# 20 Hospital + This can't be true! No T/J!

492 10 0
                                    

T/J leżała przywiązana do łóżka, na dodatek była prawie naga, a ten niedorobiony żyd już się rozbierał. Już se obmyślam jaką łopatą go zakopię.

Ja: Ty chory pojebie! - no i rzuciłem się na niego. Tłukłem go niczym rzeźniczy mięso, byłem w takim amoku, że Yoongi musiał mnie odciągać. Gdy skończyłem go tłuc Suga odciągnął mnie od, w naszym mniemaniu nieprzytomnego żyda, ale ten niedorozwój tylko udawał nieprzytomnego. Skurwiel wstał z czymś w ręce i podbiegł do mojej księżniczki, będąc już przy niej zamachnął się i wbił sztylet w jej klatkę piersiową, a gdy już to zrobił krzyknął: Skoro nie możesz być moja, nie będziesz niczyja! - szybko podbiegliśmy do tego zjeba i przywiązaliśmy go do krzesła, po tym z prędkością światła znalazłem się koło mojego promyka słońca. Widziałem, że dziewczyna walczy z powiekami.

Ja: T/J! - krzyknąłem - T/J nie zamykaj oczu! Mam ci tyle do powiedzenia! Nie możesz odejść! Nie teraz! Nie teraz, kiedy zrozumiałem, że cię kocham! - w tym momencie dziewczyna zamknęła oczy, nie wiem czy zdążyła usłyszeć moje ostatnie słowa. Szybko wziąłem T/J na ręce i ruszyłem z nią w stronę auta Yoongiego. Właściciel samochodu został z tym psycholem i zadzwonił po gliny. Po dojściu, a raczej po do frunięciu do pojazdu, wsadziłem mój skarb na tylne siedzenia, a z bagażnika wyjąłem koce i apteczkę, zrobiłem opatrunek uciskający na klatce piersiowej mojej księżniczki, a sam usiadłem za kierownicą i ruszyłem w stronę najbliższego szpitala. Nie obchodziło mnie w tym momencie ile przepisów złamałem, w tym momencie liczyło się tylko jedno. Aby osoba posiadająca klucz do mojego serca i duszy przeżyła.

Gdy byłem już na miejscu wyjąłem dziewczynę z auta i z nią na rękach wparowałem do szpitala. Od razu gdy znalazłem się w środku pielęgniarki podeszły do nas razem z jakimś łóżkiem na kółkach. Kazali mi położyć to kruche ciałko na tym ,,pojeździe" i zostać na korytarzu. Gdy zabrali T/J do jakiegoś pomieszczenia wyjąłem telefon i wybrałem numer do Sugi, odebrał od razu.

Ja: Halo?

S: Co z T/J?

Ja: Zabrali ją do jakiegoś pomieszczenia, a mi kazali zostać na korytarzu, a co z tym pojebem?

S: Kiedy przyjechały smerfy zabrali go do radiowozu, a ja musiałem pojechać za nimi w celu złożenia zeznać.

Ja: Niech te psychol idzie do psychiatryka. Wiesz co? Boję się o nią, cholernie się kurwa martwię. Ona nie może teraz odejść, nie może mnie zostawić. Nie chce jej nie widzieć, nie słyszeć jej słodkiego głosu, nie móc się z nią droczyć, nie widzieć jej pięknego i promiennego uśmiechu.

S: Też się o nią martwię, boję się, że odejdzie. Ona jest za młoda, przecież ona ma całe życie przed sobą, a teraz... Teraz leży w ciężkim stanie w szpitalu, a my nie możemy nic zrobić. Nic... Kurwa nic! To ja powinienem tam leżeć, a nie ona.

Ja: Ani ty, ani ona nie powinniście się tam znajdować. To ja powinienem tam być, wszyscy mieli by mnie z głowy.

S: Co ty pieprzysz, nie mów tak.

Ja: Taka prawda, wszyscy mają mnie dość. Każdemu uprzykrzam życie, dziewczyny traktuję jak przedmioty... - pan mądrala jak zwykle wjebał mi się w zdanie.

S: To nie twoja wina, że taki jesteś. To życie cię takim uczyniło, zawsze możesz się zmienić.

Ja: Mogę, ale czy chcę?

S: Myślę, że dla T/J będziesz w stanie to zrobić.

Ja: Tak myślisz?

S: Oczywiście.

Ja: Dzięki Suga, za wszystko.

S: Na prawdę nie masz za co, też bardzo zależy mi na T/J, ale myślę, że nie będę wchodził ci w drogę. Ale pamiętaj, jeśli ona będzie przez ciebie płakać albo jej coś zrobisz, to urwę ci jaja i zrobię sobie z nich trofeum.

Be with me till the end {1} ~ Pl ~ J.JKWhere stories live. Discover now