5.

706 38 3
                                    

dla rosti <3

Sunghoona obudził dzwonek do domu. Zdezorientowany, powoli podniósł głowę. Rozejrzał się i chwycił swój telefon. 7:46

- Cholera. - syknął.

Pobiegł do łazienki i umył zęby. Spojrzał na ekran swojego smartfona.

26 nieodebranych połączeń od Minji <3.

Zapomniał jej wczoraj napisać, że doszedł do domu. Uderzył się w czoło. Jego oczy padły na jego odbicie w lustrze. Na jego policzku pojawiło się drobne rozcięcie, które powstało na wskutek uderzenia ojca. Na wspomnienie tego wydarzenia poczuł delikatne pieczenie w miejscu rany.

Szybko rozczesał włosy, chwycił plecak i wybiegł na dwór. Przed jego domem stała Minji. Jej wyraz twarzy zmienił się z zmartwionego w pełen ulgi, gdy zobaczyła ona swojego przyjaciela. Kamień spadł jej z serca. Chłopak szybko podszedł do przyjaciółki.

- Przepraszam. Tak mi głupio. - przytulił ją.

- Hej, przecież nic się nie stało. Dobrze, że nic ci nie jest. - uśmiechnęła się do niego. - Co ci się stało w policzek? - zmarszczyła czoło, przyglądając się twarzy bruneta.

- To? Potknąłem się wczoraj po drodze o niezawiązane sznurówki. - zaśmiał się.

- Jaka niezdara z ciebie. - Minji pokręciła głową.

- Chodź biegniemy bo spóźnimy się do szkoły! Mamy 10 minut! - Sunghoon złapał ją za rękę i zaczął ciągnąć w stronę liceum.

- Wsiadaj mam rower. - dziewczyna usiadła na bagażniku, a chłopak na siodełku.

- Trzymaj się mocno. - uśmiechnął się i zaczął szybko pedałować, a brunetka objęła go w talii.

Słońce już delikatnie grzało, jednak przez delikatny wiaterek nie było aż tak ciepło. Gdy zjeżdżali z górki i Sunghoon przyspieszył, dziewczyna się przestraszyła i zacisnęła na nim swoje ręce.

- Spokojnie nic Ci nie będzie. Jesteś ze mną.

- No właśnie jestem z tobą. - mówiąc to jeszcze bardziej go ścisnęła.

Brunet zignorował to i odpowiedział jedynie cichym chichotem. Jechali wąskimi uliczkami, nieuczęszczanymi przez ludzi, żeby skrócić drogę do minimum. Pod szkołą byli trzy minuty przed dzwonkiem. Minji zapięła rower i pobiegli razem do szkoły śmiejąc się nie wiadomo z czego. Ludzie się im przyglądali, co nadal nie było dla dziewczyny specjalnie przyjemne, ale teraz już nie zwracała na to takiej uwagi jak wczoraj.

Weszli do klasy minutę przed dzwonkiem na lekcje. Se-Ho siedział na miejscu Minji. Sunghoon gdy to zobaczył zrobił się czerwony.

- Zabieraj to swoje cielsko z jej krzesła. - podszedł do chłopaka i złapał go za kołnierzyk. - Na co czekasz?

Se-Ho zaśmiał się kpiąco z bruneta. Wywrócił oczami.

- Uu rycerzyk broni tej swojej niedorajdy. - parsknął, a większość uczniów mu wtórowała.

Sunghoon nie wytrzymał. Zacisnął pięść i zamachnął się. Jednak jego ręka nie napotkała szczęki tego dupka. Chłopak odwrócił się, by spojrzeć co stanęło mu na drodze. Spostrzegł Minji trzymającą jego dłoń ze łzami w oczach.

- Nie jest tego wart. - szepnęła, patrząc tępo przed siebie. Pasemko jej włosów spadło jej na twarz.

Sunghoon nie wiedział co zrobić.

- Dlaczego nic nie powiesz? - spojrzał na Heeseunga, który stał na końcu sali otoczony grupką osób. - Cholera jasna. Mówiłeś jej, że ją kochasz przez ostatnie trzy miesiące, a teraz nawet nie jesteś wstanie powiedzieć temu przydupasowi, żeby dał jej spokój.

Heeseung zaczął patrzeć na Sunghoona. Bez jakiejkolwiek reakcji. Jego twarz nawet nie drgnęła. Bruneta zdenerwowało to jeszcze bardziej. Szarpnął Se-Ho w górę i upuścił go na ziemię obok krzesła. Podszedł do przyjaciółki, lecz ta wyminęła go i bez słowa usiadła na swoim krześle. Chciał podejść i się zapytać o co chodzi, ale w tym momencie nauczyciel wszedł do sali i zaczęła się lekcja.

Sunghoon nie mógł się skupić na matematyce, bo cały czas spoglądał na Minji. Siedziała w sąsiednim rzędzie, po prawej stronie, kilka ławek przed nim. Gdy poprawiała włosy zobaczył jak po jej policzku spłynęła duża łza. Brunet odwrócił się do tyłu by spojrzeć na tego dupka Heeseunga. On też spoglądał na dziewczynę. Sunghoona wykręciło od jego widoku, więc wrócił wzrokiem do zeszytu. Pustego zeszytu.

Minji ledwo co się trzymała. Starała się skupić  na tym co miał do powiedzenia nauczyciel, ale cały obraz miała rozmazany przez nagromadzone w oczach łzy, których starała się nie wypuścić. Dlaczego zrobiła się taka płakliwa? Gdy Sunghoon zwrócił się wtedy do Heeseunga, jej serce stanęło. Po cichu miała nadzieję, że coś powie w jej obronie, że znowu będzie mogła go przytulić i poczuć ten jeden zapach, którego nie potrafi zapomnieć, który dawał jej tyle radości.

Gdy o tym pomyślała, po jej policzku spłynęła łza. Spojrzała na zegar, by dostrzec jaka jest godzina. Zostało 15 minut lekcji. Jeszcze tylko chwilka.

Gdy zadzwonił dzwonek, wybiegła jako pierwsza z sali. Słyszała swoje imię, ale nie zawróciła. Biegła przed siebie do jedynego miejsca, w którym byłaby sama.

Na końcu korytarza weszła przez czerwone drzwi na wąskie schody, prowadzące w górę. Po minucie wspinaczki pokazały się przed nią kolejne. Gdy je otworzyła, jasne światło oświetliło pomieszczenie, a nagły powiew wiatru rozdmuchał jej średniej długości włosy.

Znalazła się na dachu. Zawsze tu przychodziła, gdy musiała pozbierać myśli. Podeszła do murku znajdującego się na krawędzi dachu i oparła się o niego. Przymknęła oczy i pozwoliła wiatrowi bawić się jej włosami. Śpiew ptaków z rana to było coś, co potrzebowała usłyszeć. Była sama. Poczuła się jakby wszystkie jej problemy nagle zniknęły, jakby nic na niej nie ciążyło. Mimowolnie się uśmiechnęła.

***

Przyglądał się dziewczynie. Stała z zamkniętymi oczami i delikatnie się uśmiechała. Jej włosy były unoszone przez wiatr. Wyglądała jak najpiękniejszy kwiat. Nie wyczuła jego obecności. Może to nawet i lepiej. Stał tak przez chwilę nie mogąc odciągnąć od niej wzroku. Była przepiękna. Zarówno na zewnątrz jak i w środku.

what is love? | enhypen heeseungWhere stories live. Discover now