Rozdział 21

1.1K 85 7
                                    

- Cieszę się, że między wami dobrze się układa. - powiedziała Wiewióra, przeglądając magazyn Quidditcha. - Harry zawsze był takim delikatnym kochankiem.
- Był prawiczkiem, ty kłamliwa babo! - wydusił na jednym tchu Draco, chwytając mocniej cienkie prześcieradło, które go przykrywało.

- Och. Masz rację. - dziewczyna wzruszyła ramionami. - Chyba miałam na myśli Deana.

- Gdzie on jest, do jasnej ciasnej? Gdzie on jest?

- Dean?

Kolejny skurcz. Draco jęknął głośno a ten rudowłosa demonica stłumiła dźwięk poduszką.

- No już, już. - powiedziała, odsuwając się, podczas gdy blondyn z trudem łapał powietrze.

Dziewczyna sadowiąc się wygodniej w fotelu, przerzuciła kolejną stronę.

- Czy to prawda, że dałeś się trafić tylko dlatego, żeby uniknąć starcia ze mną w finale Pucharu Ligi?

- Oczywiście, że nie, ty głupi baranie!

Dziewczyna rzuciła mu niedowierzające spojrzenie.

- Salazarze, gdzie jest Harry?

- Och? Nie powiedziałam ci? Luna go zatrzymała. Mówiła coś o gnębiwtryskach.

- Pieprzone gnębiwtryski. - jęknął Draco, czując kolejną falę skurczów. Ta była boleśniejsza, do tego stopnia, że ciężko mu było oddychać.

- Jestem, jestem! - do pokoju wpadł Harry.

- Harry! - krzyknęła Ginny, wstając natychmiast i rzucając mu się na szyję.

- Och, Ginny. Wielkie dzięki. - odpowiedział mężczyzna, obracając ją dookoła.

- Jestem taka szczęśliwa i podekscytowana! - przyznała kobieta. - Jak bardzo szalone to jest?

- Wiem. To takie przytłaczające.

Draco mocniej przycisnął poduszkę do twarzy, mając nadzieję, że zemdleje.

- Cóż, będę służyć pomocą, o ile będziesz jej potrzebować. Przy okazji, bardzo mi się podoba to, co zrobiłeś w pokoju dziecinnym. - powiedziała, kładąc dłoń na bicepsie Harry'ego.

- Tak? Pomyślałem, że przyda mu się więcej kolorów.

- Och, jest idealnie. Myślę, że...

Draco wydał z siebie kolejny stłumiony jęk. Harry zbladł, nagle przypominając sobie o cierpiącym małżonku i bezceremonialnie odepchnął Ginny na bok, przez co dziewczyna wpadła na jedną z szafek. Dzięki trzem dużym krokom, znalazł się koło łóżka blondyna i z pewnym trudem oderwał poduszkę od jego twarzy.

Potem chwycił jego dłoń.

- Wszytko w porządku, kochanie?

Draco nie zamierzał nawet na to pytanie odpowiadać.

- Zabierz-ją-stąd! - wydusił zamiast tego.

Harry spojrzał na Ginny, która akurat się pozbierała.

- Przepraszam, Gin.

Ruda uśmiechnęła się dość niezręcznie, po czym wyszła z pokoju.

Harry przycisnął usta do dłoni Draco i skupił na nim całą swoją uwagę.

***

- Twoja kolej. - zakomunikował słabo Draco.
Harry pomyślał przez chwilę, bezmyślnie głaszcząc jego nadgarstek.

- Twój najlepszy seks w życiu. Oczywiście, poza tym ze mną. - uśmiechnął się.

- Milly.

Brunet poczuł, że opada mu szczęka.

GośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz