T/J leżała przywiązana do łóżka, na dodatek była prawie naga, a ten niedorobiony żyd już się rozbierał. Już se obmyślam jaką łopatą go zakopię.
Ja: Ty chory pojebie! - no i rzuciłem się na niego. Tłukłem go niczym rzeźniczy mięso, byłem w takim amoku, że Yoongi musiał mnie odciągać. Gdy skończyłem go tłuc Suga odciągnął mnie od, w naszym mniemaniu nieprzytomnego żyda, ale ten niedorozwój tylko udawał nieprzytomnego. Skurwiel wstał z czymś w ręce i podbiegł do mojej księżniczki, będąc już przy niej zamachnął się i wbił sztylet w jej klatkę piersiową, a gdy już to zrobił krzyknął: Skoro nie możesz być moja, nie będziesz niczyja! - szybko podbiegliśmy do tego zjeba i przywiązaliśmy go do krzesła, po tym z prędkością światła znalazłem się koło mojego promyka słońca. Widziałem, że dziewczyna walczy z powiekami.
Ja: T/J! - krzyknąłem - T/J nie zamykaj oczu! Mam ci tyle do powiedzenia! Nie możesz odejść! Nie teraz! Nie teraz, kiedy zrozumiałem, że cię kocham! - w tym momencie dziewczyna zamknęła oczy, nie wiem czy zdążyła usłyszeć moje ostatnie słowa. Szybko wziąłem T/J na ręce i ruszyłem z nią w stronę auta Yoongiego. Właściciel samochodu został z tym psycholem i zadzwonił po gliny. Po dojściu, a raczej po do frunięciu do pojazdu, wsadziłem mój skarb na tylne siedzenia, a z bagażnika wyjąłem koce i apteczkę, zrobiłem opatrunek uciskający na klatce piersiowej mojej księżniczki, a sam usiadłem za kierownicą i ruszyłem w stronę najbliższego szpitala. Nie obchodziło mnie w tym momencie ile przepisów złamałem, w tym momencie liczyło się tylko jedno. Aby osoba posiadająca klucz do mojego serca i duszy przeżyła.
Gdy byłem już na miejscu wyjąłem dziewczynę z auta i z nią na rękach wparowałem do szpitala. Od razu gdy znalazłem się w środku pielęgniarki podeszły do nas razem z jakimś łóżkiem na kółkach. Kazali mi położyć to kruche ciałko na tym ,,pojeździe" i zostać na korytarzu. Gdy zabrali T/J do jakiegoś pomieszczenia wyjąłem telefon i wybrałem numer do Sugi, odebrał od razu.
Ja: Halo?
S: Co z T/J?
Ja: Zabrali ją do jakiegoś pomieszczenia, a mi kazali zostać na korytarzu, a co z tym pojebem?
S: Kiedy przyjechały smerfy zabrali go do radiowozu, a ja musiałem pojechać za nimi w celu złożenia zeznać.
Ja: Niech te psychol idzie do psychiatryka. Wiesz co? Boję się o nią, cholernie się kurwa martwię. Ona nie może teraz odejść, nie może mnie zostawić. Nie chce jej nie widzieć, nie słyszeć jej słodkiego głosu, nie móc się z nią droczyć, nie widzieć jej pięknego i promiennego uśmiechu.
S: Też się o nią martwię, boję się, że odejdzie. Ona jest za młoda, przecież ona ma całe życie przed sobą, a teraz... Teraz leży w ciężkim stanie w szpitalu, a my nie możemy nic zrobić. Nic... Kurwa nic! To ja powinienem tam leżeć, a nie ona.
Ja: Ani ty, ani ona nie powinniście się tam znajdować. To ja powinienem tam być, wszyscy mieli by mnie z głowy.
S: Co ty pieprzysz, nie mów tak.
Ja: Taka prawda, wszyscy mają mnie dość. Każdemu uprzykrzam życie, dziewczyny traktuję jak przedmioty... - pan mądrala jak zwykle wjebał mi się w zdanie.
S: To nie twoja wina, że taki jesteś. To życie cię takim uczyniło, zawsze możesz się zmienić.
Ja: Mogę, ale czy chcę?
S: Myślę, że dla T/J będziesz w stanie to zrobić.
Ja: Tak myślisz?
S: Oczywiście.
Ja: Dzięki Suga, za wszystko.
S: Na prawdę nie masz za co, też bardzo zależy mi na T/J, ale myślę, że nie będę wchodził ci w drogę. Ale pamiętaj, jeśli ona będzie przez ciebie płakać albo jej coś zrobisz, to urwę ci jaja i zrobię sobie z nich trofeum.
![](https://img.wattpad.com/cover/272604550-288-k667886.jpg)
YOU ARE READING
Be with me till the end {1} ~ Pl ~ J.JK
FanfictionTy jesteś miłą i wzorową uczennicą, żart. Jesteś wredna, ale nie dla swojej przyjaciółki, tylko ona zna prawdziwą Ciebie. On typowy Bad Boy, który nie obejdzie się bez swoich przydupasów. Czy zmienicie się? Czy wasze życia zmienią s...