Rozdział 8

154 2 3
                                    

*Camila*

Była już w 30 tygodniu ciąży. Torbę do szpitala miała już spakowaną i schowaną w bagażniku samochodu. Mieli też już wszystko gotowe w domu na przyjęcie córki. Zostało jeszcze sporo czasu, ale wolała być przygotowana wcześniej. Teraz jechała z Tonym do ginekologa, który miał stwierdzić czy Morgan obróciła się główką w dół. Trojaczków zostawili pod opieką Happy'ego. Dojechali do kliniki i poszli do gabinetu ginekologa. Camila podciągnęła koszulkę i położyła się na kozetce. Lekarz posmarował jej brzuch żelem i zaczął badanie. 

- Dobrze, rozwija się prawidłowo i jest obrócona główką w dół - powiedział ginekolog. 

- To świetnie - powiedziała. 

Posłuchali też bicia serca, po czym lekarz wydrukował im dwa zdjęcia USG i zakończył badanie. Dał jej chusteczkę do wytarcia żelu. Zrobiła to, wstała i zsunęła koszulkę. Usiadła przy biurku ginekologa. Ten wpisał wyniki badania w jej kartę ciąży i zapisał ją na następną wizytę za trzy tygodnie. Po tym pożegnała się i wyszła z Tonym. Poszli do samochodu i pojechali do domu. W końcu dojechali i wysiedli z auta. Poszli do salonu, gdzie Happy bawił się z chłopcami. Oni podbiegli do nich, gdy ich zauważyli. Uśmiechnęli się i wzięli ich na ręce. Ona Jamesa, a Tony Bruce'a i Petera. 

- Byliście grzeczni? - zapytała. 

- Tak - powiedzieli chłopcy jednocześnie.

- Pewnie że byli - powiedział Happy.

- To dobrze - powiedział Tony. 

Happy pożegnał się i wyszedł. Postawili trojaczki na nogi, a oni zaciągnęli ich do zabawy. Pobawili się z nimi dwie godziny, aż chłopcy znudzili się zabawą i poszli do swoich pokoi ćwiczyć czytanie. Niedługo będą mieli już rok i trzy miesiące. Oni usiedli na kanapie. 

- Nie mogą uwierzyć, że został jeszcze nieco ponad miesiąc do terminu. Chociaż pewnie urodzę jeszcze w grudniu - powiedziała Camila. Miała termin 2 stycznia, ale byli gotowi na to, że urodzi jeszcze w grudniu.

- Ja też, szybko zleciało - powiedział Tony. Nie wspomniał o tym, że ma nadzieję, że urodzi jeszcze w grudniu. To dałoby mu więcej czasu z córką niż gdyby urodziła się w styczniu.  

- Mam tylko nadzieję, że Morgan nie postanowi urodzić się w święta - zaśmiała się. 

- A ja, że nie postanowi urodzić się w Sylwestra - zaśmiał się. 

- Któryś dzień po świętach, ale przed Sylwestrem byłby dobry - powiedziała. 

- Właśnie - powiedział. 

Uśmiechnęła się, gdy położył dłoń na jej brzuchu. Po chwili poczuła jak Morgan kopnęła tam, gdzie trzymał rękę. Tony uśmiechnął się, czując to pod dłonią. Spędzili cały dzień na kanapie i obejrzeli jakiś film. Wieczorem położyli chłopców do łóżek, po czym poszli do swojej sypialni w wiadomym celu. Mimo zaawansowanej ciąży miała jeszcze siły, chociaż jej brzuch ograniczał pozycje, jakie mogli przyjąć. Po wszystkim ubrali się i zasnęła na boku, trzymając dłoń na brzuchu i z głową na piersi męża. On też zasnął, obejmując ją ramieniem i trzymając dłoń na jej dłoni. Spali spokojnie do rana. Obudzili ich trojaczki, którzy wleźli na ich łóżko. 

- Możemy naleśniki z nutellą na śniadanie? - zapytał James. 

- Pewnie, pójdę zrobić nam wszystkim - powiedział Tony, wstając z łóżka. Był w samych bokserkach, więc założył szlafrok, który kiedyś należał do jego ojca.

*Tony*

Poszedł do kuchni, przygotował ciasto na naleśniki i zabrał się za smażenie ich. Gotowe naleśniki posmarował nutellą i zawinął w rulony. Zrobił też kakao dla Camili i chłopców oraz kawę dla siebie. Postawił to wszystko na tacy i zaniósł do sypialni. Podał każdemu talerz i kubek. Wszyscy zaczęli jeść, on także. Kiedy zjedli zaniósł naczynia do zmywarki. Chłopcy poszli się bawić, a on i Camila weszli na internet, żeby zamówić prezenty dla wszystkich na święta, żeby zdążyły dojść na czas. W końcu zamówili wszystkie prezenty. Tony prezent dla Camili zamówił kilka dni wcześniej, gdy siedział sam w warsztacie. 

- Pójdę do warsztatu - powiedział. 

- Dobrze, ja pójdę się położyć - powiedziała Camila. 

Pocałował ją lekko, wstał i poszedł do warsztatu, gdzie zabrał się za budowanie kolejnego modelu zbroi. Oczywiście skończyło się na tym, że znów się zasiedział aż do pory obiadowej. Wyszedł z warsztatu, umył ręce w łazience i poszedł do kuchni. Camila podała obiad. Chłopcy już siedzieli w wysokich krzesełkach. On i jego żona usiedli do stołu i wszyscy zaczęli jeść. Po obiedzie poszli na spacer. Zabrali trojaczków na plac zabaw. Tony asekurował ich, gdy zjeżdżali ze zjeżdżalni, a Camila obserwowała ich siedząc na ławce. Po dwóch godzinach, kiedy chłopcy się zmęczyli, wrócili do domu. Reszta dnia minęła im spokojnie. Wieczorem położyli Jamesa, Bruce'a i Petera do łóżek, a sami usiedli na kanapie w salonie. Tony włączył telewizor i trafiło na jakiś program informacyjny. Mówili w nim w nim o tajemniczym zamaskowanym osobniku, który atakował i zabijał mafie na całym świecie oraz wciąż pozostawał nieuchwytny. 

- Brzmi jakby to był jeden z nas - powiedziała Camila.   

- Bo pewnie tak jest, ale to nie nasza sprawa. Ty jesteś w ciąży, a ja na razie skończyłem z misjami - powiedział Tony. 

Z ocalałych Avengersów trzech odeszło w nieznane strony - Clint, Bruce i Thor. Wiedzieli że Barton stracił całą rodzinę po pstryknięciu Thanosa, więc ten Ronin to pewnie był on. Przez chwilę myśleli, że i Clint zniknął, ale Natasha szybko zweryfikowała, że tak się nie stało. Zresztą aktywni Avengersi pewnie to ustalą. Camila przełączyła mocą kanał na jakiś film. 

- Mamy spędzić spokojny wieczór, a nie słuchać o atakach na mafie - powiedziała i położyła głowę na jego ramieniu, a on ją objął, uśmiechając się lekko. 

Po filmie poszli do sypialni, przebrali się do spania i położyli się do łóżka. Zasnęli dość szybko, przytuleni do sobie. Rano jak zwykle obudzili ich chłopcy. Ubrali się i zjedli razem śniadanie. Camila położyła dłoń na brzuchu. 

- Kopnęła - uśmiechnęła się. 

James, Bruce i Peter wcisnęli się na jej kolana i położyli rączki na jej brzuchu. Tony uśmiechnął się, obserwując ich. Trojaczki poczuli kopnięcia siostry pod swoimi dłońmi. Potem postanowił pójść do warsztatu, a Camila i chłopcy zdecydowali się pójść z nim. Zaczęli budować nowe zbroje. Tony z całych sil starał się nie myśleć o tym, że prawdopodobnie będzie musiał umrzeć i zostawić żonę, trojaczki i nienarodzoną jeszcze córkę samych. Chciał się cieszyć czasem, który mu pozostał. Miał nadzieje, że jego dzieci zapamiętają go lepiej niż on swojego ojca. 

Inhuman: Wojna z Thanosem||T.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz