22.Wspólna noc

7.8K 382 13
                                    

* PERSPEKTYWA LILY *

Bajka dobiegała do końca, a Ed smacznie spał na moich kolanach. Było mi miło i cieszyłam się, ponieważ chłopczyk ufał mo na tyle, że zasnął na moich kolanach. Otuliłam go mocniej ramionami.

- Zasnął - szepnęłam do Harry'ego.

- Wezmę go i zaniosę do jego pokoju - powiedział, na co pokręciłam głową.

- Ja to zrobię. - Delikatnie podniosłam się z kanapy, usłyszałam, że chlopak również to robi.

Otwierał przede mną każde drzwi, ostrożnie położyłam Teddiego do łóżka, kiedy chciałam już wychodzić malec się przebudził i odezwał.

- Zostań jeszcze chwilę ze mną - powiedział nie otwierając oczu.

Spojrzałam na Harry'ego. - Zaraz przyjdę.

Położyłam się koło Eddiego, szczelnie otuliłam go kołdrą i przytuliłam do swojej piersi. - Śpij maluchu. - Ucałowałam tył jego głowy.

Nie wiem ile czasu leżałam z chłopcem, ale kiedy wyszłam z jego pokoju czułam, że jest już naprawdę późno. Wyszłam do kuchni, Styles siedział przy stole i popijał wino.

- Zrobiło się późno - powiedziałam na głos, to co przed chwilą przeszło moje myśli - powinnam się już zbierać.

- Zostań, - wstał od stołu - możesz tu spać. Mam wino. - Wskazał na butelkę i dwa kieliszki, uśmiechając się szeroko.

- No nie wiem - odparłam.

- Nie daj się prosić -podszedł do mnie - będzie fajnie.

Westchnęłam - Niech będzie, ale jeśli obudzę się jutro z kacem to cię zabiję Styles.

- Zaryzykuję Truman. - Zaśmiał się.

Popijaliśmy wino i rozmawialiśmy o głupich tematach. 

- Jeśli miałbyś przespać się z jakimś sławnym facetem, to kto miałby tego pecha? - zapytałam wybuchając śmiechem.

- Nie do końca zgadzam się ze stwierdzeniem, że miałby pecha, ale w stu procentach stawiam na Toma Odella. - Spojrzał mi prosto w oczy. - Jest totalnie gorący. - Dodał udając dziewczęcy głos i zaczął się wachlować ręką.

Śmiałam się z tego tak bardzo, że po chwili poczułam jak po mojej twarzy płyną łzy, a mięśnie brzucha paliły żywym ogniem.

- To dla mnie za dużo - wysapałam.

- Nie moja wina, że jestem taki zabawny. - Trzepnęłam go w ramię.

- Tyłek mi zdrętwiał.

- Mogę go pomasować -mrugnął do mnie, za co oberwał w ramię. W życiu nie przyznam na głos,  że mi to schlebia.

- Albo możemy przenieść się na kanapę, czy coś.

- Albo - udał, że intensywnie myśli - możemy przenieść się na moje łóżko. Obiecuję, że będę miał ręce przy sobie. - Zachichotał.

- Twój chichot jest totalnie dziewczęcy. - Zarzuciłam włosami, śmiejąc się w duchu.

- To co z tym łóżkiem - poruszył brwiami.

- Jesteś idiotą Styles. - Wstałam od stołu.

- Wiem o tym Truman. - Odparł.

Razem ruszyliśmy do sypialni chłopaka. Była duża i o dziwno czysta. Łóżko było idealnie zasłane i leżało na nim kilka poduszek.

Położyliśmy się na nim bokiem, patrząc sobie w oczy. Resztę nocy spędziliśmy na luźnej rozmowie, nim się zorientowałam zasnęłam.

Chyba się rozchorowałam ;-;

ZOSTAW PO SOBIE KOMENTARZ

My little secret || h.s ||Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt