obejrzeli razem jakiś film, a potem poszli do łóżka, bynajmniej nie spać. Chcieli wykorzystać czas, gdy jeszcze nie mieli znowu noworodka na głowie, tym razem jednego. Rano po śniadaniu Tony zgodnie z obietnicą przyniósł do przygotowanego wcześniej dla Morgan pokoju, który mieścił się na przeciwko pokojów trojaczków, części łóżeczka po jednym z nich i na nowo je złożył. Potem pojechali na zakupy dla  dziecka. Zabrali chłopców ze sobą. W końcu dojechali do galerii i poszli do sklepu z akcesoriami dziecięcymi. Kupili wózek, smoczek, nosidełko i fotelik w jednym, pieluszki, także dla trojaczków, bo się kończyły, i środki higieny dla niemowląt. Butelki nie kupowali, bo mieli po chłopcach trzy. Kupili też parę zabawek. Zapłacili za wszystko i poszli do sklepu z ubrankami. Kupili sukienki, spódniczki, spodnie, spodenki, koszulki, bluzy, sweterki, body, śpioszki, buciki, rękawiczki i czapeczkę. Tym razem kupili też zimowe ubranka, czyli szaliczek, ciepłe skarpetki, ciepłą czapeczkę, zimowe buciki i zimową kurteczkę, bo Morgan urodzi się w zimie. Camila miała termin na 7 stycznia, ale spodziewali się, że poród nastąpi wcześniej, jeszcze w grudniu tego roku. On miał wręcz taką nadzieję, bo chciał móc spędzić z córką jak najwięcej czasu, a nie wiedział ile mu zostało. 

- Mamo, tato, a możemy wybrać jakieś śpioszki dla Morgan? - zapytał James. 

- Pewnie - uśmiechnął się Camila. 

- Wybierajcie śmiało - uśmiechnął się Tony.

Chłopcy po chwili wybrali żółte śpioszki w kotki, zielone śpioszki w pieski i czerwone śpioszki w misie. On zapłacił za wszystko i pojechali do domu. Komodę zamówią przez internet, a przewijak mają po trojaczkach. James, Bruce i Peter nosili pieluszki tylko w nocy, w dzień załatwiając się do nocników. Gdy urodzi się Morgan powinni już korzystać wyłącznie z nocnika. Tony zamówił z żoną komodę z tego samego sklepu, z którego zamówili komody dla chłopców i pierwsze łóżeczka, a potem drugie. Mebel przyszedł po kilku dniach. Złożył go z pomocą chłopców, którym nawet dał przykręcić śrubki. Przewijak dostawi, gdy chłopcy w ogóle nie będą już nosić pieluszek. Na razie był w pokoju Jamesa, czyli tam gdzie od początku. Ich życie wyglądało prawie normalnie. Na tyle na ile może być w obecnej sytuacji. Z pomocą chłopców posprzątał narzędzia. Camila podeszła do niego, gdy trojaczki pobiegli się bawić.

- Wiesz, zaczęłam się cieszyć, że będziemy mieli czwarte dziecko - powiedziała z lekkim uśmiechem.

- Ja też. Poradziliśmy sobie z trzema noworodkami naraz, to z jednym też sobie poradzimy - powiedział, uśmiechając się lekko. 

- No i dzięki temu, że to będzie dziewczynka, będę miała komu przekazać moje zbroje,  a nie tylko nieludzki gen - powiedziała, przytulając się do niego.

- Też prawda - powiedział, przytulając ją. 

Nie wiedzieli oczywiście czy Morgan odziedziczy nieludzki gen, ale skoro wszyscy chłopcy go mają, to mało prawdopodobne, żeby ich córka tego nie odziedziczyła.  Oczywiście zabiorą ją do Karnaka, żeby zbadał ją pod kątem obecności genu kree, tak jak kiedyś trojaczków. 

Inhuman: Wojna z Thanosem||T.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz