Epilog

910 33 192
                                    

Z dedykacją dla RozowaPanna za pomoc przy pisaniu rozdziału 💜

******

Tydzień później
POV Lloyd

Na zewnątrz wiał lekki wiatr, który delikatnie poruszał źdźbłami trawy wokół mnie. W powietrzu ciągle kłębił się kurz i pył ale mimo to dało się wyczuć przyjemny zapach. Niebo przybrało kolor pudrowego różu i fioletu. Wszystko było dobrze.

Zamknąłem oczy i przez dłuższą chwilę wsłuchiwałem się w szum wiatru poruszającego koronami drzew, krzyki dzieci, jazgot psów, stukanie o metal i inne dźwięki ulicy. Mimo tego wszystkiego nie reagowałem. To były przyjemne dżwięki. Nikt nie błagał o pomoc, wszyscy w końcu poczuli się bezpiecznie i mogli spokojnie żyć, nie martwiąc się o zagrożenia.

W pewnym momencie usłyszałem odgłos przychochodzącej wiadomości.
Sięgnąłem po telefon i odczytałem wiadomość:
Harumi: Kiedy wracasz? Chcemy zacząć, nooooiiiii... Tęsknię🥺🥺. O nie. Czy my naprawdę popadliśmy już w ten stan w związku?

Zaśmiałem się i odpisałem, że już wracam.
Schowałem telefon i wstałem. Zanim odszedłem, spojrzałem jeszcze raz na pomnik ku pamięci zabitych mieszkańców. Był to duży głaz, który wyrósł z ziemi przy pomocy moich mocy. Stał w samym sercu parku. Głaz emanował pewnym blaskiem, którego nie dało się opisać. Tablicę upamiętniającą miał dostarczyć Borg jeszcze w tym tygodniu.
Po chwili rozmyślnień skierowałem się spowrotem do klasztoru.

Przy wielkim stole siedzieli już Cole, Jay i Kai. Jak zwykle się o coś droczyli. Cole próbował przekrzyczeć Jaya, a Kai wymachiwał rękami probując im coś opisać. Przy ścianie stała Nya i Vania, obie z czegoś chichotały. Co chwila do wielkiej jadalni wchodził Zane i Skylor.
Oboje dostawiali do stołu jedzenie i picie.
Pixal grzebała coś w generatorze, a obok niej walało się mnóstwo kabli i lampek.

Do pokoju wszedł Garmagon, Misako i Wu. Cała trójka rozmawiała nie unosząc głosu. Usiedli obok siebie, a Skylor weszła z dzbankiem pełnym herbaty i postawiła go przed nimi. Wu nie czekając na resztę nalał jej sobie do kubka i zaczął siorbać.
Byłem szczęśliwy, bo mimo tego całego galimatiasu, wszystko było w porządku. Uśmiechnąłem się sam do siebie, ale po chwili poczułem na swoich plecach dość duży ciężar. Ktoś wrzasnął mi do ucha:
- Uśmiech!

Zanim zdążyłem zareagować, lampa od aparatu błysnęła mi po oczach. Przez dłuższą chwilę stałem otumaniony, do momentu aż ktoś nie dał mi zdjęcia do ręki. Przetarłem oczy i spojrzałem na fotografię. Była dość mocno rozmyta, ale można było rozpoznać mnie i Harumi.
- Jakbyś się nie ruszał, to by wyszło ładniej - powiedziała.
- Ej, fajnie wyszło, podoba mi się twoja twarz - oznajmiłem - Czekaj, czekaj, czy ty dalej chodzisz w mojej bluzie?!
- Ona jest już moja. Nie odzyskasz już jej - powiedziała roześmiana białowłosa - Zbyt dobrze mi się w niej chodzi. Co wcale nie zmienia faktu, że musimy jechać na zakupy.

Zanim zdążyłem coś odpowiedzieć, pociągnęła mnie do wielkiej korkowej tablicy, na której wisiały nasze wszystkie zdjęcia.
- Chyba nie chcesz tego przypiąć - powiedziałem zszokowany.
- Uśmiech! - powiedziała Harumi i znowu lampa oślepiła mnie na kilka sekund.
- Zobacz, to jest urocze - Harumi powiesiła kolejną fotografie na tablicę. To zdjęcie nie było już rozmyte. Dziewczyna była na nim szeroko uśmiechnięta, a ja patrzyłem zszokowany w jej stronę. W drugim kadrze machał do nas uśmiechnięty Zane, trzymając w jednej ręce stertę talerzy.
- Faktycznie urocze - odpowiedziałem po chwili i nagle zobaczyłem, że dziewczyna smutnieje. Wyciągnęła z kieszeni jakąś złożoną kartkę papieru. Domyśliłam się, co to takiego.
- Przypinaj - powiedziałem, a ona spojrzała na mnie zaskoczona.
- Ale...
- Jesteś teraz częścią rodziny, więc ta tablica to i twoje wspomnienia.
Harumi wzięła pinezkę i przypięła zdjęcie, na którym była ona i jej rodzice. Jej jedyna pamiątka. Po tym przytuliła się do mnie, a ja to odwzajemniłem.

Ninjago Przebaczenie  Czy mogę Ci zaufać? [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now