🥀~Rozdział 10~🥀

7.4K 195 2
                                    

🥀~ Damy radę... ~🥀

Perspektywa Carmen

Wjechaliśmy na posesję domu moich przyjaciół.

- Nie chcę nic mówić, ale całą drogę tutaj śledził nas jeden samochód. - na te słowa zaschło mi w gardle.

- J-jak kto...? - zapytałam drżącym głosem.

- Czarny ford dojechał prawie tutaj,ale go zgubiłem. - oznajmił.

- To pewnie Viktor. - wtrąciła się moje przyjaciółka. - William, może zostaniesz u nas, a jutro przemyślimy co z tym zrobimy.

- Nie będzie to problem?

- No co ty. - machnęła ręką, po czym wyszła.

W samochodzie przez chwilę panowała nieprzyjemna cisza, którą postanowiłam przerwać.

- Ja..dziękuje Ci, że, wtedy przyszedłeś, gdyby nie ty to on...

- Pojawiłem się w odpowiednim miejscu i czasie. - posłał mi lekki uśmiech.

Chwile po prostu tak sobie przyglądaliśmy, po czym wyszliśmy z auta, kierując się do domu Elizabet i Toma.

- Zaraz do was dołączę, tylko do kogoś zadzwonię. - oznajmił William, po czym poszedł do kuchni.

- Jak Emy? - spytałam Toma.

- Wszystko dobrze, jak zawsze była grzeczna. Jak się czujesz?

- Okropnie..., dlaczego nie może mi dać spokoju.

- Damy radę. Nie wywinie się już.

Chwilę tak porozmawialiśmy, kiedy dołączył do nas William, ustaliśmy, że przemyślimy wszystko jutro.

Poszłam na górę do malutkiej, zobaczyć czy spokojnie śpi, po czym przebrałam się w dresy.

Wiedziałam już, że dziś nie zasnę. Dlatego spojrzałam jeszcze raz na Emy, po czym zeszłam znowu do kuchni.

Postanowiłam zrobić sobie kawę. Nagle ktoś objął mnie w pasie na co podskoczyłam.

- Wybacz, nie chciałem Cię przestraszyć. - powiedział brunet.

- Nic nie szkodzi. - odpowiedziałam, po czym wróciłam do parzenia kawy. - Chcesz też?

Pokiwał głową, po czym usiadł przy wyspie kuchennej. Cały czas czułam na sobie jego wzrok.

Kiedy kawa była gotowa postawiłam ją przed nim, po czym zajęłam miejsce na przeciwko niego.

- Dlaczego nie śpisz? - spytał.

- Mogę Cię o to samo zapytać. - westchnęłam. - Nie mogę spać po tych wydarzeniach.

- Nie przejmuj się, nie zbliży się już do Ciebie.

- Dzięki, ale tego nie możesz wiedzieć. Wybacz, nie powinnam Cię obarczać moimi problemami.

-Nie ma sprawy.- machnął ręką. - Pomogę Ci.

Na tę słowa posłałam mu lekki uśmiech. Co ja wyprawiam, rozmawiam ze swoim szefem o problemach.

- Nie powinnam, jesteś moim...

- Nie kończ. Jestem Twoim szefem w pracy, a o ile mi wiadomo, nie jesteśmy w niej. - warknął.

- Wybacz...

- Nie mów tak więcej, dobrze? - pytając, złapał mnie za rękę. Trochę mnie zdziwił ten gest. Pokiwałam tylko głową.

Zaczęliśmy rozmawiać na luźne tematy. Trochę dowiadując się o sobie.

Nawet nie spostrzegłam, kiedy zaczęło się rozjaśniać.

Kiedy usłyszałam odgłos małych stópek na schodach, odruchowo zamarłam i mój towarzysz rozmowy chyba to zauważył...

********
Witajcie kochani
Kolejna część dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐍𝐚𝐮𝐜𝐳 𝐦𝐧𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz