#5

758 66 68
                                    

Pov: Clay
George wygonił mnie ze swojego pokoju a przecież nie mogłem powiedzieć matce że się nie dogadujemy bo się zdenerwuje. Z resztą nie dziwię się że by się zdenerwowała skoro nie widziała się z ciotką długo. Tak więc nie wiedzą co mam ze sobą zrobić spojrzałem na korytarz na którym zobaczyłem że jest balkon więc tam poszedłem.

Niby nic ciekawego ale po prostu usiadłem na fotelu który tam stał i siedziałem cicho mając pustkę w głowie. W pewnym momencie pomyślałem że jestem jakimś totalnym idiotą. Jak mogłem wogule to zrobić gdy znam się z nim właściwie wcale.

Tak więc wstałem z siedzenia i poszedłem do pokoju bruneta. Stojąc przed drzwiami myślałem czy napewno chce to zrobić ale w sumie i tak przez rodziców jestem na niego skazany. Także zapukałem do drzwi jego komnaty po chwili drzwi się uchyliły i zobaczyłem ciemnookiego wychylającego się przez nie.

-Czego ty tu jeszcze szukasz?
-Musimy się pogodzić
-Z jakiej to racji? Mam serdecznie ciebie dosyć czy ty nie możesz po prostu wymknąć się z tąd i wrócić do swojego zamku?
-Słuchaj no wredny księciu.. jesteśmy na siebie skazani póki nasze matki się przyjaźnią
-I co sądzisz że z tego powodu ci nagle wszystko wybacze?
-Tak
-To się myślisz a teraz sobie idź bo przeszkodziłeś mi w czytaniu!

Już widze że może to być ciężkie ale no nie wiem co mam teraz zrobić pójść do matki i powiedzieć "no sory ale on jest jakiś zjebany i nie mogę się z nim zadawać bo on tak chce?" No nie.

Niestety przy moim rozmyślaniu nasze matki zawołały nas na dół. Tak więc zszedłem a chwilę po mnie brunet.

-Dzieci mamy dla was super nowinę
-No to mów mamo czekamy
-Claytonie i George z racji że naprawiliśmy nasze kontakty odbędzie się przyjęcie
-Super...
-A ciociu kiedy ono się odbędzie?
-Dokladnie pojutrze o 18
-Moge już iść do siebie?
-Tak George
-Dziękuje

I tak jak szybko powiedział tak szybko go tu nie było w sumie to stałem jak jakiś debil bo nie wiedziałem co mam zrobić.

-No Clay idź do Georga już możesz
-A nie możemy już wracać do domu?
-Proszę cię dziecko jak nie chcesz iść do niego to idź za zamek tam są jakieś rzeczy do walki i tego typu rzeczy których George nie używa
-Niech będzie ciociu

Tak więc teraz miałem zajęcie na następną połowę dnia w tym miejscu. Gdy dotarłem do miejsca o którym mówiła ciotka sprawdziłem co tu jest.

-Jakieś miecze, tarczę... No i manekin do ćwiczeń przymocowany do podłoża. -Mówiłem do siebie.

Może nie będzie tak źle jak myślałem i w końcu zainteresuje się tym czego nie lubiłem wcześniej.

Na początku prawie wogule mi to nie wychodziło ale byłem bardzo skupiony na tym co robię aby sobie nic nie zrobić bo jednak to jest broń tu nie ma żartów. Z tego co zdążyłem zauważyć miejsce gdzie ćwiczę znajduje się praktycznie pod pokojem George'a. W sumie to jest dosyć ciekawe zajęcie a z tego co wiem u mnie na zamku też jest takie miejsce do ćwiczenia więc tam też nie będę się nudził.

Ale wracając ćwiczyłem chyba godzinę i zauważałem powoli małe postępy w tym co robię. Gdy obróciłem się w stronę manekina aby zaatakować zauważyłem bruneta.

-Po co żeś tu przyszedł przeszkadzasz mi
-Mowiłeś że nie walczysz
-Wiesz po tym gdy mnie wywaliłem jak psa na pysk za drzwi nie miałem co robić więc twoja mama powiedziała abym przyszedł tu a teraz jakbyś mógł idź stąd i nie przeszkadzaj mi w treningu.
-Wiesz trochę źle trzymasz miecz
-A co ty o tym wiesz skoro tyle siedzisz z nosem w książkach
-No chyba logiczne że coś o tym wiem skoro to moje rzeczy nawet są podpisane
-Zamilcz
-Tylko mówię że nie umiesz tego dobrze robić
-Skoro masz zamiar kontynuować komentowanie tego co robię to idź stąd
-A żebyś wiedział że pójdę bo nie mam zamiaru oglądać tego pośmiewiska

Pov: George
Nie dość że najpierw robi z siebie nie wiadomo kogo potem nagle chce przeprosić aby nie psuć sobie reputacji to teraz jeszcze ćwiczy moim sprzętem. Co prawda użyłem go ze 3 razy bo jakoś nie umiałem się do tego przekonać ale jak on to źle robił to ja nie mogłem na to patrzeć i musiałem tam iść.

Tak właściwie to gdy tylko nie patrzył ja spoglądałem przez okno co on wyprawia ponieważ tam mam swoje miejsce do czytania bo jest tam najlepsze światło do tego.

Wróciłem znowu do swoich czterech murowanych ścian postanowiłem że nie mogę ciągle tylko czytać więc zabrałem jakiś mój notes przeznaczony do rysowania i zacząłem tam bazgrolić jakieś rzeczy. Jedną z nich były muchomory albo drzewa bo czemu nie.

Było około godziny 19 blondyn nadal "trenował" gdy zawołano nas na kolację. Zszedłem na dół w tym czasie Clay wszedł do środka zamku i razem wszedliśmy do jadalni nic do siebie nie mówiąc jakbyśmy dla siebie nie istnieli. Przy stole już wszyscy siedzieli i czekali na to aż my również siądziemy. Niestety znowu muszę siedzieć obok tego debila.

-George synku jutro musisz wybrać sobie jakieś ubrania na bal pomoże ci w tym Megan
-Okej ale czemu mówisz mi o tym dziś a nie jutro?
-Bo jutro mamy z twoim ojcem kilka rzeczy z tym związanych w miasteczku i prawdopodobnie nie będzie nas cały dzień
-A okej
-A ty synu potrenowałeś? Bo nigdy nie mogłem ciebie do tego namówić
-Tak tato jeszcze poćwicze u nas w zamku i będzie mi coraz lepiej szło
-Dobrze kochani zabierajmy się za jedzenie bo jeszcze nam wystygnie.

Powiedziała szybko moja ciotka i tak zaczęliśmy jedzenie...

_________________________________

920 słów!
Ten rozdział jest bez sensu.

Książęca miłość // Dnf [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now