#11

630 52 77
                                    

*Tak wiem ta numeracja jest genialna a dwa 11 rozdziały są specjalnie*

Pov: Clay
Wstałem jak najwcześniej rano bo chciałem od razu zacząć poszukiwanie George'a. Szybko się ubrałem i zbiegłem na dół do jadalni po mimo to że była 7 rano bo to naprawdę wcześnie jak na mnie. W każdym razie nie ważne wręcz z hukiem wbiegłem do jadalni aż wystraszyłem moją mamę i mała kotkę o której wam wcześniej nie wspominałem ale wabi się Patches (przepraszam jeżeli źle napisałam).

-Claytonie co to za zachowanie!
-Przepraszam bardzo się spieszę
-Szukać George'a prawda?
-Tak...
-Jego ojciec z bratem i służbą się tym zajmują spokojnie
-Ale ja chce im pomóc to przez mnie stąd uciekł
-Dobrze usiądź i spokojnie zjedz śniadanie

✨Mini Time skip ✨

Gdy kończyłem posiłek moja matka zaczęła kolejną rozmowę.

-Clay'u
-Tak?
-Wraz z twoim ojcem którego akutalnie tu nie ma bo jest trochę zajęty raczej rozumiesz
-No dobrze ale wy zrobiliście?
-Znaleźliśny ci wspaniałą małżonkę!
-Że co proszę?
-Wyjedzisz za mąż i będziesz kontynuował nasz ród wraz z nią
-Przepraszam już powinienem wychodzić
-Jasne

No nie mogę najpierw tak się przejęli zaginięciem bruneta a teraz jakby nigdy nic mi mówią że wychodze za mąż. No poprostu świetnie!

To nie ważne nie teraz, teraz mam ważniejsze rzeczy takie jak znalezienie bruneta. Ubrałem jakieś bardziej wygodnie ciuchy niż jakieś królestwskie szaty nadal nie rozumiem po co to komu.
Gdy się przebrałem wziąłem tylko miecz bo nie sądzę żeby coś innego było mi potrzebne. I od razu po tym wyszedłem za mury i ruszyłem do miejsca w którym skończyłem ostatnio czyli część lasu oddalona się od zamku niższego 20 minut. Raczej to nie możliwe żeby był gdzieś nie daleko raczej udałby się gdzieś dalej. Gdzieś gdzie nikt go nie znajdzie... A co jeżeli chodziło mu o tamto miejsce!

Gdy byliśmy młodsi mieliśmy nie duży domek w głębi lasu oddalony się jakieś 2 godziny stąd. Nikt nigdy tam nie przyszedł a mie opodal niego był śliczny wodospad. Tak to musi chodzić o to miejsce! Tak więc najszybciej jak mogłem udałem się do miejsca w którym nie byłem kilka lat.

Po nie całych dwóch godzinach byłem na miejscu wszedłem do domku ale zobaczyłem tylko jego rzeczy więc poszedłem nad wodospad. Siedział tam, bez ruchu, cicho i oglądał widok który kiedyś widział codziennie.

(Wiem że jakimś poprzednim rozdziale było że Clay nie wie gdzie jest i zachowuje się jakby nie wiedział o tym miejscu ale naszła mnie wena i musiałam to napisać XDD)

Usłyszał odgłos kroków ale nadal siedział bez ruchu wiedział że to ja bo nikogo nigdy nie widzieliśmy tu więc był pewny że to nikt inny. Usiadłem obok niego siadając w podobny sposób do niego czyli kolana przysuwając trochę do swojego torsu i łapiąc je rękami. Po może minucie brunet przerwał przyjemną ciszę.

-Nie zapomniałeś o tym miejscu
-Nigdy bym nie zapomniał mam z tąd dużo wspomnień
-Ja też
-Przepraszam cię bardzo za moje zachowanie, zachowałem się jak dupek...
-Wybaczam ci
-Tak poprostu bez kłótni? To do ciebie nie podobne
-Miłości nie mogę odmówić i zostawić wiedząc że będę tęsknić...

Chyba miał nadzieję że jednak tego nie usłyszę bo powiedział to bardzo cicho.

-Też cię kocham...
-Klamiesz?
-Nie
-Myślałem że takie rzeczy jak uczcia są dla ciebie obce po tym co zrobiłeś
-Wiedzialem nie obejdzie się bez kłótni
-Oj już się zamknij. Wróćmy do domku
-Oczywiście jak sobie książę George zażyczy

Wszedliśmy do środka ja usiadłem na materac a niższy na krzesełko które stało nie opodal. Gdy tylko usiedliśmy wygodnie brunecik znowu przerwał ciszę.

