# Alec
- Damy radę, tylko musisz ją mocno trzymać. Najważniejsze aby nie poruszyła nogami, bo rozszarpie ranę i przy okazji mi też się oberwie. - Lekko skinąłem, że zrozumiałem jakie jest moje zadanie.
- Gdzie jest Jace? Powinien dawno wrócić z ręcznikami. Wolałabym najpierw obłożyć Melody lodem a potem szyć.
- Zadzwonię jeszcze raz do Magnusa. - Izzy tylko na mnie spojrzała w porozumieniu i wróciła do przygotowywania igieł, nici i reszty sprzętu medycznego.
- Nadal nic, musimy radzić sobie sami. Nie rozumiem, jakim cudem tak szybko zniknął i brak z nim kontaktu, dopiero był w instytucie.
- Nie wiem Alec, zostawmy to. W tym momencie potrzebujemy pełnego skupienia i Jace'a.
- O wilku mowa. - Wraz ze słowami Izzy, do pomieszczenia wszedł Jace z miską w rękach i przewieszonymi ręcznikami przez ramię.
- Jace, podejdź z tym. Wrzuć ręczniki do wody, wyżymaj i obłożymy Melody.Przyjąłem jeden namoczony ręcznik i tak jak Izzy położyłem w okolicach ramion, głowy i później nóg.
- Alec, myślę, że możemy zaczynać, przytrzymasz ją za to udo a druga noga za łydkę, patrz na twarz i pojawiające się grymasy. Jace, wróć do Clary i na razie nie podchodź, będę szyć ranę Melody.
- Oszalałaś, sama będziesz szyć?
- A widzisz kogoś innego? Magnus nie odbiera, rana krwawi, niedługo będzie trzeba przetoczyć krew. Bierzemy się do pracy.Odwinęła zakrwawiony bandaż, który skrywał lekko poszarpaną, zaczerwienioną ranę, z której sączyła się ciemna, gęsta krew.
- Muszę to najpierw porządnie oczyścić, aby nie wdało sie zakażenie.
Namoczyła wacik w alkoholu i przyłożyła do nogi, ścierając zaschniętą krew.
- Nie jest tak źle, rana jest płytka i gdyby nie krwawienie to nawet nie trzebaby było jej szyć. Nie wiem skąd ta krew, naczynia krwionośne są całe.
- Będziesz grzebać w ranie czy szybko zszyjesz zanim się wykrwawi?
- Nie wiem.
- Izzy, musisz szybko podjąć decyzję.
- Daj mi chwilę, zdejmę skrzepy i upewnie się.
- Do dzieła.Pogrzebała jeszcze w ranie nożyczkami, w których trzymała gazik powodując mocniejszy wypływ krwi.
- Zacznij szyć. Melody chyba zaczyna odczuwać ból, wykrzywia twarz.
- Mam to zrobić szybko czy dobrze?Rzuciła mi ostrzegawcze spojrzenie i wróciła do pracy. W prawą rękę chwyciła igłę a drugą przytrzymała łydkę Mel, na której była rana.
Melody leżała spokojnie, bez ruchu, jedynie na jej twarzy pojawiał się grymas bólu wraz ze spływającymi kropelkami potu. Odruchowo wyciągnąłem rękę w kierunku jej czoła aby zetrzeć kroplę i pogłaskać po policzku.- Budzi się. - mój wzrok z twarzy Melody wylądował na Jacesie, który stał nad łózkiem przyziemnej.
CZYTASZ
Shadowhunters II Alec Lightwood
FanfictionAlec i Melody, dwójka Nocnych Łowców. Niby oboje świetnie wyszkoleni i inteligentni a jednak tak samo ślepi.