🥀~Rozdział 7~🥀

8.5K 212 4
                                    

🥀~William..~🥀

Perspektywa Carmen

Wstałam dziś przed siódmą, strasznie się denerwowałam rozmową kwalifikacyjną.

Jeśli się nie spodobam? Nie chcę tak obciąż Elizabet i Toma.
Postaram się. Musi mi się udać.

I stąd myślą wstałam z łóżka. Okryłam Emy pościelą i zeszłam na dół, ubierając szlafrok.

Zdziwiłam się, kiedy w kuchni zauważyłam moją przyjaciółkę.

- Hej, już jesteś na nogach? - przywitałam się.

- Tom miał dziś wcześniej do pracy. - ziewnęła.

- Nie chcesz się położyć? - spytałam z troską.

- Już i tak nie usnę. - machnęła ręką. - Jak tam się czujesz przed rozmową?

- Okropnie,boję się, że mnie nie przyjmą. - przyznałam szczerze.

- Nie martw się, będzie dobrze. O Emy się nie martw zajmę się nią.

- Odwdzięczę się wam, naprawdę.

- Nie musisz jesteśmy rodziną. - uśmiechnęła się.

Razem jeszcze chwilę porozmawiałyśmy, a potem dołączyła do nas moja córeczka.

Godziny leciały nie ubłagalnie. Nim się spostrzegłam, musiałam już się szykować do spotkania.

- Mamusiu, gdzie idziesz? - spytała malutka, która leżała na łóżku i mi się przyglądała.

- Muszę iść skarbie, na spotkanie w sprawie nowej pracy. - wytłumaczyłam swoje córeczce.

- Psyjdziesz wcześniej? -po tych słowach podniosła się i przytuliła do mnie.

- Postaram się, bądź grzeczna, dobrze? - powiedziałam i ucałowałam dziewczynkę w czółko.

- Dobrze.

Zeszłyśmy razem po schodach, po czym malutka pobiegła do mojej przyjaciółki.

- Powodzenia, kochana. - posłała mi ciepły uśmiech, co od razu odwzajemniłam.

- Nie dziękuje, za niedługo będę. - po tych słowach wyszłam.

Weszłam do taksówkę, którą wcześniej zamówiłam.

W nie całe trzydzieści minut byłam już pod budynkiem. Podałam kierowcy odpowiednią sumę pieniędzy, po czym wyszłam z niej.

Kiedy przyjrzałam się budynkowi, zaniemówiłam. Był ogromny.

Przełknęłam nerwowo ślinę po czym weszłam do niego.

Wszystko było naprawdę, idealnie dopasowane.

Dzięki pracownikom dotarłam jakimś cudem pod biuro Williama.

Niepewnie zapukałam w drzwi.

- Proszę! - dobiegło mnie z pomieszczenia.

- Dzień dobry. - powiedziałam, kiedy weszłam do biura.

Moim oczom ukazał się dobrze zbudowany mężczyzna. Myślałam, ze będzie starszy, a tu taka niespodzianka. Był bardzo podobny do kogoś i nagle coś do mnie dotarło. To ten sam mężczyzna z parku.

- Witam, proszę usiąść. - wskazał na krzesło przed jego biurkiem. - Ma Pani interesujące CV. Powiem w prost mogę Panią zatrudnić na okres próbny.

- Bardzo dziękuje, Panu.

- Jak tam dziewczynka? - na to pytanie zastygłam, czyli on też pamięta.

- Wszystko w porządku. - odpowiedziałam niepewnie.

- Dobrze, nie zawracam już Pani głowy. Tom oprowadzi Cię po firmie. Możemy przejść na Ty?

- Możemy, Carmen. - podałam rękę.

- William.

Nie minęła chwila, a w pomieszczeniu pojawił się Tom.

Starałam się wszystko zapamiętać, w razie czego mogłam liczyć na pomoc chłopaka.

Udało mi się zapoznać z innymi pracownikami. Byli w porządku, może nie będzie tak źle.

Po obejrzeniu jeszcze wszystkiego, postanowiłam zrobić jeszcze zakupy, przed wróceniem do domu.

Szkoda, że nie wiedziałam jak ten dzień się potoczy...

*****
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐍𝐚𝐮𝐜𝐳 𝐦𝐧𝐢𝐞"Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum