21. Jego spokój.

951 44 4
                                    

Pokój Theo w domu Thomasa wyglądał zupełnie inaczej niż w Waukegan. Doczekałam się niebieskich ścian, które w połączeniu z jasnymi meblami i bardzo ładną, białą boazerią na skośnym suficie, nie były aż takie złe. Co więcej, wystrój nawet bardziej pasował mi do charakteru chłopaka niż jego osobista sypialnia w domu rodzinnym. Miał tu jedynie szafę, komodę z telewizorem i ogromne łóżko, spokojnie mogące pomieścić trzy osoby. Wielkie okna nad nim wpuszczały światło, a na malutkiej szafce obok stała ramka ze zdjęciem. Obeszłam pokój dookoła i nie zauważyłam już nic więcej, oprócz małego kwiatka na parapecie, zadziwiająco zadbanego. Na komodzie za to pozostawił różową zapalniczkę wraz z dwoma srebrnymi pierścionkami, lekko już zardzewiałymi i wyglądem cięższymi od pozostałych.

Otworzyłam szafę, w której nie znajdowało się zbyt wiele ubrań, prawdopodobnie większość wziął ze sobą. Mimo to, niektórych z nich nigdy nie nosił, a przynajmniej ja nie widziałam go w pięknej fioletowej bluzie z niebieską rybą na plecach, dresach w krowie plamy, czy szarej koszulce z wielkim napisem SEX na klatce piersiowej. W końcu znalazłam duży brązowy t-shirt i zajęłam łazienkę, póki chłopcy jeszcze balowali na dole, nie potrzebując miejsca do zgonowania.

Moje mokre ciało zderzyło się z miękką, zimną kołdrą, ale zamiast próby zaśnięcia, postanowiłam zainteresować się tajemniczą ramką ze stolika. Wzięłam ją do ręki, widząc uśmiechniętą od ucha do ucha twarz Theo w otoczeniu Olimpii... Jason również tam był. Uniosłam kącik ust, widząc jak bardzo zmienił się brunet, ale też dostrzegając to, co najważniejsze. Pamiątka została wykonana nad wodą, prawdopodobnie latem i cała szóstka miała odsłonięte te części ciała, na których widniały tatuaże wieńca laurowego. To wtedy je zrobili. Coś w środku mnie pękło. Nie byłam w stanie sobie wyobrazić, jaki Theo musiał być szczęśliwy. Ze swoimi wszystkimi przyjaciółmi u boku, którzy stanowili powód jego radości.

Czy teraz ponownie czuł to samo? Miałam wierzyć w słowa Cody'ego, mówiącego, iż czekoladowooki na nowo odzyskał szczęście? Chciałabym, by miał rację, jednak czy po tak ogromnej stracie było to w ogóle możliwe? Nigdy wcześniej o tym nie myślałam, lecz widząc fotografię, uświadomiłam sobie, że uśmiech na jego twarzy może być wyłącznie maską, a jego przyjaciele wraz ze mną nie potrafiliśmy mu pomóc. Co jak przez ten cały czas stwarzał pozory, w środku tłumiąc wszystkie negatywne emocje? To tylko domysły, ale wizja jego nieszczęścia łamała mi serce na kawałki, bardziej, niż bym się tego spodziewała. Tym bardziej podpuszczała mnie do tego ta dziwna wiadomość, dająca jawnie do zrozumienia, że coś jest nie tak i wygląda to, jakby Theo wpakował się w jakieś gówno.

Odłożyłam ramkę na miejsce, jeszcze przez chwilę się jej przyglądając i opadłam z powrotem na pościel z głośnym sapnięciem. Poczułam bardzo intensywny zapach koszulki, którą miałam na sobie. Jego zapach. Zbyt mocne perfumy, których nie lubiłam, a jednak nigdy nie miałam odwagi mu tego powiedzieć. Delikatny liliowy szampon do włosów, który jeszcze stał pod prysznicem, kiedy byłam w łazience. Zioło. Papierosy, chociaż sam przecież nie palił. Na pozór to połączenie było absurdalne, jednak z jakiegoś powodu je lubiłam. Prawdopodobnie tylko dlatego, iż on tak pachniał. Jeszcze mocniej przycisnęłam do siebie materiał i zamknęłam oczy, pragnąc zasnąć.

***

Rano postanowiłam zaskoczyć chłopaków, zrobieniem śniadania, wiedząc, że przecież sami z pewnością go nie zrobią, posilając wczorajszą sczerstwiałą pizzą. Poza tym, od kiedy wstali, zaczęło się narzekanie na to, jak bardzo boli ich głowa, a kac nie pozwala spokojnie żyć. W męskiej kuchni nie spodziewałam się zbyt wielu składników, w prawie pustej lodówce znalazłam jajka i bekon, pozwalające zrobić dosyć ubogą jajecznicę. Ja również nie byłam wyśmienitą kucharką, ale od kiedy rodzice zaczęli coraz częściej wyjeżdżać, byłam zmuszona jakoś sobie radzić. Zwyczajne śniadanie nie stanowiło problemu, jednak w takiej ilości ciężko było mi opanować rozbite jajka na ogromnej patelni. Jakoś w końcu się udało, a na ogromnym półmisku wylądowało danie. W międzyczasie pieczenia się boczku zaparzyłam herbatę w dzbanku, zanosząc do stołu wraz z kubkami. Mięso, bułki oraz masło w kostce wyłożyłam na talerze, modląc, by nie kazali mi potem tego sprzątać, bo trochę nabrudziłam.

Trust MeWhere stories live. Discover now