🥀~Rozdział 19~🥀

6K 156 13
                                    

🥀~ Wróciłem...~🥀

Perspektywa Williama

Pożegnałem się z dziewczynami i ruszyłem w drogę powrotną do domu. Chciałem z nimi zostać, ale inne obowiązki też wzywały. Jednak będę je teraz widział  codziennie,  z czego zacząłem się uśmiechać.

Całą drogę powrotną uśmiechałem się jak głupi. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale naprawdę byłem szczęśliwy.
Naprawdę to miłe uczucie przytulać do siebie taką kobietę i dziewczynkę.

Zaparkowałem w garażu i od razu ruszyłem do domu i brata.

— Wróciłem! — zawołałem.

— Jestem na górze! — odpowiedział mi brat.

Ściągnąłem buty i ruszyłem do pokoju. Zapukałem w drzwi i kiedy dał mi pozwolenie, otworzyłem.

— Muszę Ci coś powiedzieć. — powiedziałem po chwili.

— Czy coś się stało? — spytał z troską i od razu oderwał się od gitary.

Tak mój brat gra na gitarze i nawet mu dobrze to wychodzi.

— Nie wszystko dobrze, będziemy mieć nowe sąsiadki. — oznajmiłem.

— Ooo, to dlatego tak się uśmiechasz. — zaśmiał się, a ja od razu zgromiłem go wzrokiem, na co od razu przestał.

— Zachowuj się, Edmunt. — syknąłem.

— Dobra, William. — przybrał taką samą minę jak ja, jednak nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem.

Czasami tak mieliśmy, ale długo nie wytrzymaliśmy i zawsze to się kończyło, tym, że jeden z nas śmiał się. Najczęściej był to Edmunt.

— Dobra, więc kim one są? — spytał zamyślony.

— Jest to moja pracownica i ma małą córeczkę. — wyjaśniłem. — Nie zrób czegoś głupiego. — zagroziłem.

— Jak możesz tak mówić, ja jestem wzorowym sąsiadem, nie wiem o co Ci chodzi. — machnął ręką.

— Mam Ci przypomnieć co robiłeś z...— zacząłem.

— To były tylko żarty. — odparł.

— A pies sąsiadki? — zacząłem wyliczać.

— Nigdy jej nie lubiłem, chciałem się tylko z nim po bawić. — wzruszył ramionami.

— A straszenie?

— Byłem mały.

Zaśmiałem się na jego wypowiedzi. Jaki by nie był kochałem go.

— Ile ma ta córeczka tej kobiety? — spytał zaciekawiony po chwili.

— Chyba cztery. — odparłem.

Spojrzałem na brata i od razu tego pożałowałem. — Edmunt nie. — syknąłem.

— Ja tylko się uśmiecham nie wiem o co Ci chodzi. Jestem cywilizowanym człowiekiem. — wzruszył ramionami.

— Już bardzo dobrze Cię znam. — wywróciłem oczami na niego.

— Zobaczysz mnie bardziej polubi.

— Takiego przygłupa, jak ty. — zaśmiałem się.

— Jestem zabawniejszy. — wyszczerzył się. — Zaraz co do mnie powiedziałeś?

— Nic. — wzruszyłem ramionami i wyszedłem z jego pokoju.

— William! — wrzasnął.

Zaśmiałem się i zamknąłem się u siebie w pokoju.

Rodziny się nie wybiera,ale cieszyłem się go mam. Nawet jak był czasami nie znośny lub czasami rzucał żartami. Był moim bratem i zawsze mógł na mnie liczyć.

Bo rodzina jest najważniejsza, w tedy jeszcze nie wiedziałem, jak to motto się stanie prawdziwe....

********
Witajcie kochani
Kolejna część dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐍𝐚𝐮𝐜𝐳 𝐦𝐧𝐢𝐞"Kde žijí příběhy. Začni objevovat