28. Nie ufaj nigdy ładnym dziewczynom.

938 33 7
                                    

Boląca głowa. To było pierwszym, co poczułam po przebudzeniu. Zaraz potem okropnie mocny zapach alkoholu. Konkretniej czystej wódki, po której pusta butelka leżała tuż obok mnie. Mruknęłam niezadowolona, gdy słońce zaczęło padać na moją twarz, a tym bardziej, gdy się obróciłam, przypadkowo taranując plecami Izzy. Dziewczyna spadła z kanapy z hukiem, budząc natychmiastowo nie tylko siebie, ale i całą resztę przebywającą w pokoju. Wszyscy byliśmy obecni jedynie ciałem, bo nasze duchy wciąż tańczyły przy głośnej muzyce, paląc zioło, papierosy i chlejąc wysokoprocentowy alkohol.

Harry zrobił imprezę.

Mimowolnie podniosłam głowę, co okazało się okropnym pomysłem. Od razu poczułam ogromny, przeszywający ból, przez który zakręciło mi się w głowie. Obraz widziałam, jak przez mgłę, dlatego nie mogłam zweryfikować, w jakim stanie jest Olimpia, jednak po cichych pomrukach oraz szeptach wnioskowałam, że na pewno nie lepszym, niż ja. Cholernie bolały mnie oczy, a suche gardło nie pozwalało na powiedzenie, chociażby jednego słowa, dlatego poddałam się, czekając, aż ktoś łaskawie pierwszy wstanie i zmobilizuje innych. Tym razem nie nadawałam się do tej roli. Kanapa przestała być wygodna po kolejnych trzydziestu minutach leżenia, po których odważnie wstał gospodarz.

- O japierdole.- jego pierwsze słowa mogły dotyczyć wszystkiego.- Ciotka mnie zabije.- lecz widocznie dotyczyły stanu mieszkania.

Wujostwo Diaza zostawiło luksusową willę, wrócą do rozjebanego burdelu.

Bo McKenzie wpadł wczoraj na genialny pomysł zrobienia imprezy. Na ponad dwieście osób. I fakt, idea nachlania się w tak chujowy dzień, była całkiem niezła, tym bardziej po tym, co się wydarzyło, ale chyba nikt nie myślał wtedy o skutkach, jakie przyniesie. A skutki było nie tylko widać, ale też czuć oraz słychać, gdyż Cody wymiotował w toalecie, jak kot. Fatalny odór unosił się w powietrzu, zapach połączonego potu, alkoholu, zioła, papierosów, chlorowanej wody z basenu i jedzenia przyprawiał nas wszystkich o mdłości, dlatego Harry szybko zareagował, otwierając okna, psikając odświeżaczem, wcześniej śmiejąc się z rzygającego kolegi.

Rozejrzałam się dokładniej po salonie. Izzy dalej leżała na podłodze, połowicznie przykryta kocem, uwalonym jakimiś chrupkami, Harry stał przy kominku, łapiąc się za głowę z przerażeniem, a Theo dopiero co się przebudził, poprawiając pozycję w fotelu. Spróbuję oszacować szkody, chociaż słownie będzie to bardzo trudne. Dywan rozłożony na podłodze został zalany jakimś czerwonym trunkiem, możliwe, iż było to wino, chociaż tak słaby alkohol raczej nie był tutaj widziany. Ściana przy kominku została staranowana, przez co odpadł tynk. Wszystkie poduszki zostały porozwalane po mieszkaniu, jedna z nich nawet leżała przemoczona w zlewie. Wszędzie były śmieci, porozrzucane puste kubki, niedopalone pety, chipsy, butelki i puszki. I ubrania. Nie wiem jakim cudem w korytarzu leżały cudze kurtki, a na paprotce wisiały czarne, koronkowe majtki, ale przynajmniej nie były moje, bo czułam, jak coraz mocniej wżynają mi się w tyłek z każdym kolejnym ruchem.

- Kurwa.- warknął ponownie Harry.- Jesteśmy w dupie. Naprawdę kurwa jesteśmy w dupie.- począł chodzić niespokojnie po pokoju.- Czy ktokolwiek pamięta, co działo się po dwudziestej drugiej?

I to było najgorsze. Nie pamiętałam niczego już po dwudziestej, a impreza wtedy dopiero się zaczynała. Miałam jakieś pojedyncze przebłyski i pewność, że z czasem pamięć powróci, jednak w tamtym momencie chyba nawet nie chciałam wiedzieć, co dokładnie się działo. Na szczęście nie tylko mi uciął się film, nawet Cody z łazienki krzyknął, że nie ma pojęcia, jakim cudem papier toaletowy został przeciągnięty przez okno do ogrodu. Chociaż prawdziwym pytaniem było po co? Po co ktoś zostawił rolkę papieru w uchwycie, a jej drugi koniec przełożył przez małe okno nad toaletą? Prawdopodobnie się tego nie dowiemy, bo nie sądzę, by zrobił to ktoś z nas.

Trust MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz