🥀~Rozdział 34~🥀

4.7K 121 5
                                    

🥀~ Przepraszam, ale potrzebuje pieniędzy... ~🥀

Perspektywa Carmen

Dzisiaj musiałam naprawdę szybko się ubrać i zrobić śniadanie dla małej.

Spytacie pewnie, dlaczego tak się spieszę. Otóż dzisiaj William ma ważny iwent i wczoraj mnie poprosił, żeby była na nim.
Na początku nie chciałam się zgodzić, ale pp tym jak mnie cały czas namawiał nie dałam rady.

Strasznie się tym denerwuje, wiem, że będą tam sami ważni ludzie. Przecież ja do nich w cale nie pasuje.

Westchnęłam cicho, po czym zrobiłam Emy ostatnią kanapkę.

Udało mi się dla niej znaleźć pobliskie przeczkole. Są tam dzieci z jej grupy, dlatego jestem trochę spokojniejsza o nią. Nie chciałam tak cały czas prosić Edmunta. On tak samo potrzebuje dla siebie czasu.

— Skarbie, chodź. — zawołam.

— Już idę, mamusiu. — odpowiedziała mi moja córeczkczasuziewczynka przybiegła do mnie z dwoma pluszaczkami. Od kiedy William podarował jej pieska, nigdzie się z nim nie rostaje, tak samo jak ode mnie misiem.

— Gotowa? — zapytałam, kiedy mała wkładała do plecaczka drugie śniadanie.

— Tak. — odpowiedziała radośnie.

Wyszłyśmy z domu, wcześniej go oczywiście zamykając.

William pożyczył mi swój samochód, czego byłam naprawdę mu wdzięczna. Nie mam pojęcia co bym zrobiła, gdyby nie on.

Zapiełam Emy, po czym siadłam za kierownicą. Na cale szczęście nie zapomniałam jak się jeździ.

Po kilku minutach dojechałam do przeczkola moje córeczki.
Otworzyłam drzwi i pomogłam małej wysiąść.

— Bądź grzeczna. — szepnęłam, przytulając ją na pożegnanie.

— Do zobaczenia, mamusiu. — odparła.

Wypuściłam malutką, po czym oddałam ją Pani.

Uśmiechnęłam się lekko, po czym ruszyłam spowrotem do samochodu.

Musiałam zdążyć na bankiet, jednak miałam jeszcze trochę czasu.

Po kilku minutach udało mi się dotrzeć na miejsce. Zaparkowałam samochód, po czym napisałam do mężczyzny, że już jestem.

Znowu się uparł, że przyjdzie po mnie. Strasznie z niego uparty mężczyzna.

Oparłam się o samochód i po kilku sekundach zauważyłam mężczyznę.

Byłl to trochę dziwne, ponieważ ledwo wysłałam wiadomość, a on się już pojawił.

Jednak kiedy spojrzałam na niego, dostrzeglam, ze ten mężczyzna wcale nie przypomina mi Williama.

Chciałam się cofnąć, ale nie zdąrzyłam, ponieważ nieznajomy do mnie podskoczył i złapał mocno za nadgraski.

— Przepraszam, ale muszę. — usłyszałam,apo chwili poczułam przeszywający ból w okolicach głowy.

Upadłam na podłogę i z ostatnią chwilą świadomości dostrzegłam, że mężczyzna jeszcze nie skończył.

Przepraszam William, nie dam rady pójść z tobą na bankiet. Jeśliby coś mi się stało,za opiekuj się Emy...

Perspektywa Napastnika

Zauważyłem po chwili, jak kobieta straciła przytomność.
Widać, że przyjechała na bankiet. Nie byłem z tego dumny,ale naprawdę potrzebowałem pieniędzy.

Kiedy usłyszałem kroki, odruchowo zamarłem, odwróciłem się przez ramię i z przerażeniem dostrzegłem mężczyznę biegnącego w moją stronę.

Jak najszybciej zacząłem uciekać i po chwili usłyszałem krzyk mężczyzny.

Schowałem się za drzewem i przez chwilę przyglądałem się całej sytuacji.

Miałem nadzieję, że uratują tą kobietę...

*****
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐍𝐚𝐮𝐜𝐳 𝐦𝐧𝐢𝐞"Kde žijí příběhy. Začni objevovat