Rozdział 23

348 22 2
                                    

Dni mijały spokojnie. Alec cały czas przypatrywał się Magnus'owi z uwagą. Nie chciał być dla niego zbyt natrętny w swojej opiekuńczości, ale nie mógł poradzić nic na to, że się o niego martwił. Nic nie przykuło uwagi Lightwood'a, oprócz tego, że Azjata nadal był stosunkowo chudy. Można powiedzieć, że niebieskooki czasami miał chęć zmusić swojego chłopaka do zjedzenia większej ilości jedzenia, lecz wiedział, że nie może tego uczynić. W końcu Bane nie był w stanie zjeść nagle całego konia z kopytami, doskonale to rozumiał. Starał się powoli zwiększać mu porcje jedzenia. Bane nie chętnie się na to zapatrywał. Czasami odmawiał jedzenia, a przynajmniej próbował, lecz nie wychodziło mu to ze względu na upartego Lightwood'a.

Ku radości niebieskookiego chłopaka, wszelkie siniaki czy rany zaczęły być powoli niewidoczne. Po niektórych zostawały już tylko blizny. Gdyby tylko mógł, zrobił by coś z bliznami Azjaty. Mógłby je nawet od niego przejąć. Niestety, ale nie mógł. Widział jak Bane unika ich zawsze swoim wzrokiem, gdy tylko zdejmie z siebie ubranie. Były one dla niego "plamą na jego honorze". Wstydził się ich. Smucił go ich widok na karmelowej skórze.

Alec cieszył się, że z jego chłopakiem jest już lekko lepiej, ale wiedział, że jest to dalekie ideału. Jeszcze przed nimi długa droga. Nie tylko jeśli chodzi o depresję Magnusa, ale też o ich związek. Nie mieli czasu skupiać się na rozwijaniu ich czułości w związku. Dotychczas ich związek polegał na tym, że Alec pilnował Magnusa by nie zrobił czegoś głupiego. Magnus kochający Alexandra starał się go słuchać. W ich związku nie gościła sielanka. Atmosfera często była gęsta, w krytycznych dla Azjaty momentach. Jeśli Magnus wyjdzie całkiem z depresji, ich związek będzie wymagał dopracowania. Przetestowania rzeczy, na które wcześniej nie mieli czasu.

Lightwood'a martwiła jeszcze jedna sprawa. Niedawno widział ojca Bana kręcącego się koło, obecnie ich, domu. Nie mówił nic kociookiemu o tym. Nie widział jakby na to zareagował. Po co jego ojciec tu przyszedł? Czyżby zmienił zdanie? On? Tyran? A może jednak uświadomił sobie to, że Magnus to jego jedyny syn?

Alec miał mętlik w głowie. Patrząc codziennie na Magnusa śpiącego w jego ramionach, rozmyślał o wszystkich sprawach. Przez jego wszystkie przemyślenia nie mógł spać do późna, a nad ranem budził się stosunkowo wcześnie. Narzucił na Magnusa płaszcz ochronny niewiedzy, kosztem mętliku w swojej własnej głowie. Z jednej strony nękały go te wszystkie sprawy, z drugiej cieszył się, że może dać ulgę Azjacie. Wystarczająco się nacierpiał. Teraz to Alexander postanowił być silny. Dopóki z Magnusem nie będzie wszystko w stu procentach w porządku, nie zamierza nic mu mówić. Nie chce cofnąć tego jak wiele osiągnęli, kosztem jakiegoś mętliku w jego głowie. W chwili obecnej złotooki liczył się bardziej niż jego samopoczucie.

-Długo nie śpisz?- spytał Magnus wyrywając kruczowłosego z własnego świata w jego głowie.

-Niezbyt, niedawno się obudziłem.- skłamał gładko Alec. Obudził się jakieś dwie godziny temu, ale to nie jest dla niego ważne.

-To dobrze.- stwierdził Azjata sięgając po swój telefon- Powinniśmy powoli się szykować. Niedługo zaczyna się szkoła.

-W takim razie idź się umyć, w ja zrobię śniadanie.- odparł Lightwood.

-Może lepiej ty idź się umyć, a ja zrobię śniadanie.- oznajmił Azjata krzywiąc się lekko na myśl kuchni Aleca. Chyba umiejętności kucharskie były u nich rodzinne. Ani Izzy, ani Alec za nic nie umieli gotować. Chęci mają wielkie, ale umiejętności zerowe.

-Niech ci będzie.- westchnął Alec wstając z łóżka.

Magnus postąpił tak samo jak jego chłopak.

