Cieszę się, że to zaproponował. Sama pewnie bym błądziła całą lekcję w poszukiwaniu właściwej sali.

– Długo już tu mieszkasz? – pyta, kiedy kierujemy się w stronę klasy.

– Dopiero niedawno się tu przeprowadziłam z rodzicami.

– Czyli pewnie jeszcze nie poznałaś miasta. – mówi, bardziej twierdząc, niż pytając.

– Nie, jeszcze nie miałam okazji pozwiedzać.

– W takim razie mogę cię oprowadzić po lekcjach.

Moi rodzice znają to miasto, więc mogliby mnie oprowadzić, ale jestem pewna, że przez pierwszy tydzień będą zbyt zajęci pracą oraz rozpakowywaniem, a jeśli zdecydowałabym sama pójść gdziekolwiek, zgubiłabym się po kilku minutach.

– Jasne, z chęcią. – odpowiadam po chwili.

– Jesteśmy. – Zatrzymujemy się pod właściwą salą.

– Dzięki – Uśmiecham się w podzięce.

Już mam wchodzić, jednak zatrzymuje mnie głos chłopaka.

– Poczekaj, nie powiedziałaś, jak masz na imię.

– Harper – odpowiadam, spoglądając na bruneta.

– Aiden, po lekcjach będę czekał na ciebie pod szkołą. – kiwam głową twierdząco.

Biorę dwa głębokie wdechu i wchodzę do klasy.

– Harper Roberts jak mniemam. – mówi Pan Harris, kiedy tylko przekraczam próg drzwi.

Nie wygląda na zbyt miłego.

– Tak.

– Usiądź obok Scotta.

A który to Scott? Myślę, rozglądając się po klasie, po chwili widzę jak chłopak w brązowych włosach macha do mnie ręką. To musi być Scott.

– Cześć, Scott jestem.

– Harper – Zajmuję miejsce obok chłopaka.

Może nie będzie tak źle, jak się spodziewałam.

– Znasz już tu kogoś?

– Przed chwilą poznałam Aidena, więcej nikogo nie znam. – Spoglądam na chłopaka, który przygląda mi się zdziwiony moją odpowiedzią.

– Coś nie tak?

Spoglądam w jego oczy i widzę w nich lekkie przerażenie, ale też zmartwienie. Tylko dlaczego?

– Powiedzmy, że chłopak, którego poznałaś, nie należy do tych dobrych, lepiej będzie, jeśli więcej nie będziesz z nim rozmawiać.

Co? Chyba się przesłyszałam. Znam go od dosłownie minuty, a już mi zabrania rozmawiać z innym. Oczywiście nie zamierzam go słuchać i, czy tak, czy tak spotkam się dzisiaj z Aidenem. Wydaje się naprawdę miły. Sam zaproponował odprowadzenie mnie do klasy i pokazanie miasta. Jeśli faktycznie jest tak, jak mówi Scott, to przekonam się o tym na własnej skórze.

Resztę lekcji spędziliśmy w ciszy.

– Chodź, poznasz moich znajomych. – Proponuje Scott, kiedy wychodzimy z klasy.

– Okej

Idziemy na korytarz gdzie stoją dwie dziewczyny i chłopak, do których podchodzimy.

– Hej, ja jestem Lydia, to Allison, a to jest Stiles – Wskazuje wszystkich po kolei. – Cieszę się, że będziesz chodzić z nami do klasy.

– Ja tak samo. – odpowiadam.

Spędziliśmy całą przerwę razem i naprawdę ich polubiłam. Szybko złapaliśmy dobry kontakt. Nie spodziewałam się, że już pierwszego dnia poznam tyle osób.

Po skończonych zajęciach wychodzę przed szkołę, gdzie czeka już na mnie Aiden przy swoim ścigaczu. Jest piękny. Oczywiście mówię tu o motocyklu. Od zawsze się nimi interesuję, uwielbiam motory, a w szczególności ścigacze, chociaż jeździłam tylko raz w życiu i jak widać, ten jeden raz wystarczył, abym się w nich zakochała.

– Jak ci minął pierwszy dzień w naszej szkole? – pyta, kiedy do niego podchodzę.

– Dobrze, nawet bardzo, poznałam już kilka osób i nauczyciele też nie są źli, no poza Panem Harrisem, miałeś racje, ciężko było wytrzymać te czterdzieści pięć minut z nim.

Śmieje się, a następnie wręcza mi czarny kask, który trzyma w ręku. Chyba bardziej cieszę się z tej jazdy niż ze zwiedzania miasteczka.

– Pojedziemy motocyklem, chyba że się boisz to możemy...

– Nie boję się. – Przerywam mu, a następnie nakładam kask.

Boje się wielu rzeczy, ale nie jazdy motorem.

****

Aiden pokazał mi sporo fajnych miejsc, do których sam często chodzi i kawiarnię, do której warto zajść, ponieważ, jak to powiedział, mają najlepsze kawy i ciasta w mieście.

Po przejażdżce i zwiedzaniu zajechaliśmy do niego, aby odstawił ścigacza i poszliśmy jeszcze na krótki spacer. Jak się okazało, mieszka kilka domów dalej.

Spędziłam z nim naprawdę miłe popołudnie. Jednak przez większość czasu miałam jedną myśl, dlaczego Scott mnie przed nim ostrzegał? Nie był zły, przez całe spotkanie wiele mi opowiadał o sobie albo o mieście. Dowiedziałam się, że ma brata bliźniaka – Ethana, uwielbia motory i słuchać muzyki, jego ulubionym smakiem lodów są waniliowe albo truskawkowe ewentualnie śmietankowe. Dowiedziałam się również, że zawsze musi mieć ułożone włosy i nienawidzi, jak ktoś mu je rozwali. A może to pozory i tylko mi się wydaje, że nie jest zły? Nie bez powodu Scott mnie przed nim ostrzegał.

Kiedy zmierzamy już w stronę mojego domu, postanawiam poruszyć ten temat i dłużej się nad tym nie zastanawiać.

– Mogę o coś spytać?

– Jasne, pytaj.

– Dlaczego Scott mnie przed tobą ostrzegał? – Zauważam zmieszanie i zdenerwowanie na jego twarzy, które w jednej chwili zamieniają się w szyderczy uśmiech.

– Hm, powiedzmy, że niezbyt za sobą przepadamy.

Postanawiam więcej nie drążyć tego tematu, a przynajmniej na razie. Nie chce go do siebie zrazić swoimi pytaniami o to, czy faktycznie jest taki zły.

Spacerowaliśmy jeszcze dwadzieścia minut, po tym czasie brunet odprowadził mnie do domu.

- Nie wierz w to, co mówi Scott i jego znajomi, nie jestem taki, jak im się wydaję. – Uśmiecham się i kiwam głową na znak, że rozumiem.

Po wejściu witam się z rodzicami, którzy przestawiają niektóre meble w salonie i idę do swojego pokoju, aby zadzwonić do Cami.

Opowiedziałam jej o całym dniu, nie pomijając żadnego szczegółu. Kiedy wspomniałam o Aidenie niemal, że pisnęła do słuchawki. W poprzedniej szkole nie dogadywałam się za dobrze z chłopakami, więc jej reakcja mnie nie zdziwiła.

Resztę po południa spędziłam na rozpakowywaniu kartonów z rodzicami, a później na odrabianiu lekcji. Wieczór również spędziliśmy w trójkę. Oboje mieli wolne, co się za często nie zdarza, więc musiałam wykorzystać ten czas.

New lifeWhere stories live. Discover now