Poprzedni wieczór skończył się wywiadem, który zrobiła mi Cami. Oczywiście wszystkie pytania dotyczyły Aidena. Jednak tym razem byłam za to wdzięczna, ponieważ dzięki temu, chociaż na chwilę mogłam zapomnieć o Matcie i o tym, że będę musiała widywać go codziennie w szkole.
Blondynka jeszcze śpi, więc postanawiam zrobić nam śniadanie. Schodzę na dół do kuchni i pierwsze co przykuwa moją uwagę to mała, biała karteczka na stole. Domyślam się, że jest ona od rodziców. Biorę ją do ręki i czytam treść.
Wrócimy dzisiaj późno, więc nie czekajcie na nas z kolacją. W lodówce macie gotowy obiad, a na stoliku zostawiłam jeszcze pieniądze, jakbyście chciały zjeść coś innego.
W zasadzie nie dziwi mnie to, co jest na niej napisane. Ostatnio rodzice bardzo dużo pracują i prawie ich nie widuję. Z jednej strony jest mi to na rękę na przykład podczas pełni, ale z drugiej... tęsknie za nimi.
Z moich myśli wyrywa mnie dźwięk powiadomienia.
Od Ethan:
Dziś pełnia. Pamiętasz?
– O cholera. – Mówię do siebie.
Zupełnie o tym zapomniałam. Byłam pewna, że do pełni został tydzień, a nawet więcej. Moje serce w jednej chwili przyspiesza na myśl o tym, co może stać się dzisiejszej nocy.
– Boże moja szyja. – Wzdrygam, gdy słyszę niespodziewany głos Cami, która schodzi ze schodów, pocierając dłonią bok szyi. – Coś się stało? Jesteś strasznie blada. – pyta, siadając na jednym z krzeseł przy stole.
– Dziś jest pełnia. – Wzdycham ciężko. – Nie potrafię jeszcze panować nad przemianą. Nie w tą jedną noc w miesiącu.
Siedzimy przez chwilę w ciszy, którą przerywa dzwonek do drzwi.
– Otworzę.
Wstaję i idę w kierunki drzwi. Chwytam za klamkę i w jednej chwili zapominam o moim zmartwieniu.
– No cześć skarbie. – Posyła mi uśmiech, który tak bardzo kocham.
Aiden stoi przede mną ubrany w zwykłe czarne jeansy, białą, opinającą się koszulkę oraz skórzaną brązową kurtkę.
– Hej. – Odpowiadam również z uśmiechem. – Wchodź. – Otwieram drzwi szerzej.
– Pamiętasz co dzisiaj jest, prawda? – pyta, idąc w stronę kuchni, a ja tuż obok niego.
– Pełnia. – odpowiadam smętnie.
– Zabiorę cię do loftu. – Kiwam jedynie głową.
Czuję się trochę pewniej, gdy wiem, że Aiden i reszta stada będzie przy mnie tej nocy, jednak moje obawy całkiem nie znikają. Dalej martwię się tym, co może się wydarzyć, a wydarzyć może się naprawdę wiele.
Pakuję najpotrzebniejsze rzeczy, żegnam się z Cami i razem z Aidenem jedziemy do loftu, jak zwykle wybierając dłuższą drogę.
Po niespełna trzydziestu minutach docieramy na miejsce.
– Gotowa? – pyta Deucalion, kiedy tylko przekraczam próg.
– Nie. – odpowiadam szczerze.
Nie jestem ani trochę gotowa. Co, jeśli ucieknę i zrobię komuś krzywdę? Co, jeśli kogoś zabije?
– Pomożemy ci przez to przejść. – odzywa się Aiden, kładąc dłoń na dole moich pleców, kojąco nią pocierając.
– Znalazłem mocniejsze łańcuchy, których nie da się tak łatwo zerwać. – Wtrąca Ethan, unosząc w górę czarną, dużą torbę.
DU LIEST GERADE
New life
WerwolfNastolatka prowadząca dotychczas zwyczajne życie przeprowadza się do miasteczka w którym dawniej mieszkała. Na jej drodze pojawiają się przeszkody po zaledwie kilku dniach od przyjazdu. Czy poradzi sobie z nowymi problemami na swojej drodze? Czy będ...