Przeszedł spokojnie do kuchni Lightwood'ów. Zauważając Maryse, matkę Lightwood'a, z którą swoją drogą złapał dobry kontakt mimo początkowych trudności, przywitał się. Ta odparła na to uśmiechem.

-Siadaj kochana, ja dzisiaj robię śniadanie.- oznajmił Magnus.

-To ja powinnam je zrobić w końcu jestem gospodynią tego domu.- stwierdziła uparcie brązowooka.

-Maryse, wiem, że nią jesteś, ale jak raz zrobię śniadanie za ciebie to nie naruszy to twojego mienia i funkcji w tej rodzinnie.- odparł młody Bane.

-Zgodzę się tylko na taki układ, gdzie robimy je razem.- twierdziła nadal uparcie.

-Widzę, że zawziętość u Lightwood'ów jest rodzinna. Dobrze, więc nie będę się kłócił.- rzekł Azjata.

Podczas gdy kociooki wraz z jego matką gotowali, Alec skończył brać prysznic. Schodząc na dół zobaczył uroczą scenę. Naprawdę nie spodziewał, że koniec końców dogadają się aż tak dobrze. Na początku kiedy Bane zamieszkał tu najdłuższej, skakali sobie do gardeł. Za to teraz gotują zgranie razem. Wyciągając telefon uwiecznił tę scenę. Szczerze powiedziawszy nigdy nie robił zbyt wielu zdjęć, nie uważał ich za potrzebne mu do życia. Nie prowadził też Instagrama jak większość dziewczyn i chłopaków miała w zanadrzu. Jednak teraz, widzi sens tych zdjęć. Uwiecznianie na nich Magnusa go satysfakcjonuje. Oczywiście nie mówimy tu o wstawianiu ich na instagrama- tego bowiem by nie przeżył z zazdrości kiedy ludzie dawali by pochwalające Azjatę komentarze. Oczywiście, że Magnus był piękny, ale był też jego. Na wyłączność. I nie miał zamiaru nim się dzielić. Szczerze był zazdrośnikiem. Gdy tylko ktoś patrzył na Magnusa "tym" wzorkiem , nie mógł tego wytrzymać. O aniołowie! Albo też ten białowłosy diabeł, który chciał go przelecieć kiedy był pijany. W pierwszej chwili myślał, że zabije jego i Magnusa. Gdyby przyszedł tam parę minut później, mogłoby być źle. 

Alec nie zdawał sobie sprawy z tego, że Azjata myślał o nim tak samo. Lightwood nawet nie doceniał swojej osoby, zawsze był skromny mówiąc o swoim wyglądzie. Był przeciwieństwem jego siostry, która zdawając sobie sprawę ze swojej piękności, podkreślała ją jeszcze bardziej. Alexander zaś co najwyżej psuł ją jakimś starym, pomechaconym, czarnym swetrem. Jednak mimo ubrań w jakie się ubierał wciąż wyglądał jak Bóg, posiadając budowę atlety i piękną twarz. Szczerze mówiąc, gdyby Alexander podkreślał swoją urodę, najpewniej miałby większe powodzenie niż jego siostra. W takim przypadku Bane nie wiedział by czy być o niego zazdrosnym, czy też chwalić się na około i mówić, że to jego chłopak. Chociaż teraz też tego nie wie, tak czy siak ma dużo wielbicielek bez podkreślania swoich wdzięków.

Alec zdążył zrobić już jakieś dziesięć zdjęć tej znakomitej sytuacji, zanim Magnus spostrzegł się, że jego chłopak stoi koło schodów, robiąc zdjęcia.

-Jesteśmy aż tak piękni razem, aniele?- spytał skośnooki- Głupie pytanie, gdyby Maryse nie byłaby taką piękną kobietą ty nie byłbyś aniołem.

Młody Lightwood nic nie odpowiedział na tą wypowiedź, zdołał tylko zaczerwienić się jak burak. Zawsze zawstydzał się gdy jego chłopak zwracał się do niego "aniele".

-Alec, siadaj, bo spóźnicie się do szkoły.- powiedziała starsza Lightwood zasiadając przy stole.

Siadł obok złotookiego, posłusznie według polecenia matki. Rozmawiali całą rodziną jedząc śniadanie. Prawie całą rodziną.

__________________________

Happiness is not the absence of problems; it’s the ability to deal with them. /Szczęście nie polega na braku problemów, tylko na umiejętności radzenia sobie z nimi.

Steve Maraboli

Na przekór wszystkiemu || MalecWhere stories live. Discover now