Rozdział 6

945 100 47
                                    

Nie oglądałam nawet musicalu Death Notea, ale jestem pewna, że byłaby to najzajebistrza rzecz, jaką w życiu widziałam

____________

Midoriya gwałtownie się obudził, miotając się dookoła.

Zawsze tak robił, kiedy wiedział, że nie zasnął z własnej woli. Wtedy zawsze, gdy się budził, próbował trafić cokolwiek znajdowało się w zasięgu jego kończyn. 

Dopiero kiedy w nic nie uderzył, spostrzegł kanapę, na której leżał oraz tępy ból brzuch.

Otwierając oczy, napotkał jedynie ciemność. Lecz po kilku sekundach, kiedy jego oczy się do niej przyzwyczaiły, zobaczył, że jest w jakimś domu. 

Cholera. Co się stało?! Hito mnie kurwa zabije!

Zdawało się, że właśnie wschodzi słońce, więc Midoriya chwycił szybko swoją bluzę z kapturem, z której został wcześniej rozebrany, i ostrożnie założył ją na bandaże.

Niech to szlag. Zazwyczej nie tracę przytomności z powodu jakiejśtam zwykłej rany… Może na tym nożu coś było? Musiało być.

Czuł się źle, że odchodził, nie mówiąc nic o tym ludziom, którzy przywróciło go do względnego zdrowia, ale to właśnie musiał zrobić.

Inaczej z pewnością zadawaliby pytania.

Na przykład: dlaczego został pchnięty nożem; co się z nim w ogóle stało. Chociaż miał też dziwne podejrzenie, że podążał za nim wtedy tamten podziewmny bohater. W tej sytuacji, pewnie by wiedział, co się wydarzyło.

A jeśli tak było, naprawdę musiał się stamtąd jak najszybciej wydostać, ponieważ w chwili, gdy się obudził, najprawdopodobniej skazał na siebie wyrok. Bohater z pewnością, by go wydał.

Midoriya podszedł do najbliższego okna, otwierając je po cichu.

Coś, czego uczył się przez lata.  Z łatwością wymknął się przez małe wejście, uważnie zamkając za sobą okno. 

Hitoshi dosłownie mnie zabije... 

________

- Shouta!

Co za wspaniały sposób na przebudzenie.  Nienawidził, kiedy to jego mąż na niego wrzeszczał. Sprawiało to, że był wtedy jeszcze bardziej zrzędliwy niż zawsze.

Aizawa wstał z łóżka, chwytając swoje okulary, których używał rano, ponieważ był zbyt leniwy, aby założyć soczewki kontaktowe. 

- Hm? - wymamrotał, mrużąc oczy, żeby cokolwiek zobaczyć oraz wkraczając do salonu.

Yamada gorączkowo rozglądał się na wszystkie strony.

- Dzieciak! Nie ma go! Po prostu go nie ma!

Aizawa westchnął.  Miał przeczucie, że tak się właśnie stanie.

Rozglądając się dookoła, zauważył, że okno nie było zablokowane. A nigdy przecież nie zostawiali go nawet w najmniejszym stopniu otwartego, bo tak naprawdę w ogóle nie używali okien. Gdy potrzebowali świeżego powietrza, szli na spacer.

Aizawa zaśmiał się do siebie. 

Cholerne problematyczne dziecko.

_________

Zgodnie z oczekiwaniami, podróż Midoriyi z powrotem do jaskini przebiegała wolniej, gdyż słońce już wzeszło, przez co nie mógł przeskakiwać z dachu na dach. (Cóż, a przynajmniej nie, gdy nie chciał zostać zauważonym.) Nie wspominając też o tym, że nadal był trochę senny przez to coś, co znajdowało się na ostrzu noża.

🍄 𝙲𝚘 𝚍𝚊𝚓𝚎 𝚌𝚒 𝚙𝚛𝚊𝚠𝚘? • shindeku Where stories live. Discover now