Rozdział 8

830 86 41
                                    

Niniejszym ogłaszam, iż ten rozdział zostal zbetowany przez vapivapiki

Reszta też zostanie wkrótce zaktualizowana z jej
poprawkami, so please, thank her :>

Lepsza jakość tłumaczenia jest rlly kusząca

--------------

Midoriya zasnął po usłyszeniu zaledwie kilku opowieści. Były one głównie o babci Shinso - o tym jak zabierała go kiedyś na wędrówki po lesie; jak za młodu zbudowała własny dom; jak zawsze robili razem ciasteczka, kiedy go do niej wysyłano.

Izuku uważał historie Shinso za w pewien sposób pocieszające. Może dlatego, że miały szczęśliwe zakończenia, może przez to, że jego babcia była samotną, ale silną niezależną kobietą, a może nawet tylko dlatego, że opowiadał mu je właśnie Shinso.

Nawet nie zdał sobie sprawy, że zasnął, kiedy już następnego dnia obudził się w objęciach Shinso. Gdy spróbował wstać, dotarło do niego, że dziś są jego urodziny, a Hitoshi nawet o tym nie wiedział. Ale tak naprawdę nie miał nic przeciwko temu - nie obchodził swoich urodzin od lat, a zrobienie z tego teraz jakiejś wielkiej rzeczy byłoby trochę głupie.

Izuku wstał, ignorując tępy ból w boku po poprzedniej kontuzji. Jego rany miały tendencję do szybkiego gojenia się, więc bez problemu mógł szybko przebrać się w bluzę z kapturem, założyć na siebie maskę oraz parę legginsów, żeby móc opuścić jaskinię.

Spojrzał jeszcze raz na Shinso, wyglądał na zrelaksowanego. Szczerze mówiąc, Izuku był szczęśliwy, ponieważ udało mu się nie obudzić chłopaka w międzyczasie, by ten nie powstrzymał go przed wyjściem.

Pochylił się i bardzo szybko pocałował chłopaka w czoło, po czym wymknął się z jaskini - przez nikogo niezauważony.

Na zewnątrz powitało go lekko zamglone niebo oraz poranne, dość chłodne powietrze, przez które nie trudno było spostrzec, że nadchodzi już zima. Izuku uznał za niesamowicie uspokajający i kojący fakt braku ludzi na słabo oświetlonej ulicy.

Zawsze lubił zimową pogodę, a ten dzień nie był wyjątkiem. Zwinnie wspiął się po ścianie, z łatwością usadawiając się na dachu.

Kiedy popatrzył na słońce, zauważył, że wschód nadejdzie zapewne dopiero za kilka godzin, co oznaczało, że prawdopodobnie było około 4 nad ranem.

Nie żeby miało to jakieś znaczenie.

Izuku zamknął oczy, ciesząc się porankiem. Jednak już wkrótce znudzony wywrócił oczami i zeskoczył z budynku, jakby ziemia znajdowała się zaledwie kilka centymetrów niżej. W rzeczywistości musiał zeskoczyć z co najmniej paru metrów.

Zaczął iść alejką. Nagle coś przykuło jego uwagę.

Czy kiedykolwiek dane mi będzie zaznać trochę spokoju?

- Znowu mnie szpiegujesz, Eraserhead? - zapytał Izuku, zatrzymując się na środku alejki, kucając.

Nie martwił się zbytnio niespodziewanym atakiem - jego czas reakcji był zwykle fenomenalnie szybki. Niezależnie jednak od tego czy go spieprzył, czy też nie, nadrabiał to z łatwością w walce, bądź wysoką tolerancją bólu.

Był jak ta jedna mucha, której chciałeś się jak najszybciej pozbyć, ale nadaremnie, bo ta ciągle powracała.

Obok niego rozległ się cichy stukot i chociaż cienie dobrze go zakrywały, Izuku mógł bez trudu przyjrzeć się bohaterowi.

🍄 𝙲𝚘 𝚍𝚊𝚓𝚎 𝚌𝚒 𝚙𝚛𝚊𝚠𝚘? • shindeku Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt