* PERSPEKTYWA HARRY'EGO *
- Wejdziesz na kawę i wszystko mi opowiesz? - zapytałem, gdy zatrzymałem się pod swoim domem.
- Jasne - rozpięła pasy.
Wysiadłem z samochodu i pomogłem Eddiemu wydostać się z fotelika, a następnie chwyciłem go w ramiona.
- Jak się masz maluchu? - zapytałem niosąc go do budynku. Westchnąłem, kiedy nie usłyszałem odpowiedzi.
Otworzyłem drzwi i wpuściłem Lily do środka. W ciszy rozebraliśmy się, a Ed od razu skierował się do swojego pokoju. Bardzo się martwiłem, że stało się coś złego.
Zrobiłem sobie i brunetce kawę, a potem usiadłem koło niej przy stole.
- Mam się bać? - zapytałem.
- To nie aż takie złe, jak może się wydawać - odparła - po prostu będziesz musiał mu wytłumaczyć kilka rzeczy.
- Więc o co chodzi?
- Chłopcy w przedszkolu zaczęli wygadywać głupoty - zaczęła.
- Chodzi o to, że jestem samotnym ojcem? - przerwałem jej.
- Harry daj mi skończyć - chwyciła mnie za ramię w pocieszającym geście. - Dzieci w przedszkolu powiedziały Edowi, że jesteś gejem - spojrzała prosto w moje oczy, kiedy moja twarz zapewnie wyrażała szok - zdenerwował się, bo nie wie co to znaczy.
Westchnąłem i potarłem twarz w zdenerwowaniu. - Dlaczego mi tego nie powiedział? Nie ufa mi?
- Harry, nie przejmuj się - potarła moje plecy w pocieszającym geście, co trochę rozluźniło moje spięte mięśnie - pewnie myślał, że się zdenerwujesz, czy coś. Porozmawiaj z nim i wszystko będzie okej.
- Tak, pewnie masz rację - posłałem jej delikatny uśmiech - pójdę z nim porozmawiać. Zostaniesz, mogę nam zaraz coś zrobić do jedzenia?
- Chętnie - również się uśmiechnęła, a ja poszedłem do mojego synka.
Niestety nikt z was nie miał racji, ale dziękuję za komentarze i BARDZO PROSZĘ O KOLEJNE (lmao czuję się z tym ciągłym proszeniem jak kretyn ;-;)
YOU ARE READING
My little secret || h.s ||
FanfictionHarry jest kochającym ojcem trzyletniego Eda, którego wychowuje samotnie. Co się stanie gdy Louis namówi bruneta na imprezę, gdzie pozna kilka nowych osób? Czy znajomości z klubu mogą zmienić się w coś trwałego, szczególnie gdy oparte są na nieszcze...