16. Dzień z życia mugola

963 61 7
                                    

   Vittoria umilkła. Czuła na sobie badawcze spojrzenie Severusa, który nie spuszczał z niej wzroku, od kiedy zaczęła mówić. Zaś wewnątrz, odczucia jakie jej towarzyszyły były... zaskakująco dobre. Nie tylko dlatego, że był tutaj, przy niej, a sama jego obecność działała kojąco. Poczuła się tak, jakby zrzuciła z barków jakiś ogromny ciężar. Przez tyle lat dusiła w sobie pamięć o wydarzeniach tamtego dnia. Przez cały ten czas nigdy niebyło obok niej nikogo, z kim mogłaby podzielić się emocjami, bólem i smutkiem, który nosiła – w szkole nie miała przyjaciół, zaś jej dotychczasowe znajomości z mężczyznami były zazwyczaj zbyt płytkie lub krótkotrwałe, żeby dochodziło z jej strony do podobnych zwierzeń. Jeśli zaś chodziło o Severusa, czuła, że jemu mogłaby powiedzieć wszystko.

   Postawiła na stole talerze ze śniadaniem i dwa parujące kubki z kawą. Usiadła naprzeciwko i z ociąganiem podniosła wzrok. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.

   - Cukru do kawy? - podstawiła mu pod nos cukiernicę, choć doskonale wiedziała, że go nie używa. Chciała jedynie przerwać niezręczną ciszę jaka zapanowała, od kiedy skończyła swoją opowieść. Snape spojrzał na nią z pobłażaniem, więc odłożyła na bok porcelanowe naczynie i spuściła głowę. Choć uodporniła się na skutki, jakie początkowo wywoływał w niej jego wzrok, bywały takie momenty, kiedy czuła, że topnieje pod naporem tych czarnych, zimnych oczu. Kontemplował jej twarz, jakby starał się zapamiętać każdy jej szczegół, a pod wpływem tego spojrzenia zaczynało się jej robić coraz bardziej gorąco. Po chwili poczuła jego dłoń na swojej, a żołądek prawie eksplodował w jej brzuchu.

   - Przykro mi z powodu tego, co spotkało twoją matkę, Vittorio – powiedział cicho, nadal studiując jej twarz, na której pojawiły się delikatne rumieńce.

   - D-dziekuję... - wydukała Vittoria. Miała ochotę się rozpłakać. Być może dlatego, że chyba po raz pierwszy wypowiedział jej imię, a może ze względu na ciepło w jego głosie. Spuściła wzrok i starała się opanować. Jego dotyk w tej chwili palił jej skórę niczym rozgrzany pręt. - Lepiej... lepiej jedzmy, bo ostygnie – delikatnie wysunęła dłoń i złapała za kubek. Naczynie lekko drżało, kiedy przystawiała je sobie do ust.

   - Co to? - spytał uprzejmie Snape, łapiąc za widelec.

   - Crêpes. Naleśniki francuskie. Nie jest co prawda zwinięty, ale to oryginalny przepis, prosto z pewnej małej, paryskiej restauracji.

   Zjedli wszystko, a po skończonym śniadaniu oboje byli w doskonałych nastrojach i ochoczo zabrali się do sprzątania.

   - Ty zmywasz – oznajmiła, wciskając Severusowi w dłoń pusty kubek po kawie. Mężczyzna rzucił szybkie spojrzenie na zlew, w którym piętrzył się stos brudnych naczyń. Vittoria zaiste gotowała z rozmachem. Wzruszył ramionami i sięgnął do kieszeni. Wyciągnął różdżkę i wycelował w kran.

   - Chyba żartujesz – Vittoria szybkim ruchem wyszarpnęła mu z rąk różdżkę. - W tym domu zmywa się ręcznie.

   Oczy Severusa zwęziły się w dwie wąskie szparki. Kilkukrotnie próbował odzyskać swoją własność, schowaną w żelaznym uścisku za jej plecami, w końcu jednak musiał odpuścić.

   - Bezsensowne marnowanie czasu – mamrotał pod nosem Snape, podwijając rękawy koszuli.

   - Mój dom, moje zasady –  Vittoria rozsiadła się wygodnie na krześle w kącie kuchni, skąd miała doskonały widok na to, co zaraz będzie się działo. - Poza tym nigdzie nam się nie spieszy.

    Zaczęła bawić się różdżką Severusa, który krótkim prychnięciem oznajmił swoją dezaprobatę i zabrał się do mycia naczyń. Był to tak niecodzienny widok, że Vittoria szybko przeniosła swoją uwagę z czarnej, eleganckiej różdżki na mężczyznę stojącego przy zlewozmywaku. Niecodzienny z dwóch powodów – po raz pierwszy bowiem mogła oglądać Mistrza Eliksirów w tak prozaicznej, codziennej sytuacji. Nigdy wcześniej nie zastanawiała się, jaki tryb życia prowadzi Severus poza tymi miesiącami, które spędza w Hogwarcie. Czy gotuje, a jeśli tak, to co lubi najbardziej? Jak spędza wolny czas? Czy ma znajomych poza szkołą? (po dłuższym namyśle doszła do wniosku, że to było pytanie retoryczne).

Jabłko śmierci || Severus Snape x OCWhere stories live. Discover now