Rozdział 9

170 2 4
                                    

*Camila*

Tydzień przed Wigilią ubrali choinkę. Trojaczki założyli zbroje, żeby podlecieć do czubka i włożyć na niego gwiazdkę. Ogólnie przystroili cały dom. Mimo wszystko chciała z Tonym, żeby czuć było magię świąt. Zaprosili na wigilijną kolację Happy'ego, Rhodeya, Steve'a, Natashę oraz rodzinę królewską Attilanu. Z Clintem, Bruce'em i Thorem nie mieli kontaktu, a Nebula, Rocket i Carol byli w kosmosie. Dzień Wigilii nadszedł szybko. Starała się nie przejmować tym, że nie będzie jej mamy. Oczywiście nie był to pierwszy raz, gdy spędzała święta bez niej. Gdy była na studiach zdarzało się, że nie było jej stać na to, żeby polecieć do Madrytu na święta, podobnie jej matka czasem nie mogła przylecieć do niej, ale jednak zawsze była. Mogły porozmawiać przez telefon czy skype'a, ale teraz jej nie było. Przestała istnieć tak jak połowa wszechświata. Była z Tonym w kuchni i przygotowywali razem potrawy. Chłopcy pomagali im jak mogli. Pod wieczór nakryli do stołu. Teraz wystarczyło tylko poczekać na gości. Pod choinką leżały już prezenty. W końcu zaczęli schodzić się goście. Pierwszy przyszedł Rhodey, a chwilę po nim Happy. W ciągu godziny przyszli wszyscy. Tony podał kolację i usiedli do stołu. Wszyscy zaczęli jeść. Kiedy zjedli Camila pozwoliła trojaczkom iść pod choinkę i rozdać prezenty. Chłopcy dali każdemu prezent. Uśmiechnęła się lekko, gdy usiedli i zaczęli otwierać swoje prezenty. Dostali zabawkowe zestawy narzędzi. Na prawdziwe byli jeszcze za mali. Camila otworzyła swój prezent od męża. Zobaczyła piękne perły. 

- Moja mama miała perły i chciałem, żebyś miała podobne - uśmiechnął się Tony.

- Są piękne, dziękuję - uśmiechnęła się i założyła je, a on jej je zapiął. Następnie pocałowała go lekko, co odwzajemnił. 

Teraz patrzyła jak Tony odpakowywał swój prezent od niej. Był to zegarek, taki jakiego jeszcze nie miał. Nie chciała mu znowu dawać szkockiej. 

- Jest piękny, dzięki - uśmiechnął się i pocałował ją lekko. Ona odwzajemniła pocałunek.

Tony założył zegarek na nadgarstek. Camila uśmiechnęła się lekko, widząc to. W końcu wszyscy rozpakowali swoje prezenty. Potem obejrzeli wspólnie Kevin sam w domu i zjedli ciasto. Później położyła chłopców spać. Goście posiedzieli jeszcze trochę i wyszli około 23:00. Ona i Tony posprzątali ze stołu i poszli spać. Trojaczki przyszli do nich nad ranem i położyli się obok nich. Obudził ją lekki skurcz, ale uznała że to przepowiadający, więc nie budziła męża. Święta minęły spokojnie, miała skurcze, ale rzadkie i lekko, więc nie widziała potrzeby, żeby jechać do szpitala. Rano 28 grudnia obudził ją mocniejszy skurcz. 

- Co się dzieje? Zaczęło się? - zapytał Tony, widząc jak usiadła i złapała się za brzuch.

- Nie wiem, miałam mocniejszy skurcz. Poczekajmy jeszcze trochę, jeśli się nasilą pojedziemy do kliniki - powiedziała. 

- Dobrze - powiedział. 

Dzień mijał im spokojnie. Po południu skurcze jej się nasiliły. 

- To chyba już - powiedziała do Tony'ego. 

- Zadzwonię do Happy'ego, żeby został z chłopcami i jedziemy do kliniki - powiedział. 

Happy przyjechał jak najszybciej mógł. Camila z pomocą męża doszła do samochodu i wsiadła do niego. On wsiadł za kierownicę i pojechali. W końcu dojechali do klinki. Tam położna zaprowadziła ich na salę porodową i zbadała jej rozwarcie. Miała 3 cm, więc trzeba było czekać. Położna powiedziała, żeby zawołać ją jakby co i wyszła. Camila usiadła powoli na łóżku. W sali stała też wanna, bo chciała rodzić w wodzie. Złapała się za brzuch, gdy poczuła kolejny skurcz. Czas mijał powoli. O 18:00 była już na półmetku, brakowało jej 5 cm do 10. Dostała wtedy znieczulenie, o które poprosiła. Potem postanowiła trochę pochodzić po sali. Kiedy brakowało jej jeszcze 3 cm było już po 23:00. 

