🥀~Rozdział 32~🥀

4.3K 104 0
                                    

🥀~Myślałem, że na więcej Cię stać... ~🥀

Perspektywa Carmen

Kiedy udało mi się umówić Williama na ważne spotkanie od razu wybrałam telefon do jego brata.

Chciałam wiedzieć, jak się czuję Emy i czy wszystko u nich w porządku.
Na całe szczęście odebrał po pierwszym sygnalę.

— Witaj, Carmen. — odparł.

— Hej, Edmunt. Chciałam się zapytać jak z Emy i czy sobie dajecie radę? — odparłam.

— Nie masz się o co martwić. Wszystko jest w porządku. Mogę Ci dać małą. — oznajmił.

Chciałam go o to poprosić, jednak zrezygnowałam kiedy usłuszałam radosny śmiech mojej córeczki.

— Nie, nie trzeba. Dobrej zabawy. — powiedziałam.

— Dzięki, a Tobie powodzenia w pracy.

Również mu podziekowałam, po czym wróciłam do swojej pracy.

***

Kiedy powoli udało mi się kończyć pracę dostałam wiadomość.
Dzisiaj był naprawdę udany dzień, razem z Williamem zjedliśmy obiad i postanowiliśmy razem wrócić.

Kiedy spojrzałam kto do mnie napisał, zadrżałam.

Myślałem, że na więcej Cię stać. Taki chłopaczek miałby się opiekować moją córką? Jesteś żałosna, Carmen.

Coraz bardziej się go bałam. Co on chcę od mojej małej córeczki. Przez tyle lat się nią nie interesował...

Odłożyłam komórkę i zakryłam dłońmi twarz. Najgorsze uczucie jakie można czuć to bezradność.

— Carmen? — dobiegł mie głos mojego szefa.

— Przepraszam, William..., ja chyba...— zaczęłam. Nie chciałam, żeby coś mu się stało, albo Edmuntowi. Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.

— Hej, spokojnie oddychaj. Powiedz mi na spokojnie o co chodzi. — jak miałam mu teraz powiedzieć, że już nie możemy się spotykać, dla jego dobra, gdy patrzył na mnie tymi oczami.

— My...,ja nie...William to dla Twojego bezpieczeństwa i Edmunta. — wyjąkałam.

— Nie rozumiem Cię za bardzo. — odparł zmieszany.

W tym momencie wiedziałam, że nie ma sensu go okłamywać i tak by nie dał spokoju.

Westchnęłam cicho i zaczęłam mu mówić o wiadomości.

— Chciałaś nas chronić? A co z Twoim bezpieczeństwem? — zaczął lekko zdenerwowany.

— Nie mogę pozwolić, żeby wam coś się stało. — syknęłam.

W tym momencie cieszyłam się, że wszyscy pracownicy wyszli z budynku i została nasza dwójka.

William już nic nie odpowiedział, tylko podszedł do mnie i mocno pocałował mnoe w usta.

Kiedy oderwaliśmy się od siebie, spojrzałam na niego nie pewnie.

— Nigdy nie narażaj swojego bezpieczeństwa. — syknął, po czym pogładził mnie po policzku. —Nie zniósłbym tego.

— A ja nie zniosłabym, gdyby tobie coś się stało. — odpowiedziałam od razu.

Mężczyzna lekko się uśmiechnął, po czym wyciągnął w moją stronę dłoń, którą od razu zlapałam.

Razem skierowaliśmy się do wyjścia, William oczywiście wcześniej zamknął firmę.

Wsiedliśmy do samochodu i ruszuliśmy w drogę powrotną...

Wtedy jeszcze nie wiedziałam co przyniesie kolejny dzień...

********
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐍𝐚𝐮𝐜𝐳 𝐦𝐧𝐢𝐞"Where stories live. Discover now