-Nie chce żeby mnie znaleźli, nie chce tam wracać
-Ale wiesz że musisz?
-Niestety... Dawno nas tu nie było
-Bardzo
-Może przydało by się odświeżyć to miejsce trochę?
-W jakim sensie?
-Nie wiem odmalować zewnątrz, zasadzić jakieś kwiaty?
-Nie głupi pomysł

Pov: George
Bardzo cieszyłem się z faktu że blondyn przez tyle lat nie zapomniał o tym miejscu. A to co powiedział czyli szybkie "Kocham cię" chyba faktycznie było dosyć szczere bo jeszcze nigdy nie słyszałem aby tak mówił. Po chwili wróciłem myślami do rozmowy z chłopakiem.

-George słuchaj jest pewna sprawa
-Mów śmiało
-Moi rodzice znaleźli mi małżonkę...
-To chyba nic takiego?
-Gdy się z nią ożenię będę musiał wyjechać z tąd pewnie gdzieś na drugi koniec kraju albo dalej
-Ale będziesz tu wracał tak?
-Nie jestem tego pewny
-Nie chce żebyś wyjeżdżał ale i tak nic na to nie zaradze. Cóż mówi się trudno żyje się dalej prawda?
-Tak ale będę za tobą tęsknił
-Ja za tobą też

Daliśmy sobie mocnego i długiego przytulasa. Naprawdę nie chce żeby wyjeżdżał bo co jeżeli o mnie zapomni? I już nigdy się z nim nie spotkam? Naprawdę się tego boje. W pewnym momencie nie kontrolowanie z lewego oka popłynęła mi łza.

-Hej Gogy nie płacz proszę. Będzie dobrze zobaczysz. Jakoś to wszystko się ułoży naprawdę.
-Wiem po prostu tego nie chce.
-Ja też ale wiesz jacy są nasi rodzice. A właśnie przecież oni cię szukają!
-Faktycznie zapomniałem o tym
-Może wrócimy tam?
-Okej

Droga zajęła nam nie całe dwie godziny znowu. Gdy byliśmy coraz bliżej nie było widać aby kto kolwiek mnie szukał żadnej straży ani nic w podobie. Czyli może faktycznie mogłem nie wracać?

Wszedliśmy do zamku i pierwsze co to ujrzałem moją mamę całą zapłakaną. Chyba jedyna osoba oprócz Clay'a która się tym przejęła.

-George skarbie gdzieś ty był? Martwiłam się bardzo o ciebie. Już myślałam że się nie odnajdziesz.
-To wszystko zasługa Clay'a

Spojrzałem się do tyłu na chłopaka i lekko się uśmiechnąłem a on również to zrobił.

-Dziękuje ci Claytonie wynagrodze ci to kiedyś jakoś
-Naprawde nie trzeba w końcu to była moja wina więc już jest wszystko okej
-Dobrze ale wracaj do swojego zamku żeby twoja mama się nie martwiła
-Jasne. W takim razie do widzenia i do zobaczenia Gogy.

I tak właśnie straciłem go w ułamku sekundy z horyzontu.

-W takim razie George pójdź się przebrać a ja dam ci coś do jedzenia.
-Oczywiście mamo

(wogule wow jedno dniowa ucieczka i wystarczyła sekunda a on wybaczył temu idiocie no japierdole)

Tak jak rozkazała mi matka udałem się do garderoby i szybko się przebrałem. Gdy zszedłem na dół ujrzałem w jadalni ojca wraz z bratem. Pewnie teraz opowiedzieli matce jak to oni mnie szukali a prawda jest taka że nawet straży nie było nigdzie widać. Nie rozumiem pod jakim względem oni jeszcze są razem. Często się kłócą, nie umieją dojść do porozumienia i śpią w dwóch sypialniach a gdy są przy nas zgrywają idealnie małżeństwo. Bez sensu totalnie ale ja w to nie wnikam to ich relacja nie moja.

_________________________________

1085 słów!
No witam witam gdy skończyłam to pisać jest pierwsza w nocy. Ale chociaż raz trochę dłuższy rozdział bo ostatnio nie miałam tyle weny do rozdziałów i za bardzo nie miały sensu a ten ma jaki kolwiek XD. Dziękuję za czytania i dobranoc/miłego dnia. (Zależy kiedy to czytacie)

Książęca miłość // Dnf [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now