16. Audi RS7-R C8 i Ferrari J50.

1K 45 23
                                    

W aucie panowała cisza. Ja, Cody i Harry mijaliśmy ulice Waukegan świecące zupełną pustką o tamtej godzinie. Nie zapamiętałam dokładnie drogi po tych wąskich uliczkach, ale zmierzaliśmy do nieznanego mi dotąd miejsca. Wkrótce przez przednią szybę przedarły się smugi jasnych reflektorów aut, przybliżające się z każdym przejechanym metrem.

Opuszczony parking był zapełniony licznymi grupami ludzi, stojącymi przy pięknych sportowych samochodach. Niektórzy siedzieli w środku i popisywali się dźwiękiem gazu, inni rozglądali się po konkurencji, siedząc na maskach, kolejni otwierali je, pokazując innym silniki. Powoli wjechaliśmy w tłum ludzi, rozstawiający się na boki. Wszyscy zareagowali piskami, oklaskami i okrzykami, uświadamiając mi, że rzeczywiście chłopak cieszył się ogromną popularnością. Każdy chciał podejść jak najbliżej, przepychając się do przodu, słyszałam wielokrotnie powtórzone przezwisko chłopaka, który w tamtym momencie miał zupełnie kamienną twarz. Zaparkował na samym końcu, gdzie stał van Chrisa, a zaraz za nim ustawił się Ansel.

- Dasz radę? - zapytał Harry, kiedy przez dłuższy czas czekoladowooki nic nie zrobił.

- Tak.- odpowiedział, wyciągając kluczyki ze stacyjki.- Poczekaj tu.- zwrócił się do mnie i wyszedł.

Ludzie zaraz się do niego rzucili, zadając mu pytania i chociaż ich nie słyszałam, uśmiechnęłam się, widząc, jak jest zadowolony. Przywitał się z Christianem oraz Ottisem, po czym Olimpia wkroczyła do akcji, aby nikt nie dotykał samochodu, w którym utknęłam na kolejne piętnaście minut, gdy Theo wymienił kilka zdań z dziwnie podnieconym tłumem. Wyglądał jak te hollywoodzkie gwiazdki, rozchwytywane przez paparazzi, których flesze aparatów błyszczą nieustannie oślepiającym, białym światłem. Był w swoim żywiole i, pomimo iż nigdy nie widziałam go w takiej sytuacji, dalej wydawał się tyn samym Theo, którego poznałam. Jak ryba w wodzie czuł się bardzo swobodnie, podając ręce chyba jakimś swoim znajomym, zbijając żółwiki, śmiejąc się oraz żywo rozmawiając z ludźmi.

Wrócił po mnie, otwierając drzwi, a kiedy wyszłam, poczułam nagły przypływ adrenaliny. Byłam wśród nieznanej mi ogromnej grupy ludzi, wlepiającej we mnie swoje oczy i chociaż poczułam się jak zabawka na wystawie, to obecność Daviesa oraz jego ręka na ramieniu dodawały mi otuchy. Jedyne co zapamiętałam z tej chwili, to unoszące się w powietrzu chmury dymu w połączeniu z mocnym zapachem trawy i papierosów wraz z komentarzami na mój temat, które były naprawdę zróżnicowane.

- Ignoruj ich.- szepnął, omijając wszystkich, aby dostać się do vana.

W środku siedziała Olimpia, Kruki i jak się okazało, to wcale nie była jakaś narada, a bardziej sposób na ucieczkę od tych wszystkich gapiów, których było zdecydowanie więcej, niż się spodziewałam, liczba byłaby podana prawdopodobnie w setkach. Wszyscy rozmawiali na bardzo przyziemne tematy, nie dotykające tego co się dzieje, a Cody i Harry jarali blanta. Zupełnie jakbyśmy robili jakiś postój podczas wycieczki, bądź po prostu spędzali tak wolny czas. Czy ktoś słyszał o jakimś wyścigu?

- No nareszcie.- mruknął Ottis.- Gwiazdka się zjawiła.

- Widziałeś Winny'ego? - zapytał Chris, dogaszając papierosa.

- Jest już tutaj?

- Tak, po drugiej stronie, fleksuje się Ateną jakby była jego.

- Jebany idiota, może powinienem tam iść i...

- Nie. Poczekaj, aż rozpoczną się wyścigi i tak zamierzamy je obejrzeć. Tylko nie odwal nic głupiego, jak go zobaczysz.

- Nie mogę tego obiecać.- prychnął Theo, siadając obok Ansela.- A kiedy się zaczynają?

Trust MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz