*William
Krople potu spływały wzdłuż jego kręgosłupa. Starał się być skupiony i jakoś zmusić swój umysł do trzeźwego myślenia, ale czterdziestu minutowa walka o piłkę sprawiła, że był przemęczony i wyczerpany nerwowo. Została jedna minuta do końca meczu. Jego drżące tęczówki ilustrowały odliczający się samoistnie na tablicy czas.
— I po jaką cholerę trener zdjął Alana z boiska dziesięć minut przed końcem meczu?! — ktoś krzyknął zza jego pleców. — Mamy piłkę, ale brakuje nam punktów! Anderson to nasza ostania szansa!
Zacisnął mocniej pięści i ruszył w środek boiska, wystawiając wysoko do góry ręce. Przeciwnik z drużyny uderzył go mocno łokciem w okolice żeber, ale on zignorował ból i powstrzymał się przed upadkiem.
— Seth! Tutaj! — krzyknął, zdzierając sobie gardło. Odbił się od podłogi i precyzyjnie wycelował w tablice.
Nagle wszystko raptownie umilkło. Piłka obracała się wokół własnej osi, robiąc sobie żarty z publiczności.
— No dalej... — wyszeptał, gapiąc się w obręcz.
Ciszę przerwał ogłuszający aplauz. William odetchnął z ulgą, czując jak jego ciało unoszone jest przez członków drużyny. Sam potem podniósł ręce do oklasków, aczkolwiek powoli i bez przesadnego zaangażowania.
— Koniec meczu, wygrywamy z Orłami cztery do dwóch, brawa! — zawołał komentator.
— Jest dobrze, to nasz ostatni mecz w tym sezonie. Spisaliście się. — Trener spojrzał na swoją drużynę dumnym wzrokiem.
— Myślałem, że już po nas... — mruknął Seth, oblewając swoją twarz zimną wodą.
— To co, trzeba to uczcić? Zaczynamy wakacje z przytupem! — zawołał kapitan drużyny. — Wszystko dzięki tobie, Anderson — dodał, znikając w szatni.
— William. — Trener zatrzymał go w ostatniej chwili.
Jakiś ukryty instynkt kazał mu się uśmiechnąć i poprawić włosy.
— Tak? — zapytał, udając swoje zainteresowanie.
— Wiem, że jedyne, czego teraz pragniesz to odpoczynek... przetrwaliśmy naprawdę trudny sezon i cieszę się, że zakończyliśmy go zwycięstwem.
Chłopak ze znudzenia rozejrzał dookoła. Na stojakach leżało co najmniej pięćdziesiąt piłek do koszykówki, z herbami wielu drużyn uniwersyteckich.
— Wiem także, że wakacje to czas wypoczynku... ale mam dla ciebie świetną propozycje — kontynuował, poprawiając czapkę z daszkiem na łysej już głowie. — Kampus organizuje treningi dla dzieciaków i szukają kilku młodych chłopców do prowadzenia zajęć. Jesteś energiczny, utalentowany... może zechciałbyś przekazać swoje umiejętności młodszemu pokoleniu? Na pewno byli by zachwyceni.
William westchnął ciężko, wbijając wzrok w podłogę.
— To miłe, że pan o mnie pomyślał, ale... mam już plany na wakacje.
Mężczyzna przez moment wydawał się być zawiedzony, ale po długim na myśle postanowił uszanować jego decyzje i nie protestować.
— Rozumiem. Daj znać, jeśli zmienisz zdanie. — Poklepał go po ramieniu i obojętnym krokiem ominął.
Brunet wszedł do szatni i w milczeniu przebrał się w czyste ubrania. Był tak zmęczony, że nie miał sił nawet na krótki prysznic.
— Kurwa, w końcu wakacje — mruknął jakiś chłopak, grzebiąc uporczywie w torbie. — Co planujecie chłopaki?
YOU ARE READING
Zanim zacznie się koniec [ZAWIESZONE]
Teen Fiction✔️ Jest to KONTYNUACJA 1 części „Niebezpieczna Więź" Jeżeli jeszcze jej nie widziałaś/łeś to zachęcam do przeczytania! „Ktoś, kto powiedział, że czas goi wszystkie rany, jest kłamcą... Czas pozwala jedynie nauczyć się najpierw przetrwać, a potem żyć...