Rozdział 1

3.3K 157 46
                                    


Kiedy jego dłoń zacisnęła się na zniczu, był tak blisko ziemi, że musiał zeskoczyć z miotły, by uniknąć kolizji. Leżąc, uniósł znicza w górę na co tłum wybuchnął dzikim aplauzem. Skrzydełka drgały nieustannie, gdy kamery błyskały ze wszystkich stron, niemal go oślepiając. Stanął na nogi i czuł się tak, jakby wciąż nie wylądował.
Z oddali dobiegły go pytania, które go otrzeźwiły. Dziennikarze krzyczeli za barykadami wokół boiska.

- Gdzie jest twój mąż? Dlaczego opuścił kolejny mecz?

- Czy pogłoski o rozwodzie są prawdziwe?

- Draco, Draco, tutaj!

- Czy to prawda, że planujcie kolejne dziecko?

Rozległ się gwizdek, po czym jego drużyna też wylądowała. Zanim do niego doszli, skierował się do szatni, chcąc uniknąć odpowiedzi na natrętne pytania. Gdy już wszedł do środka, oparł się o ścianę, czując niewielkie zawroty głowy. Nigdy nie znudzi się wygrywaniem. Nawet plotki nie mogły go teraz wytrącić z równowagi.

I dopiero wtedy pozwolił sobie na prawdziwy uśmiech. Zrobił to - w końcu wygrał mistrzostwo.

Rozległ się znajomy trzask i Draco podniósł wzrok, by zobaczyć szczerzącą się postać, ściągającą z głowy aurorski kaptur. Dwudziestosześcioletni Harry, przejechał palcami po swoich rozczochranych włosach.

- Świetnie zakończyłeś sezon. - roześmiał się brunet.

Draco uspokoił się nieco, zanim zapytał.

- Oglądałeś mecz?

- Wymknąłem się wcześniej z pracy. - przyznał smutno Harry. - Wpadłem tylko na kilka ostatnich minut ale Merlinie, byłeś...

Draco nie pozwolił mu skończyć. Podszedł do niego szybko i pocałował namiętnie, popychając go na przeciwległą ścianę. Oboje zatopili się w uścisku aż Harry zachichotał. Draco odsunął się od niego, lekko zawstydzony, na co drugi mężczyzna uśmiechnął się nieśmiało.

- Przepraszam. Po prostu... uwielbiam cię takiego widzieć.

Blondyn kiwnął głową.

- Ee.. Muszę odebrać Molly. - dodał przepraszająco Harry.

- W porządku. Do zobaczenia w domu.

Harry wyszczerzył się, a jego oczy wypełniły się niegodziwością, na co Draco lekko podskoczył w miejscu.

- Do zobaczenia w domu. - powtórzył auror, a Draco przełknął ślinę.

Harry zniknął i wtedy właśnie do szatni wkroczyła jego drużyna. Draco został zmiażdżony w grupowym uścisku.

- Świetna gra, Draco.

- Niesamowity chwyt!

Gdy w końcu go uwolnili, mężczyzna natychmiast przystąpił do przebierania się.

- No to co tam słychać w najnowszych plotkach? - spytał go Peterson, kapitan zespołu, opadając na ławki, podczas gdy reszta skierowała się do swoich szafek.

- Tym razem moje małżeństwo z Wybrańcem jest zagrożone. - przewrócił oczami.

- Bywały gorsze.

- Jak ostatnio.

- Ale wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć, prawda? - zapytał Peterson z oczami lśniącymi ciekawością. - O waszych problemach...

- Nie mamy żadnych.

- ...lub o rozwodzie...

- Którego nie bierzemy.

GośćWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu