29. Życie to nie jeden z twoich wyścigów.

1K 38 1
                                    

- Bella... Bella...- usłyszałam męski głos obok mojego ucha, głos Theo. Mruknęłam niezadowolona, ponieważ mnie obudził, a sądząc po ciemności panującej w pokoju, nadal była noc.- Ubieraj się.

- Po co? - jęknęłam, zasłaniając się poduszką.

- No chodź, potem ci powiem.- czy to dziwne, że bez zbędnego gadania zrobiłam, co mi polecił? Widocznie byłam mniej asertywna, niż zakładałam, a może zżerała mnie ciekawość, co ten chłopak znowu wymyślił.- Nie wyjdziesz tak, załóż coś cieplejszego.- rzekł, gdy ubrałam zwykłą koszulkę z dresami. Nawet nie wiedziałam, co wyciągam, bo moje zmęcznie połączone z zaspaniem nie pozwalały racjonalnie myśleć.- Weź to.- wskazał na czarną bluzę, leżącą na komodzie.- Chwila... czy ona nie jest moja?

- Możliwe.- odparłam, podciągając rękawy.

Właściwie nie potrafiłam znaleźć dobrego wytłumaczenia, dlaczego ponownie wsiadłam do jego samochodu. Nie chciałam się z nim kłócić, ale równie dobrze nie zamierzałam tak po prostu zapomnieć o tym, co zrobił. A może zapomniałam o tym już wczoraj? Czy tym zbliżeniem dałam mu do zrozumienia, że wygrał? Że między nami wszystko w porządku? Czy teraz gdy znowu jechaliśmy w nieznane, trwając w ciszy, znów to robiłam? Może rzeczywiście Theo Davies skutecznie dopiął swego. Mogłam nazywać go kłamcą, próbując oszukać podświadomość, ale z jakiegoś powodu dalej nie potrafiłam mu odmówić.

Cisza była bardzo niezręczna, dlatego wzięłam do ręki telefon, bez zamiaru podjęcia jakiegokolwiek tematu. Zignorowałam kolejne pięć połączeń od Iana, który od dwóch dni próbował się do mnie dodzwonić ponad czterdzieści razy. Wiadomości też było pełno, ale tym bardziej ich nie odczytywałam. Nawet nie byłam w stanie stwierdzić, kto w tej sytuacji wkurwił mnie bardziej. Theo oszukiwał mnie od samego początku, ale wina też była po mojej stronie, bo za szybko mu zaufałam. Popełniałam ten sam błąd z każdą nowo poznaną osobą, dając się za mocno zbliżyć, musiałam to jak najszybciej zmienić. Collins natomiast nie raczył mnie powiadomić, kim tak naprawdę jest Davies. Dlaczego tego nie zrobił? Dlaczego tak usilnie pragnął mnie chronić, a nawet nie podał prawdziwego powodu?

Czułam, jak Theo prowokacyjnie przyśpiesza, ukradkiem na mnie patrząc, ale nic sobie z tego nie robiłam. Chciał nas narażać? Proszę bardzo, mógł robić to dowoli, bo w tamtej chwili czułam wyłącznie obojętność. Pomimo tej chwili słabości na wczorajszej imprezie, nadal było mi tak samo przykro, jak wcześniej. Miałam zbyt dużo czasu do myślenia podczas jazdy, dlatego jedyne, co zatracało moją głowę to słowa Daviesa. Miałem specjalnie się do ciebie zbliżyć, żeby odegrać się na Ianie. Kiedy skończyła się ta gra? A może trwa do teraz, podczas gdy ja ponownie daję pociągać za swoje sznurki. Nie byłam z pewnością dobrą aktorką, nie zamierzałam niczego udawać, ani próbować odegrać się tym samym.

Jechaliśmy cholernie szybko od dłuższego czasu, jednak wydaje się, że ani razu nie podniosłam głowy, by sprawdzić, co planuje chłopak. Obojętność była moim najlepszym przyjacielem i jedyną bronią, działającą chłopakowi na nerwy. Dopiero gdy zrozumiałam która jest godzina, zaczęłam się lekko niepokoić. Co robiliśmy w samochodzie o 5:16 i dlaczego byliśmy już w cholerę daleko od domu? Cały czas jechaliśmy autostradą, po której nie poruszało się zbyt wiele aut. To była jedna z rzeczy, którą zapewne uwielbiał Theo, pustki sprzyjały jego chorym fantazjom wyścigowym, dlatego mógł się wykazać. Głośne furgotanie silnika rozległo się w środku auta, któremu towarzyszyło ciągłe dociskanie gazu. Czy się bałam? Cholernie.

- Możesz kurwa zwolnić? - wybuchnęłam w końcu, podnosząc głos. Chłopak zmniejszył szybkość przynajmniej o połowę, uśmiechając się pod nosem.

- Zastanawiałem się, kiedy zwrócisz mi uwagę.

- A ja zastanawiałam się, kiedy nas zabijesz.- fuknęłam, patrząc przez okno.- Nie masz wyczucia, życie to nie jeden z twoich wyścigów.

Trust MeWhere stories live. Discover now