🥀~Rozdział 23~🥀

5.1K 133 6
                                    

🥀~Jestem zabawniejszy...~🥀

Perspektywa Williama

Droga na szczęście nie zajęła nam dużo czasu i już po chwili parkowałem na podjeździe.

— Dziękuje jeszcze raz za pomoc. — powiedziała Carmen.

— Nie ma za co. — machnąłem ręką i lekko się uśmiechnąłem. Spojrzałem na małą, która przyciskała do siebie dwa pluszaki.

Trochę mnie zdziwiło, bo już nie była taka radosna jak wcześniej. Postanowiłem się zapytać później o to Carmen.

W trójkę wysiedliśmy, a ja powoli wyciągałem kartony.

Dziewczyny poszły otworzyć dom, a ja zaraz za nimi.

— Fajnie tutaj macie. — odparłem, kiedy ustawiłem kartony.

— Dzięki, jednak gdzie nie gdzie, będę musiała wymalować. — oznajmiłem z uśmiechem.

Spojrzałem odruchowo na dziewczynkę, która lekko się uśmiechała, jednak nadal nie była, ani trochę wesoła.

— Emy, jak chcesz możesz biec, zobaczyć swój pokoik. — powiedziała po chwili Carmen, jakby wyczuwając, że cos jest nie tak.

Malutka pokiwała tylko swoją główką, po czym ruszyła na górę.

— Co się stało z Emy? — zapytałem, kiedy dziewczynka zniknęła mi z oczu. — Wcześniej była radosna, a teraz...

— Chodźmy do kuchni, zaraz Ci wyjaśnie. — westchnęła kobieta.

Kiedy przenieśliśmy się do pomoeszczenia, usiedliśmy na stołkach i po chwili zaczęliśmy rozmowę.

— Emy po prostu czasami ma takie odruchu...

— Boi się nowych miejsc? — wiem, że nie ładnie jest przerywać drugiej osobie, ale nie umiałem.

— Powiedzmy..., w przeszłości coś się zdarzyło, co odbiło się na nas i tak już zostało. — wyjaśniła, a ja nie wiem czemu na te słowa zakuło mnie coś w środku.

— Przykro mi. — wyszeptałem, czułem, że jeszcze nie jest gotowa, żeby mi powiedzieć więcej, jednak co się dziwić, prawie się nie znamy.

Chciałem coś powiedzieć, ale przerwał mi w tym dzwonek. Odruchowo zmarszczyłem brwi.

— Spodziewasz się kogoś? — zapytałem.

— Nie...— wyznała i poszła otworzyć drzwi.

Po chwili dobiegła do mnie rozmowa i bardzo znajomy głos. Westchnałem przeciągle już wiedziałem kto zaszczycił nas swoją obecnością.

— Witaj bracie. — powoedziałem, koedy dostrzegłem jego sylwetkę.

— Chciałem się przywitać z nowymi sąsiadkami. — wzruszył ramionami i lekko uśmiechnął się w stronę Carmen.

— Miło mi Cienie poznać. — odparła kobieta do mojego brata.

Jednak po kilku sekundach usłyszeliśmy czyjeś stópki na podłodze i do kuchni weszła Emy z pieskiem ode mnie i misiem od swojej mamy. Byłem szczęśliwy, że jej się podoba.

— Dzień dobry. — szepnęła i spojrzała na mojego brata.

— O hej, księżniczko. — zawołał mój brat. Mówiłem już, że Edmunt, to całkiem przeciwieństwo mnie?

Malutka już nieco się rozweseliła, ale nadal było widać, że czuję się nie pewnie.

— Jestem Edmunt, brat William. — przedstawił i kucnął obok niej.

— Nie wiedziałam, że wujek Wili ma braciszka. — odparła, mój brat przeniósł na mnie wzrom, a ja uśmiechnąłem się dumnie. — Ja jestem, Emy.

— Bardzo miło mi Cię poznać, tak w sekrecie powoem Ci, że jestem zabawniejszy od tego tu.

Zaśmiałem się na jego słowa i pokręciłem głową.

Wziąłem malutką na ręce i spojrzałm na Carmen, która cały czas się szeroko uśmiechała.

I tak minął nam dzień, na rodzinnej atmosferze...

*****
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐍𝐚𝐮𝐜𝐳 𝐦𝐧𝐢𝐞"Where stories live. Discover now