🥀~Rozdział 49~🥀

4.1K 99 5
                                    

🥀~Trzymaj się córeczko...~🥀

Perspektywa Williama

Patrzyłam jak Carmen spokojnie śpi, wcześniej dałem jej tabletkę na sen, żeby chociaż trochę odpoczęła.

Pocałowałem ją w skroń, po czym wyszedłem z pokoju i ruszyłem do kuchni.

Kiedy byłem już w pomieszczeniu nalałem sobie wody do szklanki i usiadłem na stołku, przy stole.

Chciałem zrobić cokolwiek, żeby odzyskać w końcu moją córeczkę. Jeśli ten psychopata coś jej zrobił, rozszarpię go na miejscu.

Zaciskałem mocno ręce na szklance wyobrażając sobie jak dopadam tego człowieka. Nikt nie będzie znęcać się nad moją rodziną.

— Jeśli jeszcze nie przestaniesz, to zepsujesz tą szklankę. — usłyszałem głos mężczyzny, a potem usiadł na przeciwko mnie.

— Wiesz jak to jest, kiedy przyrzekłeś sobie, że będziesz chronić bliskie osoby, a tu nagle zjawia się psychopata i porywają jedną z nich. — wyznałem.

— Odbijemy ją. — odparł. — Z tego co zauważyłem Viktor musi wszystko przemyśleć, jednak nie pomyśli o tym, że mógłbym wam pomagać. — odparł z lekkim uśmiechem mężczyzna.

— Jeśli się wszystko uda, to dam Ci pieniądze na leczenie dziecka. — powiedziałem.

Mężczyzna spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

— A-ale..,ale naprawdę..., naprawdę to zrobisz? — zaczął się jąkać, a później w kącikach jego oczu dostrzegłem łzy.

— Nadal chcę Cię zabić , za to co zrobiłeś Carmen, jednak już może trochę mnie. Jesteśmy ojcami, więc poniekąd rozumiem. — wyznałem.

— Ale...

— To, że jestem milionerem nie znaczy, że nie mam ludzkich uczuć. — wzruszyłem ramionami.

— Dziękuje, naprawdę dziękuje. — wyszeptał.

— Nie ma sprawy. — machnąłem ręką. — Myślisz, że ten plan wypali?

— Oczywiście. — prychnął. — Mój kuzyn jest detektywem i wie jak co robić.

— To dobrze. — westchnąłem. — Dzięki, że nam pomagasz, jeśli miał powierzyć odnalezienie Emy, policji...

— Pewnie by jej nie znaleźli na czas. — dokończył.

— Dokładnie. — zgodziłem się z nim.

— Nie jesteś taki zły, jak myślałem. — odparłem po chwili.

— Heh, miło to słyszeć, mój szef powiedział mi jak prosiłem go o więcej pieniędzy, że nie nadaje się.

— Nie masz pracy? — zapytałem.

— Nie.. ,zwolnił mnie. — szepnął.

— Na czym się znasz?

— Na sortowaniu paczek, listów...

— Mogę Ci znaleźć pracę, jeśli...

— Naprawdę? — zapytał z szokiem.

Kiwnąłem głową, nie wiem czemu, ale chciałem mu pomóc.

— Bardzo dziękuje. — powiedział z szerokim uśmiechem.

Chwilę jeszcze tak porozmawialiśmy,po czym wróciłem do Carmen.

Trzymaj się córeczko już niedługo Cię odnajdziemy...

Perspektywa Emy

Strasznie mi się tutaj nie podobało, chciałam już wracać do mamusi i tatusia.

Zły Pan jeszcze nie przychodził, ale bałam się, że zaraz może przyjść.
Ta Pani nie jest zła, przynosi mi jedzonko i czasami ze mną rozmawia.

Miałam nadzieję, że moi rodzice i wujkowie są bezpieczni.

Usiadłam na podłodze, po czym spojrzałam na rozgwieżdżone niebo. Było tutaj małe okienko, gdzie wpadało światło.

Skuliłam się, po czym lekko zamknęłam oczy. Chciało mi się spać, jednak nadal myślałam gdzie jestem i kiedy wrócę do mamusi i tatusia...

******
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐍𝐚𝐮𝐜𝐳 𝐦𝐧𝐢𝐞"Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