- Nalejesz wody do wanny? - zapytała Tony'ego. - Chciałabym już do niej wejść. 

- Pewnie - powiedział i podszedł do wanny, żeby ją napełnić. 

Gdy wanna była pełna, rozebrała się z jego pomocą i zostając w samym staniku weszła do niej. Usiadła powoli w wodzie. Uśmiechnęła się lekko, gdy Tony zaczął delikatnie polewać jej brzuch wodą. Po północy poczuła, że odeszły jej wody. 

- Tony, wody mi odeszły - powiedziała.

- Zawołam położną - powiedział i wyszedł szybko z sali.

Wrócił po chwili z położną. Ona przygotowała wszystko. 

- Proszę przeć, gdy poczuje pani skurcz - powiedziała położna. 

Zaczęła przeć, kiedy poczuła skurcz. Tony pozwolił jej ścisnąć jego dłoń. 

- Tak dobrze, pani Stark - powiedziała położna.

Parła dalej z każdym skurczem. W końcu położna poinformowała, że widać główkę.

- Jeszcze trochę, pani Stark - powiedziała. 

Po chwili główka wyszła. Potem poszło gładko i po kolejnej chwili usłyszeli płacz dziecka. Położna położyła małą na jej piersi. Po chwili Morgan się uspokoiła. Położyła dłoń na jej główce. Dziewczynka miała trochę czarnych włosków i brązowe oczy. Była wykapanym Tonym tak jak trojaczki.

*Tony*

Położna dała mu specjalne nożyczki i przeciął pępowinę. Camila urodziła łożysko i została przeniesiona na salę poporodową, a Morgan zabrana na badania. Dostała 10 punktów w skali Apgar. Kiedy pielęgniarka przyniosła małą owiniętą w kocyk, Tony wziął ją od niej. Pierwszy raz trzymał córkę na rękach. Camila uśmiechnęła się lekko, obserwując ich. Pielęgniarka zostawiła ich samych. Kiedy nadeszła pora karmienia, położna pomogła Camili przystawić Morgan do piersi. Po nakarmieniu ułożyła ją na ramieniu i odbiła. Kiedy mała leżała na jej piersi, Tony zrobił im zdjęcie i wysłał do wszystkich przyjaciół z dopiskiem. ,,Morgan jest już na świecie". Wszyscy odesłali SMS z gratulacjami. Camila i mała zasnęły, a on siedział przy nich. Rano przyszedł do nich Happy z trojaczkami. James miał balonik dla siostry, Bruce misia, a Peter kwiaty dla mamy. Ona uśmiechnęła się lekko.

- Mogę ją potrzymać? - zapytał James.

- I ja? - zapytał Bruce.

- Ja też chcę - powiedział Peter. 

- Jasne, usiądźcie - powiedziała Camila. 

Chłopcy usiedli na łóżku i dała każdemu przez chwilę potrzymać Morgan. Mała spała spokojnie. Po godzinie Happy zabrał trojaczków do domu, bo Camila wciąż była zmęczona. Po dwóch dniach ona i Morgan zostały wypisane z kliniki. Mała została wcześniej zaszczepiona. Tony założył jej spodnie, skarpetki, buciki, bluzeczkę, sweterek, kurtkę, czapeczkę, szaliczek i rękawiczki, po czym położył ją do nosidełka. Camila przebrała się w czyste ubrania i razem wyszli z sali. On niósł nosidełko z ich córką oraz torbę, a ona trzymała się jego ramienia. Przed kliniką oczywiście czekali na nich reporterzy. Na szczęście dziewczynka była osłonięta. Jakoś udało im się dostać do samochodu. Przypiął nosidełko z małą z tyłu i włożył torbę do bagażnika, po czym wsiadł za kierownicę. Camila usiadła z tyłu obok śpiącej Morgan. W końcu dojechali do domu. Ona wyjęła ich córkę z nosidełka, a on torbę z bagażnika. Rozebrała małą i położyła do jej łóżeczka, po czym sama poszła się położyć. Tony pożegnał Happy'ego i rozpakował torbę. Potem zajrzał do pokoju Morgan. Uśmiechnął się widząc chłopców siedzących przy łóżeczku i obserwujących siostrę przez szczebelki. Wiedział że będą dobrymi starszymi braćmi. 

Inhuman: Wojna z Thanosem||T.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz