Rozdział 15

1.2K 96 7
                                    

- Draco. - mruknął Harry, chwytając go za kołnierz i przyciągając go bliżej. - Cholera, tęskniłem za tobą...
- Ty...

Potter pocałował go łapczywie, zupełnie tak, jakby wcale nie minął rok czasu. Jego wnętrzności zapłonęły a mózg rozpłynął się kompletnie. Nic nie było tak dobre jak właśnie to.

Draco ukrył twarz w ramieniu Harry'ego i rozkoszował się kontaktem. Za nic nie chciał się teraz odsunąć. Gryfon zatrząsł się - blondyn nie był w stanie powiedzieć czy od śmiechu czy od szlochu. Był mu smutno. Draco chciał więcej. Kontaktu, uprawomocnienia. Chciał złapać Pottera za rękę i zaciągnąć go do swojej sypialni, nie zważając na to czy zauważyliby ich rodzice lub czy wybuchnąłby pożar niszcząc wszystkie te antyczne fotele.

Zamiast tego, odsunął się z trudem.

- Pieprz się. - powiedział, wstając i zatrzaskując za sobą drzwi rezydencji.

***

Wbrew zdrowemu rozsądkowi Draco zdecydował się dołączyć do Armat. I to tyle.
Pierwszy trening wywołał u niego szok. Ścigający nie trafiliby w kafla nawet gdyby obręcze były wielkości domów i byłyby nieudolnie strzeżone przez nieżywą żyrafę. Pałkarze zamykali oczy bezpośrednio przed zamachnięciem się na tłuczka, przez co częściej uderzali swoich kolegów z drużyny niż piłkę. Obrońca ledwo co trzymał się na miotle i sprawiał wrażenie, jakby bardzo się jej bał. Draco nie szukał znicza, w osłupieniu przyglądając się tak żałosnemu treningowi. Złoty błysk sam zwrócił na niego swoją uwagę i łapiąc go niemal wpadł na Burnetta, który wciąż dziko wymachiwał kijem.

- Jasna cholera. - powiedziała Minnick, jedna ze Ścigających, gdy wyhamowała.

- Czy to Harry Pieprzony Potter? - zapytał Snyder, Pałkarz. - Obserwuje nasz trening?

- Malfoy, widzisz go? - zapytał Peterson, Kapitan. - Nie sądzę, żeby przyszedł tu dla nas.

- Hej! Może przyszedł do mnie? - zapytała Jones, zajmująca pozycję Obrońcy, poprawiając swoje włosy.

- Jego nie kręcą takie ptaszynki, Rita. - zachichotał Burnett, odwracając się do Draco. - Tak przynajmniej słyszałem. Byłem rok nad wami w Hogwarcie. Słyszałem te wszystkie plotki. O tym jak się pieprzyliście.

Policzek Draco drgnął.

- Nie mogę cię winić, Malfoy. - nadąsała się Jones. - Ma całkiem słodki tyłek. - dodała, wyciągając szyję, by lepiej się przybyszowi przyjrzeć, powodując tym samym, że policzek blondyna zadrgał mocniej.

Zanim Draco się zorientował o co się tak zezłościł, jego koledzy z drużyny już lądowali, więc nie miał wyjścia i zrobił to samo. Potter uśmiechnął się do niego, wyglądając na niego znużonego.

- Panie Potter, to zaszczyt. - powiedział Peterson natychmiast ściskając jedną dłoń bruneta swoimi dwoma. Dość niezgrabnie. - Dziękujemy za wsparcie. - Ciało Pottera zaczęło się niemal kołysać pod wpływem silnego uścisku. Draco prychnął, na co Harry delikatnie wyrwał swoją dłoń.

- Nie ma za co dziękować. - uśmiechnął się nieszczerze brunet.

- Zapraszamy do przyłączenia się do naszej praktyki. Chętnie przyjmiemy każdą wskazówkę. - powiedział Kapitan, puszczając mu oczko.

Draco aż poczerwieniał z oburzenia.

- Och nie, nie mógłbym. - odpowiedział Potter, gdy Armaty go niemal otoczyły.

- Normalnie nie mogę w to uwierzyć! Harry Potter! - wyszczerzyła się Jones, kładąc mu obie ręce na ramionach.

Harry odchrząknął.

GośćWhere stories live. Discover now