11 | OKO ZA OKO

115 14 22
                                    

Eden cały czas myślała o tym, co wydarzyło się kilka dni temu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Eden cały czas myślała o tym, co wydarzyło się kilka dni temu.

O tym, co pokazała jej Teresa.

Nagrania za nic w świecie nie chciały opuszczać jej udręczonego umysłu. Pragnęła, by było jak dawniej. Nie rozmawiała jeszcze o tym z Kanclerz Paige. Przeczuwała, że ze względu na swoje tchórzostwo, prawdopodobnie nigdy nie poruszy przy niej tego przeklętego tematu, a do kogo innego miałaby się zwrócić o pomoc?

Jaden odszedł razem z Joelem i Newtem. Doktor Bradbury aktualnie przebywała na kwarantannie. Eden wiedziała, że z kwarantanny można było później trafić tylko w jedno miejsce: do Enklawy Poparzeńców. Doktor Bradbury nie zasłużyła na taki los. Eden doskonale zdawała sobie z tego sprawę.

Tym bardziej pragnęła, by plan DRESZCZu się powiódł, by wynaleziono lekarstwo, by mniej dobrych ludzi pokroju Keely umierało.

— Nie ma Joela i Newta — oznajmiła Lizzie, gdy jadły razem śniadanie. — Zostawili nas. — Eden ani trochę nie dziwiło to, że jej przyjaciółka była smutna. Nieobecności Joela i Newta nie dało się nie zauważyć. To właśnie dla takich osób walczyła Eden, by już nigdy więcej nie musiały porzucać swoich rodzin.

— Przykro mi, Liz — westchnęła Eden, dłubiąc od niechcenia łyżką swoją owsiankę. Lizzie szybko podłapała sens słów swojej przyjaciółki. — Może tak dla nich będzie lepiej? Sama wiesz, że było im tu źle.

— Żartujesz sobie ze mnie, prawda? — wyszeptała tylko oniemiała Lizzie, wstała rozeźlona i odwróciła się od niej napięcie, Eden nie rozumiała, dlaczego jej przyjaciółka tak się zachowała. Nie rozumiała prawdziwego życia. Przed zobaczeniem tego przeklętego nagrania... praktycznie go nie miała. Joel i Newt byli także i jej przyjaciółmi. Powinno być jej przykro. Powinno. Ale Eden się tak nie czuła. Targało nią wiele sprzecznych ze sobą emocji, ale nie wyłapywała w nich żadnego żalu. Co było z nią nie tak?

— Siema, Ogrodniczko. — Eden usłyszała gdzieś nad sobą czyjś rozbawiony głos. Jęknęła, gdy tylko ujrzała, jak miejsce Lizzie zajmuje Minho — o rok starszy od niej Azjata, który mógłby ją gnębić dzień i noc bez przerwy, gdyby Kanclerz mu na to pozwoliła. Minoko go ubóstwiała, a Eden... Eden nawet ceniła sobie jego towarzystwo w swoim życiu. — Biznes do ciebie mam.

Eden nic nie odpowiedziała. Zerknęła pytająco na chłopaka, który uśmiechał się do niej zadziornie.

— Spikalamy stąd — oznajmił dumnie Minho, na co Eden zmarszczyła brwi. Dlaczego mówił o tym właśnie jej? — Gally ma wtyki u swoich ziomków z pierwszego poziomu. Piszesz się na to, Edzia?

Zabawne, kolejna osoba proponowała jej ucieczkę, a ona... co powinna teraz zrobić? Odmówić? Miała coraz więcej wątpliwości, ale to nie zmieniało faktu, że się bała. Po prostu się bała. I podziwiała Minho za to, że miał odwagę myśleć o brawurowej ucieczce. Newt i Joel to jedno. Oni nie byli Odpornymi. Ale Eden, Gally i Minho już coś znaczyli. DRESZCZ nigdy nie przestałby ich szukać.

𝐒𝐈𝐋𝐄𝐍𝐂𝐄𝐑 • MINHO [ AFTER TDC ]Where stories live. Discover now