Rozdział 14

537 56 12
                                    

K-kawaii koto, loves



Todoroki obudził się pod wpływem światła z korytarza, sączącego się przez szczelinę w jego drzwiach. To był dla niego sygnał, że Aizawa idzie na górę, by powiadomić go o śniadaniu.

Po kilku minutach, gdy nikt się nie zbliżał, Todoroki przerzucił nogi przez łóżko i narzucił na siebie bluzę z kapturem, powoli schodząc na dół.

Na dole schodów wpadł na niego Kaminari; wydawał się tak samo zmęczony jak on sam.

- Wybacz, Sho... - Kaminari przetarł oczy i ziewnął jak kot.

Todoroki jedynie machnął ręką i poszedł do kuchni, a tuż za nim Denki.

Byli zaskoczeni, kiedy zastali tam tylko Yamadę - bez żadnego Aizawy na swoim miejscu przy stole, pijącego swoją piątą filiżankę kawy z kolei.

- Gdzie jest tata? - Kaminari zadał głos pytanie dręczące ich obu.

Todoroki zdążył się przyzwyczaić do... do nich jako swojej rodziny, ale dotychczas żadnego z nich nie nazwał jeszcze tatą. Przypominało mu to jego prawdziwego ojca, jednak nie oznaczało to, że zwracał się do nich po imieniu. Ciągle upewniał się również, że Aizawa i Yamada wiedzą o jego uczuciach, żeby nie czuli się źle, a oni nie mieli z tym żadnego problemu.

Z drugiej strony, Kaminari nie miał kompletnie żadnych oporów, by mówić do dwójki mężczyzn per "tata".

- Wezwano go w ostatniej chwili do pracy, najwyraźniej jakiś nagły wypadek.

Todoroki zmarszczył brwi i nawet pozytywny duch Kaminariego zdawał się osłabnąć. Nie chodziło o to, że nie lubili tak samo Yamady, co Aizawę, ale jeśli jeden z dwóch bohaterów był wezwany przez nagły wypadek, zwykle nie oznaczało to nic dobrego. A tym bardziej bezpiecznego.

Hizashi uśmiechnął się do dwóch kochanych i uwielbianych przez siebie chłopców.

- Może na razie zjemy śniadanie, co?

***

Kilka godzin później Aizawa wrócił do domu z dłonią owiniętą bandażem. Poza tym nie było po nim widać żadnego śladu kontuzji. Kaminari i Todoroki wyraźnie odetchnęli z ulgą, a napięcie opuściło ich ciała, gdy wtulali się w niego w ramach przywitania.

- Dziś wieczorem ja zajmę się patrolem - oświadczył bohater, gdy on i Yamada zostali sami.

I w ten sposób dotarł do miejsca, w którym był teraz - podążając za młodym vigilante po ich rozmowie na dachu. Izuku wydawał się całkowicie nieświadomy swojego otoczenia, dzięki czemu bohater mógł z łatwością za nim podążać. Nie musiał też się obawiać, że dzieciak zauważy jego obecność, co było mu na rękę.

Aizawa nie chciał wydawać pochopnych osądów - może Izuku miał rację; może fioletowowłosy chłopak – Shinso, jak się dowiedział – doprawdy był niewinny. Ale to nie zmieniało faktu, co widział.

"Przestań, to nie jest tego warte. Już ci mówiłem..."

(The purple haired boy didn't get much out before he was rushed away by one of the new and upcoming villains, Toga Himiko, after Aizawa dropped down. Przetłumaczyłam to jako "Fioletowowłosy chłopak nie wychodził zbyt wiele, zanim został pośpieszony przez jednego z nowych, debiutujących złoczyńców, Togę Himiko, po tym, jak Aizawa cośtam. Ale aktualnie stwierdzam, że nie ma to sensu)

Jeśli to nie był dostateczny dowód na to, że Shinso był wplątany w jakieś podejrzane sprawy, to już nie wiedział, co było. Ale musiał mieć otwarty umysł, musiał myśleć o innych możliwościach.

🍄 𝙲𝚘 𝚍𝚊𝚓𝚎 𝚌𝚒 𝚙𝚛𝚊𝚠𝚘? • shindeku Where stories live. Discover now