XLIV: Wersja Knota

468 47 2
                                    

Wszyscy, oprócz Harry'ego, ucieszyli się na wieść, że w ostatnim tygodniu semestru będzie jeszcze jedna wycieczka do Hogsmeade. W zamku już panowała świąteczna atmosfera, szczególnie w klasie Flitwicka, który ozdobił ją przeróżnymi światełkami.

W sobotni poranek, tuż przed końcem semestru, pożegnaliśmy się z niczego niespodziewającym się okularnikiem, który już upatrzył sobie magazyn pożyczony od Wooda, twierdząc, że poszuka dla siebie nowej miotły. Pomysł był dobry, ale wolałam ten czas spędzić w Hogsmeade — moja miotła również się roztrzaskała. Jednak Harry wcale nie miał spędzić tego czasu jako jedyny trzecioklasista w zamku. Fred i George niestety nie chcieli wyjawić mi i Leo ich przebiegłego planu, którym mieli zbawić Harry'ego.

Gdy tylko znaleźliśmy się w Hogsmeade, za cel obraliśmy Miodowe Królestwo, razem z Ronem i Hermioną, bo Leo został, by poczekać na bliźniaków, którzy wdrażali w życie swój plan.  Wpadłam w dosłowny szał zakupowy, miałam już pełną torbę musów-świstusów, samoczyszczące nici do zębów (o które prosiła mnie Emily w ostatnim liście, więc uznałam to za dodatek do prezentu świątecznego), eksplodujących cukierków i woreczek fasolek wszystkich smaków. Był to dopiero początek wypadu do Hogsmeade, a ja zapełniłam połowę prezentowej listy już w samym Miodowym Królestwie, w którym było tak tłoczno, że gdy ktoś trącił mnie łokciem, mocniej niż inni przepychający się ludzie, odwróciłam się, planując pierwsze obraźliwe zdanie, ale przed moją twarzą pojawił się...

— Harry! Niech zgadnę... Fred i George? — zapytałam, unosząc brew i uśmiechając się łobuzersko.

— Jestem im naprawdę wdzięczny... Ta mapa jest genialna. — Skinął głową z uznaniem.

Posłałam mu pytające spojrzenie. Nie wiedziałam, co przygotowali bliźniacy, a mając taką okazję...

— Jaka mapa?

— Nie wiesz o niej? — Zdziwił się Harry. — Byłem pewny, że brałaś w tym udział, bo Leo przyszedł po Freda i George'a.

— Można powiedzieć, że brałam w tym udział. Z Leo mieliśmy decydujący głos o oddaniu cudeńka w twoje ręce, ale bliźniacy nie chcieli powiedzieć czym to cudeńko jest.

Harry uśmiechnął się szerzej.

— Dali mi mapę pokazującą cały budynek Hogwartu, tajne przejścia i właśnie kilka prowadzących tu, do Hogsmeade. — Zza peleryny wciągnął kawałek starego pergaminu. — A to nie koniec... Ale nie mogę ci pokazać jej tutaj i jakby co, nie mówiłem ci o jej istnieniu.

— Przecież to jest pusta strona — powiedziałam, gdy Harry wręczył mi mapę. — Skąd ją wytrzasnęli?

— Zwędzili Filchowi — odparł i schował mapę. — Trzeba wypowiedzieć pewne zdanie, by się pokazała.

— Jak tylko wrócimy do zamku pokazujesz mi jej działanie. — Pogroziłam mu palcem. — Fred i George mocno się zastanawiali nad oddaniem ci jej, a teraz jestem coraz ciekawsza, jak działa.

Harry rozglądał się co chwilę, podziwiając wszystkie słodkości. Kiedy jego wzrok padł na sąsiednią półkę, uśmiechnął się i złapał moją rękę.

— Chodźmy do nich. — Wskazał podbródkiem na Rona i Hermionę.

Przepchnęliśmy się przez tłum szóstoklasistów i stanęliśmy przy tabliczce "Niezwykłe smaki". Hermiona i Ron przyglądali się lizakom koloru barwie krwistych befsztyków.

— Och nie, Harry się obrazi, to chyba przysmak dla wampirów — powiedziała Hermiona.

— A co ty na to? — zapytał Ron, podstawiając Hermionie pod nos słój z waniliowo—czekoladowymi świerszczami.

The Murderer's DaughterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz