Rozdział 14

1.1K 86 7
                                    

Pewnego dnia będą dla siebie kimś więcej. Na pewno? Może. Draco wciąż starał się wymyślić jak zrównoważyć ich obecny związek z sennymi przebłyskami przyszłości. Czuł pragmatyczny impuls, żeby zaplanować i modelować ich przyszłość w oparciu o wizje, których doświadcza. Naprzemiennie zachwycał się nieruchomościami a potem wpadał w panikę. Nie radził sobie z racjonalizacją myśli, że Potter faktycznie był jego rodziną.
To było niepokojące i absurdalne. Żeby nie poddawać się tym rozmyślaniom, kompulsywnie przeglądał domy z nadzieją, że nie zobaczy tego, którego zdążył już poznać.

Drzwi przedziału rozsunęły się. Dzielił go ze swoimi przyjaciółmi. Draco uniósł wzrok i zobaczył, że był to Potter.

- Mogę cię prosić na słówko? - zapytał grzecznie.

Blaise uśmiechnął się szyderczo, Crabbe spojrzał gniewnie, Pansy zmarszczyła nos z obrzydzeniem, zaś Goyle uśmiechnął się przyjaźnie.

- Szkoła się kończyła, kutas Draco jest teraz miękki. - parsknęła nieprzyjemnie Pansy.

Potter zaczerwienił się gwałtownie i rzucił jej gniewne spojrzenie.

- Wynoś się Potter, śmierdzisz nieudolnością. - dodał Blaise.

Draco nonszalancko schował twarz za swoim magazynem z nieruchomościami.

- Cokolwiek masz do powiedzenia Draco, możesz to powiedzieć przy nas. - powiedział Crabbe.

Goyle wetknął sobie palec w usta, namyślając się, po czym przesunął się, żeby zrobić Gryfonowi miejsca, który spojrzał na niego urażony. Potter stał nieruchomo i wyglądał jakby chciał zostawić to i wyjść, więc Draco wychylił twarz znad katalogu i zwrócił się do wszystkich.

- Wynocha! - powiedział, pomagając sobie różdżką. - Wynocha!

Gdy Ślizgoni wyszli z przedziału (jeden z nich popłakiwał od klątwy), Potter przybrał zadowoloną i oceniającą minę. Draco niemal przepędził ich też z korytarza ale brunet chwycił go za ramię i wciągnął do przedziału.

- Irytujesz się dla mnie. Dosłownie.

Przewracając oczami, Draco wepchnął różdżkę z powrotem do szaty i usiadł wygodniej. Potter zamknął drzwi przedziału, po czym rzucił zaklęcie wyciszające. Potem usiadł obok niego, kładąc mu rękę na kolanie.

- Chciałem... - zaczął ale Draco przerwał mu, przyciągając go do siebie i całując. Gryfon jednak złapał go za ramiona i stanowczo odsunął. - ...porozmawiać.

Twarz Ślizgona pociemniała. Gdyby wiedział, że chłopak chce tylko powalczyć, nie kłopotałby się wywalaniem przyjaciół.

- No proszę. - powiedział z nadzieją Potter.

- Nie możesz mnie o nic prosić. - odpowiedział Draco, kładąc mu rękę na udzie w dość strategicznym miejscu.

- Po prostu nie wysłuchaj. - powiedział z nerwowym uśmiechem brunet, czerwieniejąc i odsuwając się delikatnie. - Chcę, żebyśmy wypełnili naszą przyszłość. - powiedział pewnie. W jakiś dziwny sposób wiedział, że Draco niemal siedzi w jego dłoni. - Przyszłość jest dla mnie ważna. Ty też.

Blondyn odwrócił się do okna i wymruczał jakiś mało zobowiązujący pomruk.

- Dumbledore powiedział co prawda, że mamy możliwość zmiany biegu wydarzeń i w ogóle ale... nie chcę... chcę ciebie, Teddy'ego, Molly... naszej rodziny. Mam nadzieję, że ty też... Bo tak jest, prawda?

Draco zerknął na mijane lasy. Czuł się tak jakby został poproszony o głębokie zaangażowanie i zrezygnowanie z pozostałej mu w życiu wolności. Pojawienie się Molly wszystko skomplikowało. Z roztargnieniem przejechał palcami po lewym przedramieniu. Mogło być gorzej, pomyślał.

GośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz