8.

599 36 10
                                    

Minji nieśmiało zapukała do pokoju, w którym czekał na nią jej wychowawca. Zaprosił ją do środka, a dziewczyna zajęła krzesło po drugiej stronie biurka.

- Witaj Minji. Jak się czujesz? - zapytał się uprzejmie.

- Jest w normie. - odpowiedziała zdawkowo. - A Pan?

- U mnie też nie najgorzej. - uśmiechnął się. - Widzę, że nie jesteś rozmowna, więc przejdę do rzeczy.

Brunetka skrzyżowała nogi i oparła się o niewygodne krzesło. Pomieszczenie było małe, ale przytulne. Na ścianie po prawej stronie nauczyciela znajdowały się kartki od uczniów z różnymi napisami. Najczęściej powtarzało się: "Dla naszego Superbohatera Pana Parka".

- Jak pewnie zauważyłaś bądź nie, Heeseung nie pojawił się dziś w szkole.

Na dźwięk jego imienia dziewczynę przeszły dreszcze.

- Również opuścił się w matematyce. Miał ostatnie miejsce w szkole na ostatnim teście. Z racji tego miałbym do ciebie ogromną prośbę. Czy mogłabyś udać się do jego domu, sprawdzić dlaczego nie przyszedł,  ponieważ jego rodzice nie zadzwonili i nie odbierają.

- Pewnie. - odpowiedziała nie przekonana.

- Uff myślałem, że się nie zgodzisz. - westchnął uśmiechając się. - A no i chciałbym jeszcze cię prosić, żebyś uczyła go matematyki. Taki pomysł Rady Pedagogicznej. Że najlepszy uczeń z najgorszym i wszyscy zostali tak poparowani. Oczywiście będzie się to wliczało w twoją ocenę z zachowania.

Minji nie spodobał się ten pomysł, ale nie mogła odmówić nauczycielowi, więc tylko potrząsła głową, wstała i wyszła.

Z racji tego, że był dzisiaj piątek, Sunghoon miał trening koszykówki, więc dziewczyna musiała sama zmierzyć się z chłopakiem, o którym wolała zapomnieć. Uznała to za trening przed jutrzejszą imprezą, na której nie będzie w stanie go unikać jak w szkole.

Do domu Heeseunga miała 3,5 kilometra od szkoły.  Pojechała tam autobusem. Z przystanku miała jeszcze kawałek do przejścia. Znalazła się pod ogromną willą, ogrodzoną wielkim murem. Przełknęła ślinę i zadzwoniła domofonem.

- Rezydencja Państwa Lee. Kto mówi? - usłyszała głos kobiety, pracującej w tym domu.

- Jestem koleżanką Heeseunga z klasy i przyniosłam mu notatki. - powiedziała nieśmiało.

Wielka brama otworzyła się i dziewczyna weszła do środka. Całą posiadłość otaczał ogromny ogród, po którym chodzili ogrodnicy z sekatorami i taczkami. Szybko przeszła cały ogród główną alejką i stanęła przed wielkimi, dębowymi drzwiami. Wzięła dwa głębokie wdechy i zapukała w drewnianą płytę.

Trochę czekała, zanim drzwi się otworzyły. Podniosła wzrok z butów na osobę, która pojawiła się przed nią.

- Co ty tutaj robisz? - zapytał zaspanym głosem.

- Pan Park mnie przysłał. - spojrzała mu w oczy. Były podkrążone i czerwone. - Wszystko dobrze?

- Tak, tak. - Heeseung odpowiedział cicho.

- Tu mam dla ciebie notatki z dzisiaj i ciastko, które mama spakowała mi dla ciebie.

- Dziękuję. Ona nie wie, że my... - zakłopotany, podrapał się po głowie.

- Nie powiedziałam jej. Nie chciałam jej martwić. - odpowiedziała chłodno i odwróciła się żeby odejść już do domu, jednak coś ją zatrzymało.

- Minji. - ręka bruneta zacisnęła się delikatnie na jej nadgarstku.

Dziewczyna odwróciła się i spojrzała na chłopaka zdezorientowana. Gdy zobaczył jej minę, szybko cofnął rękę.

- Zostań ze mną. - powiedział cicho.

- Nie powinnam Heeseung. - opuściła wzrok. - Dlaczego chcesz żebym została?

- Potrzebuję przyjaciela, a ty jesteś jedyną osobą, której na mnie zależy.

- Dlaczego myślisz, że mi na tobie zależy? - zapytała oburzona.

Prawda była taka, że cholernie jej zależało, ale z każdą sekundą, którą tu spędzała chciało jej się coraz bardziej płakać.

- Nie wiem. W sumie racja, byłem głupi. Dziękuję Ci bardzo i podziękuj też mamie za ciastka. - odwrócił się i szybko zamknął drzwi.

Minji jeszcze krótką chwilę tak stała, po czym odwróciła się i zaczęła wracać. Myślała nad tym wszystkim, gdy nagle usłyszała głos, który ją wołał.

- Minji! - głos kobiety dobiegał zza jej pleców.

Odwróciła się i dostrzegła starszą kobietę w różowej sukience.

- Dzień dobry Pani Jeong! - ukłoniła się nisko.

- Witaj kochanie. Jak się czujesz? Dawno cię tu nie było. - uśmiechnęła się uprzejmie.

- U mnie w porządku. - uśmiechnęła się delikatnie. - No tak wyszło.

- Od kiedy przestałaś przychodzić Heeseung bardzo zmizerniał. - westchnęła. - Wyobraź sobie, że nawet nie chciał ostatnio spróbować mojego ramenu. Co się stało dziecko?

Kobieta zmartwiła się, gdy nastolatka zaczęła płakać. Przytuliła dziewczynę do piersi i głaskała jej głowę.

- Już dobrze kochanie. Nic się nie dzieje.

- Ja naprawdę go kochałam. - szlochała cicho w ramię kobiety.

- Kogo?

- Heeseunga... - szepnęła.

- Zerwaliście? - zapytała zszokowana.

- On ze mną zerwał. Nawet nie podał powodu.

- No co za skończony dupek z mojego wnuka. Ja z nim porozmawiam sobie. - zdenerwowała się.

- Proszę nie. Wolałabym zapomnieć. - Minji wytarła łzy. - Dziękuję Pani za wszystko, ale ja już lepiej pójdę sobie.

Dziewczyna odsunęła się od kobiety, ukłoniła się i odeszła szybko, znikając za bramą.

Minii szybko pobiegła przed siebie, nie próbując zatrzymać łzy. Zdała sobie sprawę, że nadal go kochała i nie zapomniała o nim i nie zapomni. Wsiadła do autobusu który przyjechał i pojechała do Hakwonu.

what is love? | enhypen heeseungWhere stories live. Discover now